W wydarzeniach minionego roku jest coś fajnego, co znacznie wykracza poza ogólnoświatową historię zdrowia. Oprócz wpływu na indywidualne tragedie ludzkie, pandemia niewątpliwie doprowadziła do pewnych drakońskich, autorytarnych zachowań wśród zachodnich rządów, które nie byłyby nie na miejscu w dystopijnych wyobrażeniach o futurystycznej władzy państwowej i jej egzekwowaniu. Nie tylko w Wielkiej Brytanii, kraju wciąż uważanym za bastion wolności i demokracji, z rzekomo libertariańskim premierem.
Politycznie, ekonomicznie i społecznie nasze życie zostało zepchnięte z toru przez politykę blokowania, niezależnie od poglądu na jej konieczność lub w inny sposób w powstrzymaniu koronawirusa. Wielu zarejestrowało, jak wolno brytyjski rząd zwalnia kajdany, podejrzewając, że prawa i przepisy nagle zastosowane do dowodzenia i kontroli trafiły do głów większości klasy politycznej, a nasze społeczeństwo złagodniało w odrętwieniu przez bezprecedensowe, bezprecedensowe środki budżetowe. hojność kupując nasz współudział, nie wspominając o samozadowoleniu.
Oczywiście może to być tylko krótkotrwałe zjawisko, biorąc pod uwagę nasze bliskie pojawienie się ponownie na światło dzienne i obietnicę ożywienia gospodarczego wraz z nim, dzięki niezwykłym wysiłkom związanym z opracowaniem, zakupem i wprowadzeniem szczepionek. Można sobie wyobrazić, że można by odtworzyć pewnego rodzaju normalność.
Może to być jednak przerywnik, który pomoże osiągnąć dalekosiężny cel tych uporczywych typów, którzy chcą dodać kolektywizm Covid do politycznych tropów egalitaryzmu społecznego i zmian klimatycznych, które dominują obecnie na falach radiowych.
Polityka stojąca za ekologizmem i tak zwaną równością jest wystarczająco jasna dla tych, którzy zwracają na to uwagę, nie może być pominięta jako program. Ekonomia jest jednak subtelniejsza, z wyjątkiem narastania ogromnych długów rządowych, ale w większości (ale na pewno nie we wszystkich) przypadkach utrudnia ona codzienne życie. Można by tylko powiedzieć, że ludzie ogólnie zauważyli, że oprocentowanie oszczędności jest śmieszne, podczas gdy światowe rynki finansowe wydają się być uzależnione od tryskających przez władze gejzerów śmiesznych pieniędzy.
Niektórzy z pewnością uznają, że dalsze napędzanie tej bańki nie ma sensu. Inni mogą pomyśleć, że za tym wszystkim kryje się powód, choć szalony.
W rzeczywistości strategia ma sens, jeśli to, co chcesz zrobić, to zniszczyć kapitalizm, a mimo to obwiniać, co w dzisiejszych czasach nie jest rzadkim celem, być może zauważyłeś.
I tu jest przecieranie. Ta ostatnia eskapada rządowego wybuchu jest prawdopodobnie koniem hobbystycznym bogatej, potężnej, upartej, elitarnej sekty, która skłania się ku kolejnej wyprawie w sferę socjalistycznej Wielkiej Idei, jakby historia nie odradzała jej do końca. Po prostu nie mogą się powstrzymać, ten instynkt kontrolny niepohamowany wśród samozwańczych dobroczyńców i towarzyszy podróży, których marsz przez instytucje jest równie zaawansowany, jak imponujący.
Więc o to chodzi. Dziesięciopunktowy plan podważenia i obalenia zachodniej wolności i rynków za pomocą ukrycia, w retrospektywie z perspektywy czasu okrojony w punktową esencję.
Po pierwsze, w latach 1990. rząd Stanów Zjednoczonych opierał się na bankach - tak jakby agencje państwowe, a nie przedsiębiorstwa komercyjne, przedsiębiorstwa użyteczności publicznej na usługach klasy politycznej, a nie przedsiębiorstw - pożyczały pożyczkobiorcom subprime, podsycając i tak rynek mieszkaniowy na łatwych. pieniądze zarządzane przez Fed.
Po drugie, pomimo niewątpliwej skali swojej władzy administracyjnej, nie jest w stanie regulować sektora finansowego, który przepakowuje śmieci jako inwestycje wiarygodne kredytowo, wykorzystując je do końca, dopóki boom nie zmieni się spektakularnie w upadek w 2008 r., Kiedy to rozpadający się dom z kart zadaje potężny cios młotkiem. gospodarka światowa.
Po trzecie, w skrócie, rządy na całym świecie wydają olbrzymie, jeśli nieuniknione, aby powstrzymać opór, podczas gdy banki centralne obniżają stopy procentowe.
Po czwarte, co najważniejsze, awaryjne ustawienia pieniężne pozostają na swoim miejscu znacznie wykraczając poza potrzeby, wyraźnie odbiegając od rozsądnych zasad przewodnich (na przykład reguły Taylora), powodując dalsze zadłużenie ze wszystkich stron.
Po piąte, banki centralne wielokrotnie zalewają system płynnością (luzowanie ilościowe, QE), co niezawodnie wspiera aktywa finansowe i nieruchomościowe. Ten odruch polityczny zwiększa nierówności poprzez uwzględnienie tak zwanego efektu spływającego w dół bogactwa, określanego niegdyś jako ekonomia voodoo.
Po szóste, władze podwajają, potrójnie i czterokrotnie obniżają to skrzywione podejście, pomimo niskiego bezrobocia, zagrożeń dla stabilności finansowej, a ponadto szkód dla kredytów bankowych i rentowności, funduszy emerytalnych i inwestycji przedsiębiorstw, do tego stopnia, że jest to praktycznie niemożliwe. ponownie podnieść stopy procentowe.
Po siódme, w obliczu globalnego wstrząsu koronawirusowego, tak skrajna polityka pieniężna zostaje jeszcze bardziej przedłużona, czemu spotyka się teraz olbrzymie bodźce fiskalne (zwłaszcza w USA), wywołujące obawy przed inflacją. Twierdzi się nawet, że inflacja pomaga we wzroście i zatrudnieniu, tak jakby legendarny kompromis z krzywą Phillipsa był raczej menu politycznym niż przestarzałym, statystycznym odzwierciedleniem cyklu koniunkturalnego lat sześćdziesiątych.
Ósme, mniej więcej w tej chwili, rynek obligacji w końcu przewiduje ostateczny keynesowski ślepy zaułek, z oficjalnie mile widzianą trwałą inflacją (kosztem inwestorów, jeśli nie można jej uniknąć).
Po dziewiątym, oczekującym na dziś, giełdy również drżą, gdy spada wiarygodność polityki. Stagflacja, którą władze odrzuciła za obalenie teorii zarządzania popytem i rozjaśnienie obaw po stronie podaży, powraca do rachunku.
Po dziesiąte, osoby odpowiedzialne za tę seryjną, interwencjonistyczną parodię deklarują, że - daleki od porażki rządu - zawiódł wolny rynek. Odrzucając kapitalizm, potrzebny jest Wielki Reset, Nowa Agenda i inne złowieszcze bełkot, a wszystko to w imię nieszkodliwie brzmiącego „ładu międzynarodowego opartego na zasadach”, który tak naprawdę, szczerze mówiąc, reprezentuje marksistowską predeterminację i globalistyczny etatyzm.
Tak więc decydenci wydają się być zdeterminowani, a plan (jeśli taki) się urzeczywistnia.
W międzyczasie w UE i strefie euro obiecuje się 750 miliardów euro na kryzysowy fundusz, ale pogrążony w dysfunkcyjnym grzęzawisku polityki pod wpływem stresu, jak na ironię powstrzymując ekscesy ekspansjonizmu w jednym miejscu, w którym pęknięcia solidarności naprawdę zachęcają do papierkowania. Nieruchomy obiekt północnej surowości zaspokaja nieodpartą potrzebę południowego odmłodzenia w tych rejonach, ale to już inna (wieczna) historia.
Gdzie indziej nie ma takiego ograniczenia. A więc co dalej z USA i Wielką Brytanią, najwyraźniej liderami ożywienia na Zachodzie, ale pozornie flirtującymi z intelektualną kryptą z dala od ortodoksyjnej ekonomii?
Długi do umorzenia, niszczenie rzekomo wygodnych wierzycieli na rzecz uciskanych dłużników? Gotówka ma zostać zniesiona, wszystkie transakcje zarejestrowane przez nianie / policję / państwo nadzoru, z aktywami niepaństwowymi (takimi jak kryptowaluty i złoto), które mają chronić przed represyjną kradzieżą, są wyjęte spod prawa lub skonfiskowane?
Egalitaryzm społeczny jest już na skraju ugruntowania się jako imperatyw informacyjny epoki („wszystko razem”), ze zwykłą wrażliwością ludzi na samodzielność, ogłupianą blokadą i redystrybucją domyślnej wiary sotto voce. Zielony program wkracza w nadbieg, zabezpieczając motywacje społeczne, jednocześnie wzbogacając łatwych do klubu kumpli elity inwestującej w `` odnawialne źródła energii '', ryzykując nawet zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Zachodu w gwałtownym pośpiechu, aby osiągnąć zerową emisję dwutlenku węgla netto, nawet gdy Azja krytykuje ten trend.
Jest mnóstwo haseł, które wzywają wiadomość do domu, powtarzając się wymownie ponad granicami. Razem „budujemy z powrotem lepiej”, wszyscy „interesariusze”. Wszystkie główne i dominujące media społecznościowe są na pokładzie, głosząc „wartości liberalne” i „socjalną” demokrację, a w rzeczywistości przekazując stopnie nieliberalizmu, a nawet metody quasi-totalitarne. Przejawy „kultury anulowania” są już powszechne w salach akademickich, nawet w sferach nauki, co słusznie wymaga rygorów sceptycyzmu.
Cześć Presto. Witamy w odważnym, nowym, orwellowskim świecie utopijnego technokratycznego kumoterstwa. Docieramy tam stopniowo. Strumyk? Być może.