Parag Khanna mówi: Uratuj Amerykę, narzucając technokrację

bezpośrednia technokracja
Udostępnij tę historię!
Książka Paraga Khanny „Technocracy in America” wywróciłaby naród do góry nogami, ale on błędnie przedstawia technokrację jako rodzaj życzliwego partnerstwa między demokracją a ekspertami cywilnymi.

Jego argument jest rozbrajający i prowokujący, ale pod każdym względem jest błędny. Nie przyznaje, że to właśnie konstytucja Stanów Zjednoczonych uczyniła Amerykę wielką, więc łatwo mu powiedzieć, że zastąpienie jej pseudo-konstytucją „rozwiązałoby” nasze problemy. ⁃ Edytor TN

Jeśli wiek amerykański to przeszłość, analityk geopolityczny Parag Khanna bada przyszłość. „Nadszedł nowy globalny porządek”, zadeklarował w gorącej debacie w 2008 roku Esej, „Machając na pożegnanie Hegemonii”, oznaczając powstanie Europy i Chin jako nowych filarów wielobiegunowego świata. Późniejsze lata w dużej mierze udowodniły, że miał rację.

Khanna ma oczywiście wyjątkowo globalną perspektywę: urodziła się w Indiach, wychowała w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, wykształciła się w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Cudowny geniusz polityczny, zanim w wieku 30 lat opublikował swoją pierwszą książkę, pracował w Council on Foreign Relations, World Economic Forum i Brookings Institution. konsultacje koncertowe, prowadzenie programu MTV i doradztwo dla sił specjalnych USA w Iraku i Afganistanie.

Rozwój Donalda Trumpa pod wieloma względami przyspieszył trendy, które Khanna zidentyfikował na wcześniejszych etapach swojej kariery - i sprawił, że stał się jeszcze bardziej sceptyczny wobec amerykańskich rządów. Teraz, po czterdziestce i mieszkający w Singapurze, perypatetyczny think tank wskoczył do telefonu Fast Company rozmawiać o polityce, władzy i jak uratować prezydenturę przed prezydentem.

Szybka firma: Zacznijmy od rozmowy o tym, co się zepsuło w amerykańskim systemie politycznym. Jeśli obie strony się zgadzają, to Waszyngton jest zbyt spolaryzowany, zbyt stronniczy, by funkcjonować. Jaka jest twoja diagnoza

Parag Channa: Istnieje różnica między polityką a rządem. Nie staram się być naukowcem zajmującym się rozwalaniem włosów, ale chcę, aby było jasne, że nie są to synonimiczne terminy. Kiedy więc mówimy: „Co jest zepsute w amerykańskim rządzie?” Od razu zwracamy się do polityki, jakby naprawianie polityki naprawiało rząd.

Ale to bardzo, bardzo krytyczny punkt. Jednym z najważniejszych sposobów zmniejszenia korodującego wpływu polityki partyzanckiej i pieniędzy w polityce i tak dalej jest posiadanie rządu, który ma swoje własne niezależne cechy, biurokrację i instytucje.

HR: Niektóre z tych problemów rozwiązujesz w książce z 2017 roku, Technokracja w Ameryce, która oferuje dość radykalne rozwiązania.

PK: Krytycy czasami mylą się z terminem technokracja, która w żadnym wypadku nie jest przeciwna demokracji. Przeciwnie, zdecydowanie opowiadam się za większą demokracją. Jednym oczywistym krokiem jest obniżenie wieku uprawniającego do głosowania, co jest rozważane lub inicjowane w krajach takich jak Szwajcaria i gdzie indziej. Najważniejszym krokiem byłoby głosowanie obowiązkowe, takie jak w Australii. Być może jedynym sposobem, aby rzeczywiście potwierdzić statystyczną zasadność wyborów, jest wysoka frekwencja. Niektórzy nawet sugerują, że głosy młodych ludzi powinny liczyć się bardziej niż głosy osób starszych.

Pytanie brzmi: w jaki sposób wiernie przekładasz wolę ludzi na rzeczywistą politykę, a przynajmniej na opcje polityczne?

Tak więc jest to coś, co można również uregulować i ustrukturyzować. Jeśli spojrzysz na Kalifornię, Szwajcarię lub Nową Zelandię, istnieją przede wszystkim komisje parlamentarne, które podejmują różne inicjatywy obywatelskie i rozpatrują propozycje w komisjach, godzą je i przedstawiają jako potencjalne ustawodawstwo.

Porównaj to z amerykańskim systemem narodowym, w którym kandydaci działają na określonej platformie, ale potem muszą poczynić wiele szerokich kompromisów i kończą niewiele, jeśli chodzi o którykolwiek aspekt swojego programu.

HR: A wyborcy czują się wyczerpani lub ignorowani.

PK: Musisz mieć silne niezależne instytucje, które są w stanie realizować uniwersalne, uzgodnione polityki w perspektywie długoterminowej, która wykracza poza poszczególne cykle wyborcze. W Stanach Zjednoczonych jest ten problem, w którym mijamy Obamacare, a następnie próbujemy uchylić Obamacare. Lub z infrastrukturą, po kryzysie finansowym, zgadzamy się, że wydamy tryliony na infrastrukturę, następnie emitujemy obligacje infrastrukturalne - a obligacje mają mieć 30-letni okres zapadalności - a następnie rozwiązujemy te obligacje w ciągu dwóch lat.

To znaczy takiego zachowania oczekujesz od Argentyny, prawda? Kiedy więc zdecydujesz, że coś leży w długoterminowym interesie narodowym, kluczem jest zainwestowanie władzy w jednostki parapaństwowe - organy działające niezależnie od rządu, ale podlegające temu. Ubezpieczenia społeczne i Fannie Mae oraz Biuro Ochrony Finansów Konsumenckich powinny działać w ten sposób.

Nie ma nic radykalnego ani nienormalnego w tworzeniu krajowego organu zarządzającego infrastrukturą, na przykład, kiedy zdecydujesz, że wydasz biliony dolarów na drogi i mosty. W rzeczywistości żaden obywatel ani obligatariusz przy zdrowych zmysłach nigdy nie zainwestowałby w coś tak ważnego, gdyby podlegało ono codziennej polityce.

Pomyśl o Norwegii i jej funduszu naftowym: jest zarządzany niezależnie, ale ma radę nadzorczą składającą się z demokratycznie wybranych prawodawców i premiera, którzy to nadzorują i co roku otrzymują raporty. Jest tak demokratyczny, jak to tylko możliwe, ale jest niezależnie zarządzany przez ekspertów.

HR: To, co nazywacie technokracją, bardziej przypomina rząd przez urzędników państwowych.

PK: Technokracja to termin, który wywodzi się z XIX-wiecznej Francji po upokorzeniu kraju w wojnie francusko-pruskiej w latach 19. XIX wieku. Trzecia Republika chciała znaleźć sposób na przezwyciężenie ich dekadencji. I tak stworzyli słynne akademie Grandes écoles, które mają szkolić elity rządowe z różnych dziedzin.

Pierwszą rzeczą wokół technokracji jest to, że dotyczy administracji publicznej, silnej służby cywilnej - kompetentnego, merytokratycznego i niezależnego zarządzania państwem. Drugi aspekt to utylitaryzm. Innymi słowy, moralną funkcją reżimu technokratycznego jest dobro ludu. Największe dobro dla jak największej liczby. W przeciwnym razie staje się systemem, który podlega elitarnemu pojmaniu. Wreszcie potrzebujesz pętli zwrotnych między służbą cywilną a ludźmi.

Słowo „technokracja” popadło w niełaskę w połowie XX wieku, gdy kojarzyło się ze Związkiem Radzieckim i komunistycznymi Chinami - aparatczykami i mandarynkami wpędzającymi ich gospodarki w ziemię. Potem związał się z ideą „najlepszego z najjaśniejszych”, która ciągnęła nas przez wojnę w Wietnamie.

Ale przez cały czas był on bardzo źle wykorzystywany w ten sam sposób, że dzisiaj, jeśli mylisz technokrację i autorytaryzm, prawie nie rozumiesz sensu. Niektóre z najbardziej technokratycznych krajów to Niemcy, Szwajcaria, Finlandia, Nowa Zelandia i Kanada.

Przeczytaj całą historię tutaj…

Zapisz się!
Powiadamiaj o
gość

2 Komentarze
Starsze
Najnowszy Najczęściej zagłosowano
Informacje zwrotne w linii
Wyświetl wszystkie komentarze
w połowie drogi

Parag Khanna,… Idealny rzecznik lucyferiańskich frankistów sabatejskich. Mam nadzieję, że dostał odpowiednią zapłatę za sprzedaż swojej duszy. Jedyną rzeczą, którą ci globaliści w pełni rozumieją, jest to, że większość ludzi można kupić.