HISTORIA W SKRÓCIE
> Technokracja rządzi się algorytmem, czyli biurokracją kierowaną przez technologów
> Opiera się na taylorowskiej zasadzie „zarządzania naukowego”
> Technokraci głoszą, że konwergencja ludzi z AI jest dla nas zarówno nieunikniona, jak i dobra
> W przeszłości podejmowano próby ustanowienia formalnej wiary religijnej opartej na kulcie AI
> Zaawansowana technologia, która napędza technokrację, jest nowa, ale stojący za nią sposób myślenia ma wieki i aby walczyć z technokracją, ważne jest, aby spojrzeć zarówno na przeszłość, jak i na teraźniejszość
Ta historia opowiada o umyśle technokraty i mojej osobistej podróży, która doprowadziła mnie do zrozumienia tego umysłu.
Ostatnio świetnie się bawiłem rozmowa z Charlesem Eisensteinem. Rozmawialiśmy o totalitaryzmie, zastraszaniu i odwadze jako antidotum na zastraszanie. Między innymi Charles powiedział coś, co bardzo mocno do mnie przemówiło — coś, co prawdopodobnie współgra z wielu z nas dzisiaj. Powiedział, że czuł, jakby całe życie przygotowało go na tę chwilę, jakby przed 2020 rokiem ćwiczył – a teraz wszystko było na serio. Pomyślałem, wow, dokładnie tak się czuję!
Od początku COVID czułem, że całe moje życie przed 2020 rokiem nagle się przydało: moje dzieciństwo spędzone w Moskwie, na ruinach ZSRR, moje próby zrozumienia pokolenia moich dziadków, które zostało złamane przez totalitaryzm system swoich czasów, marzenia o robotach i korporacyjnych hologramach na niebie, które miałem jako dziecko, moje agresywne małżeństwo, które nauczyło mnie o kosztach samozdrady, moje badania nad Big Tech i transhumanizm, który robiłem przez lata poprzedzające COVID – wszystko to nagle ułożyło się i nabrało sensu.
Te doświadczenia – niektóre z nich bolesne – nagle utworzyły mozaikę, pomagając mi zrozumieć bieżącą chwilę ze względną jasnością. Czuję się zmuszony podzielić się swoim zrozumieniem psychologicznej siły, z którą mamy do czynienia, ponieważ zrozumienie tej potężnej siły kierowniczej może pomóc nam stawić im czoła z inteligencją i odwagą — i tego właśnie potrzebujemy.
Ray Kurzweil: Radość! Radość! Ludzie i maszyny w końcu staną się jednym!
Oto prosto z pyska konia, a konkretnie z pyska Raya Kurtzweila, który jest dzieckiem z plakatu technokratycznej wizji, a także oficjalnym „ojcem osobliwości”. Publicznie Kurzweil wyznaje przekonanie, że ludzie i maszyny nieuchronnie i nieuchronnie zbiegną się – i to wkrótce – i że fizyczna integracja z AI znacząco poprawi rasę ludzką i będzie wspaniale promować naszą ewolucję.
Inną propozycją sprzedaży Kurzweila jest nieśmiertelność — na przykład, będziemy żyć wiecznie, a przynajmniej niektórzy z nas będą. Biorąc pod uwagę ekstremalny charakter jego publicznych wypowiedzi, prywatne poglądy Kurzweila są domysłem. Kiedyś myślałem, że Kurzweil był w większości szczery, mówiąc o swojej wizji przyszłości — ale dziś podejrzewam, że wie, że sprzedaje nam most. Mimo to sprzedaż tego mostu bardzo mu się opłaca, więc wciąż podnosi swój marketingowy ton, taki jak poniżej:
Droga przyszłości: niechlubna próba sformalizowania kultu AI
Inny ambitny dżentelmen, Anthony Levandowski, wcześniej pracujący w Google, posunął się nawet do założenia urzędnika kościół sztucznej inteligencji, zwanej Drogą Przyszłości. Zaczął to w 2015 r. — a potem w 2020 r. po cichu zamknięte to, jednocześnie ledwo unikając kary pozbawienia wolności związanej ze sprawą kradzieży własności intelektualnej do autonomicznych samochodów i powołując się na poruszanie się przez Black Lives Matters jako inspirację do zmiany zdania (rzeczy nie mogą być dziwniejsze):
„Pierwszy kościół sztucznej inteligencji zamknął swoje koncepcyjne drzwi. Anthony Levandowski, były inżynier Google, który po otrzymaniu prezydenckiego ułaskawienia uniknął kary 18 miesięcy więzienia, zamknął kościół, który stworzył, aby zrozumieć i zaakceptować boskość opartą na sztucznej inteligencji”. Jak mówią, sic transit gloria mundi!
'Podłącz i módl się'
Zanim zanurzymy się w niespokojnym umyśle technokraty, posłuchajmy mądrych i trzeźwych słów Josepha Weizenbauma, słynnego niemieckiego informatyka, który zmarł w 2008 roku i któremu przypisuje się wynalezienie pierwszego programu „AI” o nazwie Eliza . Stworzony w latach 1960. program był prostym chatbotem naśladującym sesję terapeutyczną.
Weizenbaum stworzył to jako eksplorację naukową. Ku jego wielkiemu zdziwieniu, ludzie wchodzący w interakcję z Elizą zaczęli na to reagować w emocjonalny sposób, jakby rozmawiali z człowiekiem. Weizenbaumowi nie podobał się ten rozwój i bardzo jasno dał do zrozumienia, że jego program był jedynie wstępnie zaprojektowanym algorytmem i że przypisywanie mu uczuć jest niebezpieczne.
Niestety, wielu współczesnych uważało koncepcję „humanizowanej” sztucznej inteligencji za bardzo kuszącą i lukratywną, a Weizenbaum został ostatecznie zepchnięty na bok przez swoich entuzjastycznych kolegów.
Poniższe oświadczenie pochodzi ze zwiastuna świetnego filmu dokumentalnego o nim zatytułowanego „Podłącz i módl się”: „To katastrofalne, że większość moich kolegów wierzy, że możemy stworzyć sztucznego człowieka. Ten ogromny nonsens wiąże się z urojeniami wielkości. Może gdybym wiedział wtedy to, co wiem teraz, powiedziałbym: „Nie lubię być w tym gronie”.
Człowiek jako niedoskonała maszyna
Dla technokraty człowiek jest niedoskonałą maszyną, skromnym workiem na mięso, który jest obsługiwany przez oprogramowanie wytwarzane przez mózg. Rozumienie życia przez technokratów opiera się na bardzo prymitywnej, linearnej wizji; jest pozbawiona duchowej tajemnicy.
Umysł technokraty utknął w miejscu, w którym nie może wyjść poza zasadę mechaniki. To prawie tak, jakby nigdy nie wykształcił organu do odczuwania lub poznawania duchowego piękna, więc nie znosi tego piękna i stara się je zniszczyć we wszystkim, z chłodną skutecznością.
Podobnie jak fanatycy religijni z minionych stuleci, którzy wyśmiewali i potępiali duchowe tradycje innych kultur, oparte na własnych ograniczeniach zmysłowych, technokraci czują, że odkryli zasadę ludzkiej egzystencji, że odszyfrowanie nauki jest kwestią czasu oprogramowanie życia i stworzyć je od podstaw. Uważają, że to nieuniknione, i robią z tego nasz problem.
Frederick Taylor i „Zarządzanie naukowe”
Technokraci stosują zasady naukowego zarządzania Fredericka Taylora do każdego aspektu ludzkiego życia, jednocześnie traktując współobywateli jako zasób, którym można zarządzać z maksymalną wydajnością.
Zarządzanie naukowe było metodą optymalizacji przemysłowej opracowaną przez Taylora na przełomie XIX i XX wieku. Istotą jego metody było skrajne rozdrobnienie i rozczłonkowanie procesu produkcyjnego.
Wymagało to podjęcia złożonego procesu, podzielenia go na bardzo proste zadania, odmierzenia czasu każdego zadania, zoptymalizowania go do maksimum za pomocą stopera, a następnie przypisania każdego z tych prostych zadań różnym pracownikom, przy jednoczesnym naleganiu, aby pracownicy korzystali tylko z - zoptymalizowane wzorce motoryczne i praca tak wydajnie, jak to możliwe. Pod kierownictwem naukowym nie było miejsca na kreatywność pracowników.
Metoda Taylora została powszechnie zastosowana — i udoskonalona — przez Forda, który zatrudnił Taylora do pomocy optymalizacji jego produkcja samochodów. Pracując razem, udało im się skrócić czas produkcji i radykalnie zwiększyć zyski. Oczywiście w tym procesie utracono twórczą suwerenność pracownika, który został skutecznie przemieniony w ludzkiego robota.
Aby zrekompensować stres, emocjonalną pustkę i wyczerpanie, które towarzyszyły przyspieszeniu, oraz aby zapobiec temu, co w dzisiejszym języku nazywamy „wypaleniem zawodowym”, Ford oferował swoim pracownikom konkurencyjne wynagrodzenie, pod warunkiem, że zostaną posłusznym robotem. Żaden bunt nie był tolerowany. Atmosferę przyspieszenia bardzo przejmująco przedstawił Charlie Chaplin w „Modern Times”:
Poszukiwanie całkowitej kontroli
Siłą napędzającą umysł technokraty jest apodyktyczna emocjonalna potrzeba całkowitej kontroli, połączona z ogólną nieufnością do innych ludzi. Wygląda na to, że starają się zrekompensować swoje ubóstwo emocjonalne. (Innymi słowy, nie ma powodu, by podziwiać ich sukcesy, ponieważ ich sukcesy opierają się na kradzieży prawa innych ludzi do wolnej woli.)
Pragnienie technokratów, by w pełni kontrolować swoje otoczenie, wynika z lęku. Po prostu nie mogą znieść poczucia niepewności, które towarzyszy pozwalaniu, by subiektywne wybory innych ludzi odgrywały jakąkolwiek rolę. Nie ufają innym, że zrobią to, co właściwe, podobnie jak bardzo neurotyczny rodzic nie ufa zdolności swojego dziecka do mądrego wyboru bez nadzoru – ale o wiele mniej życzliwie.
Ich pragnienie kontroli jest silnie neurotyczne. Niejako siedzą na igłach (rosyjski idiom i kalambur w dzisiejszym świetle) — i aby stłumić niepokój, uciekają się do realizacji swoich ambicji kontrolnych.
Pytanie retoryczne: Czy Bill Gates wierzy, że nasza planeta nie jest w stanie utrzymać rosnącej populacji — i dlatego musi wkroczyć i coś z tym zrobić, aby zapobiec całkowitemu upadkowi cywilizacji ludzkiej (ponieważ jest człowiekiem do tego zadania )? Czy wierzy, że jest świętym i zbawicielem?
Krótka odpowiedź: nie obchodzi mnie, czy Bill Gates identyfikuje się jako święty czy czarny charakter. Niezależnie od tego, czy wierzy, że jest odnoszącym sukcesy świętym, czy odnoszącym sukcesy złoczyńcą, nie ma uzasadnionych interesów w moich stosunkach ze światem — i chociaż jego sposób myślenia i bogactwo pozwalają mu de facto narzucać swoją wizję siłą, pozostaje intruzem jeśli o mnie chodzi i nie chcę podporządkować się jego wizji mojej przyszłości.
Technokraci mogą myśleć, że są śmietanką towarzyską. Mogą myśleć, że ich genialna wizja jest dobra dla świata. Ale niezależnie od tego, czy uważają się za dobrych, czy za złych, ich pragnienie całkowitej kontroli jest patologiczną, napędzaną lękiem ekspresją. Nie mogą znieść uzależnienia od wolnej woli innych ludzi, więc dążą do jej zduszenia, co nie jest egzystencjalnie słuszne.
Stary problem
Podczas gdy dzisiejsi technokraci w końcu znaleźli swojego idealnego towarzysza menedżerskiego w postaci sztucznej inteligencji – którą mogą zaprogramować w dowolny sposób, który odpowiada ich zainteresowaniom, a następnie udawać, że sztuczna inteligencja jest obiektywna – ich zepsuta mentalność jest stara.
Nie jesteśmy pierwszym pokoleniem, które stoi przed tym wyzwaniem i wiele możemy się nauczyć z przeszłości. Wielki Reset, który przynieśli nam technokraci XXI wieku, to ta sama stara próba dominacji, noszenie nowych butów (czy raczej nowych butów cyfrowych).
Jedna z najlepszych analiz leżących u podstaw złego samopoczucia została wykonana przez Stevena Newcomba, uczony Systemu Dominacji. Steven to Shawnee i Lenape, a jego korzenie pozwalają mu spojrzeć na sprawę z wyjątkowej perspektywy, którą uważam za bardzo mądrą i pouczającą.
Steven Newcomb przygląda się między innymi różnicom językowym między koncepcją „wolnej i niezależnej egzystencji” opartej na naturze, która była w dużej mierze powszechna wśród ludzi na całym świecie przez tysiące, jeśli nie miliony lat – pomimo nieuniknionych niedoskonałości ludzkiej kondycji i istnienie wojen — i stosunkowo nowy paradygmat „dominacji”, który utrzymuje, że aby być „człowiekiem” lub „cywilizowanym”, należy potępić swoją duchową i fizyczną suwerenność oraz swój wewnętrzny związek z naturą i poddać się mechanicznemu zasady, Maszyna — czy to państwo, religia instytucjonalna, rada korporacyjna, czy komitet partii komunistycznej (te ostatnie przykłady są moje). Praca Stevena jest kluczowa dla zrozumienia technokracji.
Problem sensoryczny
Uważam, że prawdziwym powodem tego, jak działa umysł technokraty, jest uszkodzenie obwodów sensorycznych. Istoty ludzkie muszą przejść przez pewne doświadczenia, aby rozwinąć pokorę i podziw – obie cechy, których technokratom brakuje – i w ich przypadku te doświadczenia nigdy się nie wydarzyły. Są metaforycznie dwuwymiarowe, pozbawione głębi.
Dlatego nie możemy ich naprawić i to nie jest nasza praca — ale z pewnością pomaga to zrozumieć ich myślenie, abyśmy mogli chronić się przed ich szaleństwem tak bardzo, jak to tylko możliwe. Osobiście modlę się o ich uzdrowienie, tak jak modlę się o uzdrowienie wszystkich — ale akceptuję swoje ograniczenia, jeśli chodzi o ratowanie technokratów. Chyba nie mój priorytet!
Interesującą wizualną ilustracją tego stanu psychicznego jest młody Steve Jobs z dumnym błyskiem w oczach, zapowiadający słynną premierę komputera Macintosh w 1984 roku. Warto sprawdzić zarówno jego ogłoszenie, jak i uderzająco dziwną reklamę „1984”, którą pokazuje, aby promować swój nowy produkt – w którym jego komputer ratuje świat przed ponurą, orwellowską przyszłością:
Człowiek wielbiący swój mózg
Chciałbym zakończyć opowieść o technokratach alegorią, którą napisałem w 2017 rpne (przed COVID):
Lordzie Brain, stwórz dla mnie kłamstwo, kłamstwo tak wielkie i kuszące, że nie sposób się oprzeć.
Świat taki, jaki został stworzony przede mną, wydaje się nagle nudny. Chcę czegoś nowego, nawet jeśli to kłamstwo. Miejsce, w którym nie znam innego Boga poza sobą. Miejsce, w którym nie ma wrażliwości, miejsce, w którym nie muszę nikomu dawać ani być wdzięcznym, miejsce, w którym nie ma niepewności miłości, a jedynie przewidywalność posiadania – wszystkiego i wszystkich przeze mnie.
Chcę zapomnieć o świecie, w którym jestem częścią tzw. „całości”, czegoś, czego nie zaprojektowałem. Niech nie będzie korzeni, tylko Święta Innowacja. Niech nie będzie żadnej odpowiedzialności, tylko Święte Zakłócenie.
Oby wszystko wokół mnie stało się nieożywione i abym był wiecznie uwięziony w ponownym przeżywaniu mojej wielkości, aby nic nie przypominało mi tego, co zaraz stracę. I tak człowiek, który prosił, aby wszystko było nieożywione – bo tylko nieożywione można posiadać – stracił duszę i stał się robotem.
Rodzaju 2:7 – A Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza dech życia; a człowiek stał się żywą duszą. Kaznodziei 12:7 – Wtedy proch wróci do ziemi tak, jak był, a duch powróci do Boga, który go dał. Ezechiela 18:4 – Oto wszystkie dusze są moje; jak dusza ojca, tak i dusza syna jest moja: dusza, która grzeszy, umrze. Mateusza 10:28 – I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą, ale raczej bójcie się tego, który... Czytaj więcej "
„Co kieruje umysłem technokraty?” Że ludzie muszą zachowywać się jak maszyny.
Kiedy słucham Schwaba, Gatesa czy innych technokratów z nowego pokolenia, zawsze uderza mnie czysta, arogancka, arogancka pewność siebie, którą oni żywią, jakby tylko oni mieli wyłączną licencję na przyszłość i tylko oni rozumieją, jak powinno być . Istoty ludzkie i kondycja ludzka są tak niesamowicie złożonymi rzeczami, ale jakoś ci, którzy ścigają sztuczną inteligencję, wydają się mieć wysublimowane przekonanie, że to dobra rzecz. To, co zawsze przychodzi mi do głowy, to „głupcy pędzą tam, gdzie anioły boją się stąpać”.
Uderza mnie, ilu polityków zgadza się z tymi dwoma. Czy każdy z nich jest totalnym socjopatą? A może zostali przekupieni? Zagrożony?
Dolina Krzemowa jest zarządzana przez dobrze funkcjonujące typy Aspergera, a te typy mają niewielkie zastosowanie do interakcji z ludźmi i chcą, aby cały świat był jedną wielką grą wideo, która jest sfałszowana, aby zawsze wygrywać. To tak, jakby mścili się na ludzkości, bo nikt ich nie lubił jako dzieci.
„Mistycyzm” to po prostu kolejny gatunek nauki, który jest odrzucany jako woo woo duchowości. Rzeczy takie jak szósty zmysł, synchroniczność, manifestowanie czegoś w fizycznej rzeczywistości poprzez intencję i wizualizację… reprezentują aktywność prawej półkuli mózgu, intuicyjną, wyobrażeniową stronę naszej natury, sięgającą do „dużego mózgu”. Nie jest to dyskutowane i eksplorowane prawie tak bardzo, jak powinno w tym napędzanym ego, małostkowym, analitycznym świecie lewopółkulowego „rozumu i logiki”. Transhumanizm jest próbą zamknięcia naszej intuicji, naszego twórczego rozumu, naszego połączenia z tą częstotliwością, naszej kobiecej natury. Przekształcenie nas w system jedynek i zer to... Czytaj więcej "