Istnieje wiele wniosków z przygody w Aadhaar, w którą w sobotę wyruszył prezes TRAI, RS Sharma. Chcąc udowodnić swoją rację, ujawnił swój numer Aadhaar na Twitterze i rzucił wyzwanie użytkownikom mediów społecznościowych, a także badaczom bezpieczeństwa, aby wyrządzili mu „krzywdę”. Wiele się wydarzyło po tym, jak rzucił to wyzwanie, a wiele szczegółów związanych z Sharmą wyciekło na Twitterze. Możesz przeczytać o tym wszystkim tutaj, ale największym wnioskiem z całej sprawy nie jest to, że Aadhaar jest niepewny lub że Sharma jest w stanie udowodnić, że udostępnianie numeru Aadhaar publicznie jest bezpieczne. Najważniejsze jest to, że nawet najlepsi technokraci w Indiach nie rozumieją pojęcia prywatności.
To także danie na wynos, które powinno zaalarmować wszystkich w tym kraju, ponieważ technokraci i urzędnicy państwowi, tacy jak Sharma, mają walczyć i pracować nad ochroną praw i prywatności Indian. Jeśli nawet definicja prywatności i dlaczego jest ona konieczna, jest czymś, co nie jest jasne dla urzędników państwowych, będzie trochę naciągane, aby oczekiwać, że agencje takie jak UIDAI, TRAI lub technokraci w ministerstwie IT wyjdą z regułami i normy, które powstrzymują Indian od niebezpieczeństwa.
Sharma z pewnością należy do czołowych technokratów w kraju. Miał znakomitą karierę, zajmując się niektórymi z najnowszych zmian technologicznych w kraju. Był kiedyś dyrektorem generalnym UIDAI, agencji opiekującej się Aadhaarem, a obecnie jest prezesem TRAI, regulatora telekomunikacyjnego. Jednak beztroski sposób, w jaki podzielił się swoim numerem Aadhaar, a następnie odrzucił informacje, które znaleźli na jego temat, jako trywialne, nie pokazuje go w dobrym świetle. Ciekawostka: UIDAI twierdzi, że publiczne udostępnianie numeru Aadhaar jest niezgodne z prawem. Kiedy ludzie na Twitterze udostępnili szczegóły jego numerów telefonów, adresu, identyfikatorów e-mail, zdjęcia z WhatsApp, jego częstego numeru lotu, danych UPI, szczegółów co najmniej jednego z jego kont bankowych, odrzucił to wszystko jako coś, co był już publicznie dostępny.
Powiedział, że ujawnienie wszystkich tych informacji publicznie nie wyrządza mu żadnej krzywdy. „Wyszczególnia panią stanową koi nahin hain. Data urodzenia Meri Bharat Sarkar ke portal par 40 saal se chhapi hui hai. Ghar ka adres thoda purana hai. Naya chahiye do głównego de doonga. Chahiye kya - odpowiedział na tweeta, który był do niego skierowany.
Między użytkownikami Sharmy i Twittera było wiele tam i z powrotem w sobotni wieczór, kiedy prezes TRAI był na nogach do wczesnych godzin porannych, powtarzając, że po udostępnieniu numeru Aadhaar nic mu się nie stało.
Problemów z twierdzeniami Sharmy jest kilka, ale największym problemem jest to, że nie rozumie on, że prywatność jest czymś kontekstualnym. I ten kontekst może być inny dla różnych osób. To, że Sharma jest urzędnikiem państwowym i dlatego jego numer telefonu musi znajdować się na stronie internetowej TRAI, ponieważ ludzie powinni mieć możliwość skontaktowania się z nim, nie oznacza, że publiczne udostępnianie numeru telefonu nie stanowi naruszenia prywatności. Dla kobiety, która walczy z nękaniem, trollowaniem w mediach społecznościowych, jej osobisty numer telefonu może być bardzo prywatny. Jeśli wycieknie online, może doprowadzić do poważnego nękania. To samo z adresem domowym. Być może Sharma nie dba o to, że jego adres domowy jest dostępny online. Jednak dla wielu osób to, czy adres domowy jest dostępny online, czy nie, może być różnicą między obrażeniami fizycznymi a bezpieczeństwem.
To samo dotyczy prawie każdej informacji prywatnej. Samo przeciekanie daty urodzenia może nie mieć większego znaczenia. Ale co, jeśli ta data urodzenia jest hasłem wyciągu bankowego, tak jak jest to w przypadku wielu ludzi w Indiach, ponieważ banki tutaj często używają daty urodzenia jako hasła domyślnego.
To samo dotyczy ulicy, przy której znajduje się Twój dom, miejsca urodzenia lub miejsca, w którym chodziłeś do szkoły. Same małe fragmenty danych osobowych mogą wydawać się nieszkodliwe. Ale dodaj je razem lub umieść w kontekście, a staną się niebezpiecznie prywatne. Samo w sobie nie ma znaczenia, że Sharma rzekomo subskrybuje wiadomości ze skrajnie prawicowej strony internetowej, jak wielu spekulowało na Twitterze, ale jeśli pięć lat później Indie otrzymają - nie daj Boże - mściwy lewicowy rząd, ta informacja może posłużyć do całkowitego zniszczenia reputacji Sharmy.