Witamy na pokładzie, ale najpierw amerykańscy marszałkowie zeskanują twoją siatkówkę

Skan siatkówkiWikipedia Commons
Udostępnij tę historię!
Amerykańscy marszałkowie testują na lotniskach nowe procedury identyfikacji osób. Skany tęczówki są równie dokładne jak odciski palców, ale można je „odczytać” z dużej odległości. Odbywa się to w imię kontrolowania imigracji, ale w rzeczywistości wymaga kontrolowania wszystkich. ⁃ Edytor TN

Od kilku lat 15 ochrona lotniska staje się coraz bardziej inwazyjna. Coraz więcej punktów kontrolnych, coraz więcej próśb o dokumenty w drodze z wejścia na lotnisko do samolotu. Pasażerowie dostosowują się do nowych zmian. Ale mój ostatni lot do Meksyku, pochodzący z Atlanty, przedstawił wszystkim pasażerom coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem.

Przeszliśmy już przez kontrolę kart pokładowych, paszportów, skanerów i oklepywania. Przy bramie każdy pasażer miał już zeskanowane bilety i wszyscy chodziliśmy odrzutowym mostem na pokład. W tym momencie większość ludzi zakłada, że ​​wszystko zostało zrobione: w końcu możemy cieszyć się poczuciem normalności.

Tym razem było inaczej. W połowie mostu odrzutowego pojawiła się nowa warstwa bezpieczeństwa. Dwaj marszałkowie Stanów Zjednoczonych, silnie uzbrojeni i ubrani w czarne regalia w dystopijnym stylu, stali obok stojącej maszyny ze świecącym zielonym okiem. Każdemu pasażerowi, jeden po drugim, kazano stawać na macie i zaglądać do zielonego skanera. Skanował nasze oczy i dopasowywał skan do paszportu, który również został zeskanowany (jeszcze raz).

Tak jak wszyscy inni przestrzegałem. Jaki był mój wybór? Chyba mógłbym zawrócić w tym momencie, odmówić lotu, za który zapłaciłem, ale nie byłoby jasne, co by się wtedy stało. Po staniu tam może przez 8 sekund maszyna dała sygnał startu i wsiadłem.

Rozmawiałem o tym z kilkoma pasażerami, a inni byli równie wstrząśnięci tym doświadczeniem. Byli nawet niechętni, aby o tym mówić, tak jak ludzie, gdy mają do czynienia z czymś takim.

Nie mogłem znaleźć nikogo, kto kiedykolwiek widział coś takiego. Napisałem do przyjaciół, którzy podróżują za granicę, i nikt nie powiedział, że kiedykolwiek widzieli coś takiego.

Opowiem ci, jak się czułem: jak więzień w moim własnym kraju. Jedną rzeczą jest kontrolować, kto przybywa do kraju. Ale ankietowanie i zezwalanie obywatelom amerykańskim na opuszczanie własnego kraju, nawet gdy mają zamiar wejść na pokład, to coś innego.

Gdzie jest przełącznik, który powiedziałby maszynie, żeby nie pozwalała mi wejść na pokład, i kto to kontroluje? Jak podatny jest na biurokratyczne błędy? Co stanie się teraz z moim skanem i kto ma do niego dostęp?

Scena przypominała mi filmy, które widziałem, takie jak Hunger Games czy 1984. Jest chłodny i dziwny, a nawet głęboko niepokojący dla każdego, kto kiedykolwiek marzył o wolności. To tak nie wygląda.

Dlaczego teraz?

Szukałem w Internecie dowodów, że ta nowa praktyka trwa już od jakiegoś czasu i po prostu tego nie zauważyłem. Nic o tym nie wiem. Szukałem nowego zamówienia, być może pozostawionego przez administrację Obamy, które właśnie jest wdrażane. Ale nic nie znajduję.

Kolejna zmiana dotyczy nowych zasad bezpieczeństwa wewnętrznego, które zostały narzucone przez administrację Trumpa. Sprawiają, że deportacje są znacznie łatwiejsze dla rządu. Nie mam pojęcia, czy te reguły są przyczyną nasilonych kontroli emigracyjnych.

Ludzie często nie biorą pod uwagę, że każda reguła dotycząca imigracji ostatecznie odnosi się również do emigracji. Każda reguła, że ​​rząd musi traktować imigrantów w określony sposób, musi również mieć zastosowanie również do obywateli.

Chandran Kukathas ma rację, kiedy on mówi że „kontrolowanie imigracji oznacza kontrolowanie wszystkich”.

Przeczytaj całą historię tutaj…

Zapisz się!
Powiadamiaj o
gość

1 Komentarz
Starsze
Najnowszy Najczęściej zagłosowano
Informacje zwrotne w linii
Wyświetl wszystkie komentarze
John Dunlap

Zastanawiam się, czy pan Tucker zdaje sobie sprawę, co się właściwie dzieje, skoro nie wskazał tego w artykule. On i, jak przypuszczam, inni odlatujący pasażerowie byli zaskoczeni i nie rozpoznali sprzętu, co wskazuje, że nigdy wcześniej nie skanowali ich tęczówek. Agenci nie dokonywali żadnej identyfikacji; zbierali odciski tęczówki i umieszczali je w aktach paszportowych ludzi. Spekuluję, że na całym świecie trwają teraz ciche, zdeterminowane i mniej lub bardziej tajne próby zebrania wszystkich naszych danych biometrycznych.