Technopopulizm: niebezpieczne wiązanie hiper-populizmu i technokracji

Zdjęcie: Victoria Jones / PA
Udostępnij tę historię!
Technopopulizm rośnie w zastraszającym tempie w Europie i Anglii i można go również zaobserwować w Stanach Zjednoczonych. Artykuły opisujące to zjawisko pojawiają się prawie co tydzień w zagranicznej prasie i są omawiane w wiodących ośrodkach naukowych takich jak The Brookings Institution. ⁃ Edytor TN

To Michael Gove przed referendum w sprawie Brexitu powiedział:ludzie w tym kraju mają dość ekspertów”. Wysoce wykształcony pan Gove wydobywał bogatą rzeszę wyborców, którzy mieli dość opinii ekspertów i lekceważyli je. Brexitery kontynuują ten pejoratywny styl. Dopiero w ubiegłym tygodniu sekretarz spraw zagranicznych, Boris Johnson, podobno udzielił dyplomatom zwięzłej i ostrej precyzji, która podniosła kwestię firm, które wątpią w jego mądrość dotyczącą opuszczenia UE przez Wielką Brytanię bez umowy handlowej. „Pieprzyć biznes, ”Najwyższy dyplomata Wielkiej Brytanii odpowiedział niepodzielnie.

W rzeczywistości zarówno porywający motłoch Brexitery, jak i eksperci mają ze sobą więcej wspólnego, niż mogliby to przyznać. Populiści twierdzą, że mają szczególny wgląd w wolę ludzi, którzy są w stanie zrezygnować z dyskusji i dyskusji. Stąd pan Johnson ostrzega premier Theresę May przed „brexitem bagiennym” „Miękki, podatny i pozornie nieskończenie długi”. Technokraci także argumentować konieczne jest odizolowanie polityk od wyzwań politycznych. Chcą, aby więcej niezależnych agencji przejęło broń państwa. To niestety uchwyciło myślenie w Wielkiej Brytanii, gdzie ostatnie dekady stały się stabilne wzrost w liczbie agencji, komisji i organów regulacyjnych, które opracowują prawnie wiążące przepisy. Organy te umożliwiają politykom wyglądanie, jakby coś robili, pozwalając im jednocześnie podejmować trudne decyzje, dopóki nie będą w stanie. Wystarczy spojrzeć na wynagrodzenie w sektorze publicznym, które najwyraźniej można by zwiększyć niezależne organy kontroli płac - dopóki politycy pod presją nie zdecydują, że są niepotrzebny.

[the_ad id = "11018 ″]

W dobie stłumionego wzrostu gospodarczego, stagnacji płac i koncentracji bogactwa wśród najbogatszych, nie jest to pełna fantazja, jak napisał Paul Tucker, były urzędnik Banku Anglii, w swojej najnowszej książce Niewybrana moc, mówiąc, nasza demokracja „flirtuje ze swoistym koktajlem hiper-depolityzowanej technokracji i hiperpolityzowanego populizmu, które napędzają się nawzajem w próbach utrzymania skutecznego rządu i przywrócenia wrażliwości majoritarnej”. Hiper-depolityzowana technokracja pana Tuckera pojawiła się w zeszłym tygodniu, kiedy szef Ofsted, Amanda Spielman, odpowiedzi Govian twierdzi, że jej system inspekcji jest stronniczy w stosunku do szkół służących białym społecznościom klasy robotniczej. Twierdziła, że ​​biedniejsi, biali studenci nie mieli popędu migrantów. Pani Spielman jest urzędnikiem publicznym, który ma prawo do oceniania szkół i nauczycieli, ale nie grup społecznych. Kontynuowanie tego ryzykuje jej prawowitością wobec potrzebujących jej odbiorców.

Niewybrana moc nie jest nowa. Demokracje znalazły sposoby na dostosowanie się do wojska i sądownictwa. Bankowość centralna stała się częścią tej historii. Owe centra władzy zdały sobie sprawę, że nie mogą działać zbyt przesadnie, że okoliczności i polityka mają znaczenie w demokracji i że środków utrzymania ludzi nie można poświęcić na ołtarzu intelektualnej czystości.

Przeczytaj całą historię tutaj…

Zapisz się!
Powiadamiaj o
gość

0 Komentarze
Informacje zwrotne w linii
Wyświetl wszystkie komentarze