Książka dr. Paraga Khanny Connectography wyjaśnia, w jaki sposób globalne miasta są zawiasami w globalnym łańcuchu dostaw, działając autonomicznie, ale ściśle związane z infrastrukturą zgodnie z ich mocnymi stronami ekonomicznymi. Khanna również napisała Technokracja w Ameryce (2015), wykazując swoje wyraźne powinowactwo do technokracji. ⁃ Edytor TN
Ustawodawca GOP w Illinois niedawno wprowadził projekt ustawy, który, jeśli zostanie przyjęty, poprosi Kongres o rozpatrzenie czyniąc miasto Chicago swoim własnym państwem. Oczywiście nikt tak naprawdę nie spodziewa się, że ustawa ta zostanie uchwalona - nawet kongresmen, który ją napisał, przyznaje, że wprowadził ją tylko po to, by podkreślić nieproporcjonalny wpływ Chicago w stanie Illinois.
Chicago ma większą siłę głosu niż reszta kraju w dużej mierze wiejska z jakiegoś powodu: mieszka tam więcej ludzi. Zarabia się tam więcej pieniędzy. Więcej dzieje tam. Ale ponieważ wybory do głosowania w Chicago różnią się historycznie od wyborów w wiejskich okręgach wyborczych, uczciwa reprezentacja w całym stanie jest coraz większym problemem.
To pokazuje, w jaki sposób podziały polityczne w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej przebiegają nie tylko wzdłuż linii podziału rasowego i klasowego, ale w coraz większym stopniu dzielą się obszary wiejskie z głównych miast.
Jest to podział mający realne konsekwencje, od Brexitu po polaryzację polityki po wyborach prezydenckich w USA w 2016. I wydaje się, że jest to coraz trudniejsze do naprawienia.
Ale co jeśli zamiast próbować naprawić tę schizmę kulturową, przyjmiemy ją? A co jeśli rozwiązanie na lepszą przyszłość przyszło z dalekiej, dalekiej przeszłości? Jeśli spojrzymy na historię starożytną, jeden model jest silnym argumentem za tym podejściem: wolne miasto.
Wolne miasto jest w dużej mierze niezależną gminą, która nie podlega władzom lokalnym i regionalnym i ma swoich przedstawicieli w organach federalnych lub cesarskich. Były one szczególnie ważne w Świętym Cesarstwie Rzymskim i przetrwały przez całe średniowiecze, kiedy to miasta stały się miejscami postępu, rozwoju i kultury.
Wolne miasta w dużej mierze zniknęły w wyniku powstania państwa narodowego pod koniec średniowiecza i wczesnego nowożytnego okresu, ale był to model sprawowania rządów, który działał przez wieki. W średniowiecznych Włoszech i Niemczech wolne miasta nie były obciążone władzą regionalnych władców, ale mimo to uczestniczyły w ograniczonym stopniu w rządzie cesarskim. Wolne miasta miały jednak własne prawa i wybierały własnych sędziów. Kontrolowali własny handel i regulowali przepływ ludzi w granicach miasta i poza ich granicami.
Tymczasem okoliczne wiejskie powiaty cieszyły się korzyściami ekonomicznymi miasta, takimi jak dostęp do wielu rynków i gałęzi przemysłu, ale nie podlegały wyjątkowym prawom miasta, ani nie były szczególnie dotknięte innowacjami ani zmianami w mieście. Mieszkańcy miast mogli być klientami, którzy kupili twoje uprawy, ale niekoniecznie byli twoimi rodakami. Krótko mówiąc, było to działające partnerstwo o mniej więcej obopólnych korzyściach.
Wolne miasto dzisiaj
Dzięki odtworzeniu dzisiejszego modelu wolnego miasta możemy być w stanie rozwiązać niektóre z naszych największych zmagań społecznych, od kryzysu imigracyjnego po wzrost populizmu i nasilające się wojny handlowe.
Przez prawie trzy lata Brexit zużywał znaczną część politycznego tlenu w Wielkiej Brytanii, co jest zasadniczo buntem na wsi przeciwko postrzeganej elicie miejskiej. Referendum pozostało krajobraz wyborczy w których miasta zdecydowanie wspierały pozostanie częścią UE, podczas gdy społeczności wiejskie w dużej mierze sprzyjały wyjeżdżaniu. Wyobraź sobie, jak odmienna byłaby brytyjska polityka, gdyby Londyn i Liverpool mogły pozostać w UE, podczas gdy Hertfordshire i Surrey odeszły.
W Stanach Zjednoczonych, kraju o długiej historii napięć miejsko-wiejskich, problem jest szczególnie wyraźny. To zasługa Senatu i kolegium wyborczego, które nieproporcjonalnie sprzyjają obszarom wiejskim w kształtowaniu rządu federalnego. Podobnie jak Brexit, obecny prezydent USA wygrał wybory, ale stracił głos w wielu dużych miastach.
W swojej współczesnej iteracji wolne miasto mogłoby funkcjonować podobnie jak obecnie państwa amerykańskie, skutecznie tworząc własne prawa, które nie naruszają prawa krajowego ani konstytucji. Zgodnie z tradycją Świętego Cesarstwa Rzymskiego miałaby ona niezależną reprezentację kongresową.
Co jeśli Los Angeles z zadowoleniem przyjąłby potrzebujących imigrantów, a mieszkańcy hrabstwa Cheyenne w stanie Kansas nie martwiliby się, że zmieniająca się demografia LA ma na nich wpływ?
Gdyby LA było wolnym miastem, byłoby w stanie wprowadzić przepisy imigracyjne, które różnią się od obecnych ustaleń federalnych. Władze miasta mogłyby stworzyć własną politykę azylową i migracyjną, aby zdecydować, ile osób i które osoby będą w stanie przyjąć.
I odwrotnie, imigracja do wolnego miasta miałaby swoje ograniczenia, co oznaczałoby, że imigranci nie mogliby mieszkać w okolicznych obszarach bez poddania się odrębnemu procesowi, który byłby kontrolowany przez otaczający kraj, a nie wolne miasto. Ci „miejscy imigranci” mogliby ostatecznie ubiegać się również o zamieszkanie i obywatelstwo, ale także ten status ograniczałby się do wolnego miasta, do którego wyemigrowali.
Ponieważ wolne miasta byłyby gospodarczo autonomiczne, nikt w prowincjach nie musi się martwić, że ich dolary podatkowe będą wspierać nowych przybywających do wolnych miast (jak wiemy, imigranci zapewniają korzyści ekonomiczne netto). Polityka imigracyjna wolnych miast musiałaby uwzględniać to, co mogłyby pomieścić ich własne kasy.
Wolne miasta będą mogły negocjować własne umowy handlowe z innymi wolnymi miastami i narodami. Na przykład wolny Chicago musiałby wypracować umowy handlowe, aby przywieźć jedzenie ze wsi Illinois, Wisconsin i Indiany. Jednocześnie miejsca te potrzebowałyby towarów i usług produkowanych w Chicago. Tego rodzaju umowa handlowa wymagałaby, aby strony z obu stron podziału miejsko-wiejskiego przystąpiły do stołu negocjacyjnego przynajmniej w celu uznania wzajemnej zależności.
Przywrócenie wolnych miast uczyniłoby świat, w którym moglibyśmy być od siebie zależni (którym zapewne już jesteśmy) bez konieczności bania się o siebie nawzajem.
WHAAAAT?