Departament Sprawiedliwości odrzucił przypadki pornografii dziecięcej, aby nie ujawniać informacji o programach wykorzystywanych jako podstawa do zarzutów.
Szereg przypadków wskazuje na poważne problemy z narzędziami technicznymi używanymi przez władze federalne. Jednak podmioty prywatne, które opracowały te narzędzia, nie przedłożą ich do niezależnej inspekcji ani nie przekażą prawie żadnych informacji na temat ich działania, wskaźników błędów ani innych krytycznych informacji. W rezultacie potencjalnie niewinni ludzie są oczerniani jako pedofile i ścigani jako kolekcjonerzy dziecięcej pornografii, podczas gdy potencjalnie winni odchodzą na wolność, aby firmy te mogły chronić „tajemnice handlowe”.
Sytuacja sugeruje niektóre z wielu problemów, które mogą się pojawić w związku z partnerstwami publiczno-prywatnymi w łapaniu przestępców i związanego z tym tajnego oprogramowania do nadzoru cyfrowego (oprogramowania, które jest wykorzystywane do znacznie więcej niż łapanie drapieżników).
W sprawach dotyczących pornografii dziecięcej „oskarżeni nie są najbardziej sympatyczni”, zauważa Tim Cushing przy Techdirt. Ale to jest tym bardziej powód, dla którego wybryki rządu są tutaj niepokojące. Albo federalni początkowo wnieśli złe sprawy przeciwko ludziom, o których po prostu nie sądzili, że będą walczyć, albo wolą pozwolić złym zachowaniom odejść, niż poddać się publicznej kontroli.
An szczegółowe dochodzenie przeprowadzone przez ProPublica „Znaleźliśmy kilkanaście spraw od 2011 r., Które zostały odrzucone albo z powodu zakwestionowania ustaleń oprogramowania, albo odmowy przez rząd lub producenta udostępnienia programów komputerowych adwokatom, albo z obu powodów” - pisze Jack Gillum. W wielu innych przypadkach pojawiały się problemy z oprogramowaniem jako obroną.
„Adwokaci obrony od dawna narzekali, że twierdzenia rządu o tajemnicy mogą utrudniać podejrzanym próbę udowodnienia, że oprogramowanie błędnie ich zidentyfikowało” - zauważa Gillum. „Ale rosnący sukces ich kontrataku budzi również obawy, że kwestionując oprogramowanie wykorzystywane przez śledczych, niektórzy handlujący pornografią dziecięcą mogą uniknąć kary”.
Sądy starały się przezwyciężyć obawy, że kontrola zmniejszy skuteczność oprogramowania do egzekwowania prawa lub naruszy prawa własności intelektualnej, nakazując jedynie tajne i monitorowane procesy przeglądu stron trzecich. Ale prokuratorzy federalni odrzucili nawet te kompromisy, obawiając się, że nie są to uzasadnione obawy związane z ich tajemnicą, ale brak zaufania do skuteczności oprogramowania lub z innego, bardziej nikczemnego powodu.
Human Rights Watch (HRW) zadał pytania o to, ile danych (nie tylko oskarżonych, ale wszystkich Amerykanów) dostęp do tych programów i ich przechowywanie.
W lutym HRW wysłała list do urzędników Departamentu Sprawiedliwości, wyrażając obawy dotyczące jednego z takich programów, zwanego Systemem Ochrony Dziecka (CPS). TLO, firma stojąca za systemem CPS, interweniowała w sprawach sądowych, aby zapobiec ujawnieniu większej ilości informacji o programie lub jego niezależnym testowaniu.
„Ponieważ system został zaprojektowany do oznaczania ludzi jako podejrzanych o popełnienie przestępstw, zarówno wskaźniki błędów, jak i możliwość przekroczenia granic konstytucyjnych mają wpływ na prawa” - stwierdza HRW. Jednak „nie jest jasne, jakie informacje Departament Sprawiedliwości ma na temat możliwości popełnienia błędu przez CPS (i na jakiej podstawie)”.