W marcu Google ogłosił z wielką fanfarą uruchomienie Google News Initiative, program wart $ 300 o wartości $ 2015, którego celem jest „budowanie silnej przyszłości dziennikarstwa”, jak to ujęła firma. Było to uzupełnienie poprzedniej inicjatywy Digital News Initiative, która została utworzona przez Google w 170 i obejmowała fundusz innowacyjny o wartości XNUMX w wysokości $ XNUMX skierowany do europejskiego przemysłu medialnego.
Facebook również przeznacza pieniądze na projekty dziennikarskie, w tym na Aktualności Integrity Initiative— Inwestycja o wartości 14 milionów dolarów w projekt prowadzony przez City University of New York — oraz Facebook Journalism Project, a szerokie przedsięwzięcie firma twierdzi, że ma na celu pomóc firmom medialnym w opracowaniu nowych narzędzi do opowiadania historii i sposobów promowania umiejętności czytania wiadomości.
Podsumowując, Facebook i Google w ciągu ostatnich trzech lat przeznaczyły ponad pół miliarda dolarów na różne programy dziennikarskie i partnerstwa medialne, nie wliczając pieniędzy wydanych wewnętrznie na rozwój produktów ukierunkowanych na media, takich jak artykuły błyskawiczne na Facebooku i konkurencyjny projekt Google AMP na urządzenia mobilne . Wynik: te mega-platformy są obecnie dwoma największymi sponsorami dziennikarstwa na świecie.
Ironii trudno przeoczyć. Zlikwidowanie tradycyjnego modelu reklamy - w dużej mierze z rąk sieci społecznościowych, które pochłonęły większość przychodów z reklam branżowych - spowodowało, że wiele firm medialnych i instytucji dziennikarskich desperacko potrzebuje linii życia. Tymczasem Google i Facebook z przyjemnością zobowiązują się, zarabiając na gotówce z ich ciągłej dominacji na rynku reklam cyfrowych.
Rezultatem jest nieco dysfunkcyjny sojusz. Ludzie z branży medialnej (w tym niektórzy po otrzymaniu gotówki) postrzegają darowizny technologiczne jako winę, coś, na co zasługuje dziennikarstwo, ponieważ Google i Facebook zrujnowały swoją działalność. Tymczasem technologiczni giganci desperacko poszukują dobrego PR, a może nawet kilku przyjaciół w dziennikarskiej społeczności, która - szczególnie teraz - może wydawać się otwarcie antagonistyczna.
Biorąc pod uwagę tę splątaną historię, nic dziwnego, że kwestia finansowania jest sporna. Czy firmy medialne powinny naprawdę zaangażować się w odbudowę wizerunku dwóch najbogatszych firm na świecie, zwłaszcza gdy są one zasadniczo konkurentami? Jednak biorąc pod uwagę sytuację finansową dziennikarstwa, czy nie byłoby nieodpowiedzialne nie brać funduszy?
[the_ad id = "11018 ″]Rzeczywistość jest taka, że nawet jeśli pieniądze osiągną coś dobrego, a nawet jeśli nie będzie żadnych zobowiązań (co twierdzą obie firmy), zaakceptowanie hojności Facebooka i Google nieuchronnie wciągnie media jeszcze bardziej na swoją orbitę. Może nie mieć bezpośredniego wpływu na to, o czym ktoś pisze, ani na sposób poruszenia tematu, ale niewątpliwie będzie miał długofalowy wpływ na media i dziennikarstwo. Czy kompromisy są tego warte?
Nawet niektórzy ludzie, którzy korzystają z pieniędzy wynika, że są rozdarci między pragnieniem tak bardzo potrzebnego finansowania, które można przeznaczyć na pozytywny cel, a tonącym poczuciem, że są głębiej związani z firmą technologiczną, która ma ogromną moc i może ostatecznie wykorzystaj to w sposób sprzeczny z dziennikarstwem. Innymi słowy, martwią się, że będą pionkami w grze PR.
Były pracownik Google, który pracował nad programami medialnymi firmy, twierdzi, że nawet on czuje się sprzeczny z tą praktyką. Chociaż wiele finansowanych projektów jest opłacalnych, mówi, w rezultacie „grupa ludzi o dobrych intencjach z dobrymi intencjami otrzymuje pieniądze i powoli zostają wciągnięci w maszynę korporacyjną, która nie ma na uwadze ich najlepszych interesów . ”
Profesor Uniwersytetu Medycznego w Wirginii Siva Vaidhyanathan mówi, że zarówno Facebook, jak i Google mogą dbać o dziennikarstwo i chcą, aby było ono zdrowe, „ale chcą, aby to się działo na własnych warunkach i chcą, aby miało to miejsce w ekosystemie zdominowanym przez te dwie firmy. . Imperium Brytyjskie chciało także, aby pociągi w Kenii i Indiach dobrze jeździły. Ich obawy są więc szczere, ale efektem jest często głębsze zanurzenie i uzależnienie od tych platform. ”
Vaidhyanathan widzi nieodłączny konflikt w przyjmowaniu pieniędzy z Facebooka lub Google, ponieważ „są to dwie firmy, które bezpośrednio konkurują z dużymi publikacjami o przychody z reklam. Zasadniczo wchodzisz w partnerstwo z konkurentem - konkurentem, który ma znaczącą przewagę konkurencyjną pod względem ceny, skali i wiedzy technologicznej. Czy to dobra decyzja biznesowa? Coraz częściej instytucje dziennikarskie karmią głodujące bestie. ”
Zgodnie z jeden szacunek przez firmę zajmującą się badaniami mediów, Google i Facebook będą stanowić w tym roku blisko 85 procent światowego rynku reklam cyfrowych i przejmie większość wzrostu na tym rynku - co oznacza, że inni gracze będą zmuszeni się skurczyć. Dotyczy to wielu tradycyjnych wydawców i mediów, którzy teraz z nimi współpracują.