Kodeks etyki medycznej AMA to przestroga, która dzieje się, gdy etyka medyczna opiera się na polityce społecznej i osobistych intuicjach, a nie ponadczasowych, uniwersalnych i niezmiennych prawd moralnych.
W swojej proroczej pracy Zniesienie człowieka, CS Lewis przepowiedział ostatni konflikt ludzkości jako rewolucję przeciwko nam samym, a ściślej naszej ludzkiej naturze. W przypadku, gdy nie zauważyłeś, bitwa jest w toku. Nigdzie ta walka nie jest bardziej widoczna niż w dziedzinie medycyny, gdzie oszałamiające postępy technologiczne otworzyły drzwi metafizycznym psotom.
Mikrokosmos tego konfliktu można zobaczyć w American Medical Association (AMA) Kodeks etyki medycznej. Co ciekawe, nigdzie w tym dokumencie AMA nie wyjaśnia swoich podstawowych zasad moralnych - wyraźne pominięcie kodeksu etycznego. Jeszcze bardziej ciekawe jest inne wyraźne pominięcie: my. Ty i ja. Och, jasne, istnieje kilka wzmianek o różnych narządach, ludzkich genach i tym podobnych, ale nigdzie w jedenastu rozdziałach tekstu nie znajdziemy żadnej dyskusji o naszej ludzkiej naturze. Po prostu nigdy nie wspomniano o cechach, które uzasadniają prawa pacjenta i obowiązki lekarza. To tak, jakby AMA porzuciła ludzką naturę jako znaczący wyznacznik etyki medycznej.
Zasady moralne Du Jour
Kod AMA zawiera bezpośrednie odniesienie do „zasad moralnych, wartości i praktyk”, ale nigdy ich nie definiuje. Chociaż zawiera krótką listę „Zasad etyki medycznej”, są to przede wszystkim oświadczenia o higienie zawodowej (np. Lekarze powinni zapewnić kompetentną opiekę, przestrzegać standardów profesjonalizmu, szanować prawo itp.). Jedyne doniosłe objawienie pojawia się w preambule dokumentu, która definiuje etykę medyczną jako obejmującą również „kwestie polityki społecznej”. To nasza pierwsza wskazówka, że kodeks etyczny AMA jest czymś innym niż poszukiwaniem uniwersalnych i niezmiennych prawd moralnych.
Zgubny efekt tego podejścia przejawia się w kilku jego etycznych wytycznych i opiniach. Na przykład: „Konflikt dotyczący badań nad embrionalnymi komórkami macierzystymi koncentruje się na moralnym statusie zarodków, kwestii, która dzieli opinię etyczną i której nie można rozwiązać w medycynie”. W dosłownym i bardzo ograniczonym znaczeniu to stwierdzenie jest prawdziwe - a konieczna jest metafizyczna definicja życia zanim nauka zdąży nam powiedzieć czy zarodki spełniają tę definicję - ale oświadczenie AMA jest również bardzo mylące.
Jeśli chce przemawiać w imieniu medycznym w kwestiach moralności i etyki, AMA musi wnieść wkład w dyskusję, potwierdzając naukowe prawdy o życiu ludzkim na wszystkich jego etapach - prawdy, które wspierają status moralny i związane z nim zabezpieczenia. Na przykład fakt, że każdy ludzki zarodek jest istotą ludzką: cały i kompletny istota ludzka. Pomocne byłoby również wyjaśnienie przez AMA (biorąc pod uwagę epidemię zamieszania w tym punkcie), że nasza natura biologiczna nie zmienia się w zależności od naszego stanu rozwojowego, zdolności funkcjonalnych lub zdrowia.
To prawda, że zadaniem AMA nie jest definiowanie ludzkiej natury, zadanie właściwie prowadzone przez filozofów i teologów. Jednak nauki medyczne mają obowiązek przyczynić się do tej dyskusji. Stwierdzenie AMA o zarodkach jest oczywistym ekwiwalentem mającym na celu ominięcie naukowych prawd, które są niewygodne z jego punktu widzenia. Jeśli chodzi o fundamentalny problem moralny - jakie cechy składają się na członkostwo w ludzkiej rodzinie i jakie zabezpieczenia przysługują jej najmniejszym i najsłabszym członkom - AMA nie ma nic do powiedzenia. Niezależnie od poglądu na ten konkretny problem, tego rodzaju unikanie powinno być dla wszystkich głęboko niepokojące.
Jeszcze bardziej niepokojące jest to, co nastąpi później. Natychmiast po powrocie do statusu moralnego zarodków, AMA oświadcza: „Badania nad embrionalnymi komórkami macierzystymi nie naruszają standardów etycznych zawodu.” Innymi słowy, po stwierdzeniu, że status moralny zarodka jest wyższy niż jego płaca, potwierdza dopuszczalność moralna badań nad embrionalnymi komórkami macierzystymi. Ten oszałamiający pokaz etycznego podwójnego słowa jest oferowany bez wyjaśnienia.
Dokument jest opatrzony podobnie niewytłumaczalnymi stwierdzeniami, które najwyraźniej są poparte jedynie osobistymi intuicjami autora (autorów). Na przykład w odniesieniu do terapii genowej: „Ze względu na możliwość nadużyć, manipulację genetyczną cechami innymi niż choroby lub eugeniczny rozwój potomstwa może nigdy nie być uzasadniony”[Moje podkreślenie].
Słowo operacyjne w powyższym zdaniu to „może.”Mogli napisać„isnigdy nie ma uzasadnienia ”, ale zamiast tego napisał„może nigdy nie można tego usprawiedliwić ”. Jest to kluczowe rozróżnienie. AMA definiuje użycie słowa „może” w celu oznaczenia „, że działanie jest etycznie dopuszczalne, gdy spełnione są warunki kwalifikacyjne. . . spełnione. ”Więc muszę zapytać, kiedy dokładnie eugenika jest dopuszczalna? Jeśli AMA zdecyduje się pozostawić otwarte drzwi do praktyki, którą najbardziej uważa się za odrażającą, zasługujemy na to, aby wiedzieć, jakie warunki kwalifikacyjne mogą skłonić ich do uznania jej za dopuszczalną. Nawet jeśli okoliczności takie jak rzadkie wyjątki, zawdzięczamy nam listę tych wyjątków. Jasność jest minimalnym warunkiem uczciwej dyskusji. Mimo to, to dziwne stwierdzenie implikuje etykę opartą raczej na władzy i supremacji niż równości.
Kodeks etyczny utworzony z ponadczasowych prawd moralnych sam w sobie jest ponadczasowy właśnie dlatego, że jest zbudowany na prawdach odkryty przez rozeznanie myślicieli na przestrzeni tysiącleci. Natomiast gdy kodeks etyczny jest zakorzeniony tylko w ludzkiej myśli i ludzkiej woli, jak wydaje się AMA, zasady mogą się zmieniać tak szybko, jak zmieniają się upodobania i preferencje społeczne. Ten rodzaj niestałości powinien być poważnym zmartwieniem dla wszystkich, ale szczególnie dla najsłabszych i najsłabszych spośród nas. Jak nauczył nas Arystoteles ponad dwa tysiące lat temu, prawo moralne nie jest zwierciadłem używanym do odzwierciedlenia aktualnych trendów kulturowych lub niestałych osobistych preferencji. Jest to raczej zasadnicza i niezmienna forma naszej prawdziwej (i wspólnej) natury jako istot ludzkich. Naszym zadaniem jest odkrycie obiektywnej prawdy prawa moralnego, a nie wyciąganie jej z osobistych opinii.
Nieobecny w bitwie o naturę ludzką
Niezależnie od tego, czy z założenia, czy przez przypadek, AMA służy postmodernistycznemu relatywizmowi poprzez wybijanie ludzkiej natury z dyskusji na temat etyki medycznej. Ujawnia także pułapki analityczne i dedukcyjne czekające na tych, którzy podejmą takie podejście.
Przykładem są wytyczne dotyczące samobójstwa wspomaganego przez lekarza (PAS) i eutanazji. Pisze, że praktyki te są „zasadniczo niezgodne z rolą lekarza jako uzdrowiciela, byłyby trudne lub niemożliwe do kontrolowania i stanowiłyby poważne ryzyko społeczne”.
Z całego serca popieram długoletni sprzeciw AMA i tragiczne wydarzeniaw Holandii i gdzie indziej pokazują prawdziwość swoich oświadczeń. Powinniśmy jednak zauważyć, czego brakuje w tym argumencie obrony ludzkiego życia: osoba przechodząc te śmiertelne procedury.
Moim zdaniem jest to oszałamiające pominięcie. Żaden z argumentów AMA na rzecz przeciwstawienia się PAN i eutanazji nie odpowiada na podstawowe pytanie: czy te śmiertelne czyny są moralnie uzasadnione? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy zacząć od rozważenia pacjenta i tego, czy jego życie ma wewnętrzną wartość (a jeśli tak, to dlaczego). Jeśli życie ludzkie ma wrodzoną godność i wartość, jeśli życie ludzkie obejmuje dobra powszechne, które musimy promować i bronić, wówczas lekarze mają obowiązek chronić każdy życie człowieka.
Oglądaj powtórki House MD, podczas gdy program bardzo mi się podoba, ale ilustruje on założenie, że Technocrats przypisują bardzo małą wartość ludzkiemu życiu, które mają chronić. Taka postawa wydaje się zabawna i pomysłowa. Lekarze występujący w serialu nie mogli mniej przejmować się życiem pacjenta, tylko zabijając chorobę. Nie jestem pewien, czy jest to programowanie predykcyjne, czy tylko wgląd w to, jak faktycznie praktykuje się medycynę. Nie mając żadnych medycznych referencji, kim jestem, żeby powiedzieć, że to nie jest sposób, w jaki „należy” robić rzeczy.