„A ponieważ ich fortuny się powiększają, rośnie też ich pycha. Uważają się za lepszych niż szumowiny z Wall Street czy trolle z Houston czy Detroit. To ich inteligencja, a nie tylko pieniądze, czyni ich właściwymi światowymi władcami. W pogardzie dla mniej uzdolnionych poznawczo toczą to, co ostatnio The Atlantic nazwał 'wojna z głupimi ludźmi.'“
Dziesięć lat temu ci faceci - i to w większości faceci - byli bohaterami ludowymi i dla wielu osób pozostają tacy. Reprezentowali oni wszystko, co tradycyjny biznes, od Wall Street i Hollywood po przemysł motoryzacyjny, w dążeniu do pewnych zysków i złotych spadochronów, nie był - modny, odważny, ryzykowny lud starający się zmienić świat na lepsze.
Teraz, od San Francisco po Waszyngton i Brukselę, technologiczni oligarchowie są czymś mniej atrakcyjnym: przerażające zagrożenie, którego ambicje dotyczące kontrolowania naszej przyszłej polityki, mediów i handlu wydają się nieograniczone. Amazon, Google, Facebook, Netflix i Uber mogą poprawiać nasze życie na wiele sposobów, ale także zakłócają stare branże - i życie wielu tysięcy zatrudnionych przez nich osób. Wraz z rozwojem boomu technologicznego osoby i firmy zgromadziły zasoby ekonomiczne, aby zaspokoić swoje ambicje.
A gdy ich fortuna gwałtownie rośnie, rośnie ich pycha. Uważają się za lepszych od szumowiny z Wall Street czy trolli w Houston lub Detroit. To ich inteligencja, a nie tylko pieniądze, czyni z nich właściwych globalnych władców. W pogardzie dla mniej uzdolnionych poznawczo, stawiają na co Atlantic ostatnio dzwonił„Wojna z głupimi ludźmi”.
Moi znajomi, którzy w latach 1970. brali udział w MIT, powiedzieli mi, że nazywali siebie „narzędziami”, co powiedzieli nam coś o tym, jak się traktują i jak są traktowani. Technologowie byli wyraźnie błyskotliwymi ludźmi, których inni używali do rozwiązywania problemów lub zarabiania pieniędzy. Pozbawione jakiejkolwiek mistycznej wartości, ich techniczne innowacje, jak powiedział francuski socjolog Marcel Mauss, stanowiły „tradycyjne działanie, które stało się skuteczne”. Ich umiejętności można zastosować w rolnictwie, metalurgii, handlu i energetyce.
W ostatnich latach, podobnie jak Skynet in the Terminator, narzędzia osiągnęły świadomość, nasycając się czymś w rodzaju misji zmieniającej społeczeństwo. W dużej mierze stworzyli to, co nazwał socjolog Alvin Gouldner „Nowa klasa” wysoko wykształconych specjalistów, którzy przerobili społeczeństwo. Początkowo polepszali życie - umożliwiając loty kosmiczne, tworząc zaawansowane urządzenia medyczne i usprawniając komunikację (Internet); zbudowali bardziej wydajne maszyny i stworzyli świetne narzędzia badawcze zarówno dla biznesu, jak i osób prywatnych. Jednak nie starali się zakłócać wszystkich gałęzi przemysłu - takich jak energia, żywność, samochody - które wciąż zatrudniały miliony ludzi. Pozostały raczej „narzędziami” niż władcami.
Dzięki ogromnemu bogactwu, które teraz zdobyli, narzędzia na górze mają teraz na celu zdominowanie tych, którym kiedyś służyli. Netflix stopniowo osłabia Hollywood, podobnie jak iTunes zasadniczo zamordował przemysł muzyczny. Uber wymazuje stary porządek taksówek, Google, Facebook i ludzie mediów społecznościowych stopniowo wypierają gazety. Amazon już osłabił przemysł książkowy i stara się zrobić to samo z odzieżą, supermarketami i elektroniką.
Przeszłe rewolucje gospodarcze - od silnika parowego po silnik odrzutowy i Internet - spowodowały rewolucję wydajności. Oczywiście, gdy straciła brutalna siła lub wolniejsze technologie, niektóre firmy i klasy ludzi również straciły. Ale ogólnie gospodarka stała się silniejsza i bardziej produktywna. Ludzie dostali miejsca wcześniej, przepływ informacji przyspieszył, powstały nowe miejsca pracy, wielu z nich płaciło ludziom z klasy średniej i klasy robotniczej pensję na utrzymanie.