TN uważa ten pogląd za zagmatwany, ale zwraca uwagę, że globalna postępowa przyczyna z pewnością rozumie, że technokracja żyje i ma się dobrze na ziemi. ”TN Editor
Jesteśmy uwięzieni w trylogii demokracja - kapitalizm - technokracja.
Benjamin Braun, ekonomista polityczny, twierdzi, że rozwiązaniem jest przekształcenie systemu finansowego w sektor podobny do użyteczności publicznej ukierunkowany na dobro publiczne i uspołecznienie planowania banku centralnego.
Standardowa liberalna historiografia twierdzi, że po gwałtownym niepowodzeniu kapitalizm i demokracja weszły w związek małżeński.
Małżeństwo to przeżywa miesiąc miodowy („Złoty Wiek”), zanim związek staje się coraz bardziej niespokojny w warunkach globalizacji i finansów. Ta narracja została oczywiście podważona: dobrobyt i wolność na Globalnej Północy były oparte na wyzysku i ucisku na Globalnym Południu. Jednak moim punktem wyjścia jest druga linia krytyki, która kwestionuje narrację małżeńską przede wszystkim z powodów politycznych w kraju: Zamiast małżeństwa demokracji i kapitalizmu powinniśmy myśleć o epoce powojennej jako o niespokojnym współistnieniu kapitalizmu, demokracji i technokracji.
Trzy strony trójkąta kapitalizm-demokracja-technokracja reprezentują alternatywne instytucjonalne rozwiązania problemu organizacji i koordynacji działalności gospodarczej (w rzeczywistości rozwiązania te często się pokrywają). Pod post-New Deal, warunkami przed globalizacją okresu Bretton Woods (od końca wojny do 1971 r.), Globalny Północno-Zachodni z powodzeniem ożenił się z kapitalizmem i demokracją w ramach szeroko pojętego keynesowskiego reżimu politycznego („demokracja społeczna”). Globalizacja finansowa stopniowo niszczyła to porozumienie. Gdy socjaldemokracja przekształciła się w „trzecią drogę” typową dla rządów Blaira i Clintona z lat 1990., która promowała oszczędności i niezależność banków centralnych, zmniejszyła się przestrzeń fiskalna i demokratyczny wybór. Światowy kryzys finansowy skonsolidował tę zmianę w kierunku osi kapitalizm-technokracja - najbardziej dramatycznie w strefie euro, gdzie rządy krajowe otrzymały zamówienia od Europejskiego Banku Centralnego. Kładąc nacisk na utratę demokratycznego wyboru i samostanowienia, krytycy nazwali to nowe dostosowanie „Autorytarny (neo) liberalizm”.
Tam, gdzie robi się ciekawie, jest trzecia strona trójkąta - nazwijmy to „demokratycznym socjalizmem”. Aby przekonać się, dlaczego powrót do sprawdzonej socjaldemokracji może nie być opcją, należy zastanowić się, jak zmieniły się okoliczności historyczne. Socjaldemokratyczna ugoda powstała z sytuacji, w której Wielki Kryzys i dwie wojny światowe zredukowały światową gospodarkę do tego, co Perry Mehrling Połączenia „stan słabo rozwinięty finansowo”. W wyniku II wojny światowej państwo miało znaczący wpływ na kluczowe sektory gospodarki, związki były silne, a menedżerowie dużych, niezależnych finansowo i zakotwiczonych w kraju korporacji wierzyli w Fordistyczny wzrost „wysokiego wynagrodzenia, wysokiej konsumpcji” Model. W tej mieszanej gospodarce kapitał i demokratycznie wybrane rządy były od siebie zależne.
Dzisiejsza sytuacja jest inna. Finansowany kapitalizm stanowi znacznie większą przeszkodę dla sprawiedliwości dystrybucyjnej, równości politycznej, a przede wszystkim dla stabilności klimatu. W dążeniu do jak najniższych płac i podatków oraz optymalnej struktury finansowej i prawnej korporacje rozpadły się na całym świecie. Korporacje, a w coraz większym stopniu nasze domy i infrastruktura, są własnością potężnych inwestorów finansowych, którzy zarządzają bogactwem zamożnej światowej elity. W przeciwieństwie do menadżerów Fordistów z przeszłości, finansowany kapitał nie zależy od trwałych relacji z innymi lokalnymi interesariuszami, ale od niezależnych banków centralnych i sądów arbitrażowych, aby go chronić przed lokalna demokracja. W obecnych warunkach wątpliwe jest, czy istnieje bezpośrednia droga do dawnego socjaldemokratycznego kapitalizmu.
Czy można stworzyć nową ścieżkę do postępowej przyszłości? Postępowcy prawidłowo postrzegają „faktycznie istniejącą technokrację” jako sposób rządzenia ukierunkowany na ochronę finansowanego kapitalizmu przed większością wyborczą i powinni być sceptyczni wobec naiwnych pomysłów „postępowej technokracji” w ramach obecnego porządku instytucjonalnego. To powiedziawszy, odzyskanie władzy fiskalnej i monetarnej państwa i zmobilizowanie go w służbie postępowych celów będzie technokratycznym - oprócz politycznego - projektem.
Technokracja
Technokraci tworzą podgrupę biurokratów. Posiadają specjalistyczną wiedzę i, w przeciwieństwie do zwykłych techników, zajmują pozycje władzy w aparacie rządowym. Technokracja to „system zarządzania, w którym technicznie wyszkoleni eksperci rządzą dzięki swojej specjalistycznej wiedzy i pozycji w dominujących instytucjach politycznych i gospodarczych”. Zarówno państwa autorytarne, jak i demokratyczne polegają w dużej mierze na rządach technokratycznych. Wybitne przypadki obejmują autorytarny neoliberalizm w Chile, autorytarny kapitalizm państwowy w Chinach, rozwojowy kapitalizm państwowy w Azji Wschodniej.
W większości reszty świata technokracja zachowywała nieco niższy profil: na przykład głównie ukryte działania ukierunkowane na inflację przez niezależne banki centralne na Zachodzie lub prace polityczne mające na celu spełnienie wymagań MFW warunkowość dla reszty.
Jako Robert Dahl raz zauważyłem, społeczeństwa demokratyczne mogą spotkać się z kompromisem między „skutecznością systemu a uczestnictwem obywateli”. Pod koniec XX wieku, w klimacie powojennego triumfalizmu po prawej stronie i kapitulacji po lewej, przyjęto optymistyczne spojrzenie na technokrację. W naukach politycznych panował konsensus, że „legitymacja wyjściowa” wytworzona przez wyższą skuteczność może zrekompensować straty w „legalności wejściowej” wynikające z niższego udziału obywateli. Od tego czasu jednak wszystko się zmieniło.
Obszarem technokratycznych rządów, w którym odnotowano największy wzrost niewybranej władzy, jest bez wątpienia bankowość centralna. W następstwie kryzysu stagflacji w latach 1970. i XNUMX Miażdżąca praca represja Paula Volckera w sprawie inflacji w Stanach Zjednoczonych na początku lat 1980. kraje na całym świecie przeniosły odpowiedzialność za politykę pieniężną z tych, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni, na wybranych przedstawicieli na uzbrojonych technokratów rządzących nowymi „niezależnymi” bankami centralnymi. Argumentując, ograniczając tę niezależność do stosunkowo wąskich mandatów dotyczących stabilności cen, to rozwiązanie instytucjonalne zapewniłoby równowagę między potrzebami kapitalizowanego finansowo kapitalizmu a wymogami demokracji. To jednak nie było jak się potoczyło.
W przeciwieństwie do narracji, że niezależność banku centralnego stanowiła formę odpolitycznionego, maksymalizującego dobrobyt zarządzania gospodarczego, banki centralne zachowały niezwykłą moc określania wyników dystrybucji. Pełna skala tej siły stała się widoczna po globalnym kryzysie finansowym w 2008 r. Nieograniczone operacje płynnościowe i zakupy aktywów banków centralnych uwypukliły ich zdolność do robienia „wszystkiego, co trzeba”, aby wesprzeć osoby, które uznano za godne wsparcia, pozostając jednak w dużej mierze odizolowany od kontroli demokratycznej.
Wszystko się rozpadnie po tym, jak Rosja i Chiny przywrócą swoje waluty złotem.