Co do cholery jest „technokratą” i czy jesteś jednym z nich?

Udostępnij tę historię!

Doskonały artykuł na temat technokracji od 2013, podkreślający właściwy kontekst historyczny i science fiction. Przeczytaj oryginalną historię, aby zobaczyć wszystkie powiązane linki, których tu nie ma.  Edytor TN

Często słyszałeś słowo „technokrata”, odnoszące się do szczególnego rodzaju miłośnika gadżetów. Batman został nazwany technokratą, podobnie jak Tony Stark i Doktor z Doctor Who. Ale co oznacza to słowo i dlaczego ma taki sam przyrostek jak „arystokrata”?

Ruch technokracji

Zanim pojawił się termin „technokrata”, istniała idea „technokracji” - systemu zarządzania, w którym władzę mogli sprawować naukowcy i eksperci techniczni. We wczesnych latach dwudziestych William Henry Smyth napisał książkę zatytułowaną Technokracja, która opowiada się za utworzeniem Krajowej Rady Naukowców, która mogłaby sprawować „kontrolę bez kontroli”, sterując gospodarką i społeczeństwem bez świadomości ludzi.

Smyth pisze o prymitywnej stronie ludzkości, reprezentowanej przez parę o imieniu Irascible Strong i Trixie Cunning:

W pierwotnym lesie, Irascible Strong, nasz półludzki pierworodny rodzic, obalił i roztrzaskał swą postrzępioną gałązkę gałęzi drzewa, radośnie trzaskając czaszki w swojej krwawej pogoni za jedzeniem i zainteresowaniem życia; a Trixie, jego mniej potężna i mniej okrutna, ale bardziej przebiegła koleżanka (w pogoni za życiowym zainteresowaniem i żarciem), poderwała swoje leniwe rozumy jej odważnie zalotnymi czynami; przetrząsnął niektóre z jego zamówień; i na wiele innych kobiecych sposobów działał najbardziej nagannie. 

Tak jest dzisiaj - tylko zmodernizowany.

To nasza prymitywna natura, którą muszą kontrolować i kształtować ci, którzy wiedzą lepiej, naukowcy i inżynierowie.

Wiodącym światłem technokracji był Frederick Winslow Taylor, teoretyk przemysłu, który wywarł wpływ zarówno na Henry'ego Forda, jak i Lenina, przedstawiając swoją koncepcję „naukowego zarządzania” przemysłem i pracownikami. Pomógł ukształtować linię montażową.

czasopisma o technokracji

Po Wielkim Kryzysie, gdy gospodarka była w rozsypce, technokracja wydawała się oferować sposób na przywrócenie spraw na właściwe tory - mogliśmy przekazać kontrolę nad gospodarką naukowcom, którzy wymyśliliby, jak sprawnie działać. W 1933 roku słynny redaktor science fiction Hugo Gernsback założył magazyn o nazwie Technocracy Review, który reklamował na łamach Wonder Stories (obok opowiadania „The Robot Technocrat”).

Technocracy Review to magazyn, który nie zawierał żadnej fikcji - tylko artykuły o technokracji. I, jak ujawnia Gary Westfahl w swojej książce Hugo Gernsback and the Century of Science Fiction oraz w tym artykule, magazyn nie opowiadał się całym sercem za technokracją - w jednym artykule Gernsback narzekał, że większość czołowych zwolenników technokracji nie była pierwsza - oceniają naukowcy, ale raczej technicy. W rzeczywistości większość oświadczeń popierających technokrację była naukowo nieważna.

Ponadto w latach trzydziestych XX wieku technokracja związała się z ekonomicznym planem wyceny towarów w oparciu o ilość energii, jaką potrzebują do wyprodukowania, a nie na podstawie podaży i popytu. A Gernsback nie zgadzał się z tym poglądem, nie tylko dlatego, że mogłoby to przeszkadzać jego własnej pogoni za bogactwem.

W książce Speaking Science Fiction krytyk Farah Mendelson twierdzi, że słynna opowieść Roberta A. Heinleina „The Roads Must Roll” jest „zaskakująca w swoim nieświadomym popieraniu technokracji”, przedstawiając niezwykle kompetentnego bohatera, który mierzy się z motłochą pracowników, którzy zakłócają idealny świat taśm przenośnikowych.

W międzyczasie słynna idea „psychohistorii” Izaaka Asimowa, w której doskonała znajomość systemu pozwoliłaby go przewidzieć i kontrolować na dłuższą metę, jest z natury technokratyczna.

Ale tak naprawdę większość technokratów, których spotykasz w science fiction, w ogóle nie zajmuje się zarządzaniem ekonomicznym - po prostu używają technologii do przeżywania fantastycznych przygód.

Technocrat w fantastyce naukowej Golden Age

Większość z nas, którzy konsumowali popkulturę z czasów zimnej wojny, widziała słowo „technokrata” - ale nie opisujące kogoś, kto opowiada się za określonym punktem widzenia politycznego. Raczej technokrata to po prostu ktoś, kto jest super-kompetentny i uwielbia gadżety i fantazyjne urządzenia.

W rzeczywistości, gdy amerykańska technologia stała się dominująca, super-kompetentny kujon naukowy (i „człowiek organizujący”) stał się duchowym zwierzęciem science fiction. Jak zauważa David Samuelson w swoim artykule o Robercie Heinleinie w książce Voices for the Future: „Powiązani w większości z amerykańskimi wartościami, pisarze science fiction przedstawiali aktywnego człowieka, poszukiwacza przygód, wykorzystującego praktyczną naukę i technologię w celu urzeczywistniać jego marzenia, czasami na niekorzyść innych ludzi ”.

Słynny redaktor John W. Campbell wypełnił swoje historie postacią „technokraty, który jest gotów opracować rozwiązania, które są na tyle„ odważne ”, by zastąpić liberalne lub humanitarne troski o przetrwanie gatunku” - pisze Roger Luckhurst w swojej historii science fiction. To była „postać, którą Campbell jako redaktor pomógł umieścić w sercu prac Roberta A. Heinleina, Isaaca Asimova i AE Van Vogta”.

era zimnej wojny daje nam Tony'ego Starka, przemysłowca, który wynajduje zbroję Iron Mana w jaskini, a także bardziej Batmanową wersję zorientowaną na gadżety. Daje nam także thrillery szpiegowskie, takie jak The Man from UNCLE, James Bond i Mission: Impossible, w których potężne organizacje powierzają niemożliwe misje absurdalnie kompetentnym ludziom uzbrojonym w garść niesamowitych urządzeń.

Ci ludzie są „technokratami” w tym sensie, że kochają technologię i używają sprytu do rozwiązywania problemów - ale nie można sobie wyobrazić Tony'ego Starka lub Jamesa Bonda opowiadających się za naukową kontrolą nad gospodarką.

Technokracja i jej niezadowolenie

W pewnym momencie spojrzenie science fiction na bohaterskiego technokratę wydaje się mniej bezkrytyczne, co odzwierciedla ogólny dyskomfort związany z niektórymi aspektami technologii i industrializacji.

Dwa różne eseje wskazują w szczególności na przełomową cyberpunkową powieść Williama Gibsona Neuromancer, jako krytyczną wobec idei technokratów kierujących wszystkim. W książce „Tech Anxiety” Christopher A. Sims mówi, że powodem, dla którego Peter Riviera jest „chory pieprzony” (jak go nazywa Molly), jest to, że podnosi możliwość, iż technologia umożliwi psychotycznym technokratom kontrolowanie nas wszystkich.

W eseju książka Fiction 2000: Cyberpunk and the Future of Narrative, John Huntington pisze:

W Neuromancer widzimy dowody na nowy, być może ostatni etap trajektorii SF. Jeśli zestawimy książkę Gibsona z wytworami gatunku sprzed czterdziestu lat, dostrzeżemy znaczącą zmianę w roli znakomitego technokraty. Bohaterowie takich pisarzy jak Heinlein czy Asimov wykorzystali swoje umiejętności menedżerskie, aby zdominować swoje światy. Nawet paranoiczna wizja Van Vogta pozwoliła na osiągnięcie mistrzostwa i triumfu na końcu. Natomiast Case i Robin nie dominują w swoim świecie. Jeśli wykonają jakiś kapar, dzieje się to zgodnie z planem kogoś innego, a jego konsekwencje nie są takie, jakich się spodziewali. Oczywiście Neuromancer nie jest bynajmniej nowy w swoich wątpliwościach co do społecznej skuteczności mistrzostwa technologicznego. Technologiczny optymizm SF Złotego Wieku zaczął się rozpadać już w latach pięćdziesiątych XX wieku, a do lat sześćdziesiątych nowa fala rzuciła wyzwanie dominującej wierze w rozwiązania technologiczne i miała tendencję do postrzegania nas wszystkich jako ofiar systemu technokratycznego.

A Paul Cantor twierdzi w swojej książce Niewidzialna ręka w kulturze popularnej, że wiele telewizyjnych i filmowych science fiction z ostatnich lat 20 mówi o odrzuceniu wpływu technokratów. Programy takie jak X-Files, Fringe i V używają kosmitów i gości z przyszłości, aby mówić o naszym lęku przed kontrolą przez ludzi o doskonałej znajomości nauki i techniki.

Powrót technokratów

W ciągu ostatnich pięciu lat, gdy światowa gospodarka starzała się w największym stopniu od lat 1930. XX wieku, pojęcie bohaterskiego technokraty powróciło nieznacznie - ale tylko nieznacznie. Słabnące gospodarki Grecji i Włoch zostały przejęte przez ludzi, których w niezliczonych artykułach opisywano jako technokratów, z myślą, że dzięki sprytnemu zarządzaniu i może nieco mniej demokracji można uratować euro. Egipt utworzył także „rząd technokratów”.

Odpowiadając na ten krótkotrwały szał, Slate napisał tłumacza, który powiedział:

Słowo technokrat pochodzi od greckiego tekhne, oznaczającego umiejętności lub rzemiosło, a ekspert w dziedzinie takiej jak ekonomia może być tak samo technokratem, jak specjalista w dziedzinie, którą powszechnie uważa się za technologiczną (jak robotyka). Zarówno Papademos, jak i Monti posiadają wyższe stopnie ekonomiczne i odbywają spotkania w instytucjach rządowych.

Słowo technokrat może również odnosić się do zwolennika formy rządu, w której eksperci przewodniczą. Pojęcie technokracji pozostaje w większości hipotetyczne, chociaż niektóre narody zostały uznane za takie w tym sensie, że rządzą nimi przede wszystkim eksperci techniczni. Historyk Walter A. McDougall argumentował, że Związek Radziecki był pierwszą na świecie technokracją, a jego biuro polityczne zawierało niezwykle wysoki odsetek inżynierów.

W międzyczasie Mark Zuckerberg z Facebooka próbował założyć nową organizację lobbującą na rzecz Doliny Krzemowej, która została zapowiedziana jako sposób na zmianę dysfunkcyjnego stylu politycznego Waszyngtonu, a także opisana jako nieudana próba technokracji w znaczeniu tego terminu z lat 1930. .

Tak więc pojęcie „technokratów” sprawujących władzę, czy to w ekonomii, czy w dziedzinach naukowych, nie zniknęło całkowicie - w rzeczywistości Elona Muska z Tesli można określić jako technokratę. A w popkulturze Tony Stark miał ostatnio niewielki powrót.

Przeczytaj całą historię tutaj…

Zapisz się!
Powiadamiaj o
gość

3 Komentarze
Starsze
Najnowszy Najczęściej zagłosowano
Informacje zwrotne w linii
Wyświetl wszystkie komentarze
Amy

Dlaczego nikt nigdy nie wspomina Jacquesa Ellula? Czy nie był on prawdziwą osobą odpowiedzialną za uznanie technokracji i jej negatywnych skutków już w latach pięćdziesiątych? Z pewnością należy mu się uznanie za jego książkę The Technological Society. Czy jestem wromg?

[…] jest mało prawdopodobne, aby ci technokraci mieli jakiekolwiek głębokie przekonania religijne, ale zamiast tego wskazówki życiowe można określić w zestawie zasad […]

[…] świat nie powinien być już wielokulturowy, ale raczej jednej kultury. Jest mało prawdopodobne, aby ci technokraci mieli jakiekolwiek głębokie przekonania religijne, ale zamiast tego wskazówki życiowe można określić w zestawie zasad […]