Technokratów I Autorytaryzmu

Zdjęcie: Alex Brandon, AP
Udostępnij tę historię!
„Jeśli naprawdę interesuje nas demokracja, nie możemy biernie ustępować etosowi technokracji, który nasi leniwi i tchórzliwi politycy i ich pracownicy medialni nieustannie nam narzucają”.

Technokraci niezmiennie pozują na agnostyków politycznych, ponieważ mają po swojej stronie „obiektywną naukę”. Problem w tym, że ich nauka wcale nie jest obiektywna i kieruje się ideologią inżynierii społecznej. ⁃ Edytor TN

Ważne jest w dzisiejszych czasach ciągłe wezwania do skorzystania z porad „ekspertów” na temat rozprzestrzeniania się wirusa koronawirusa w celu przypomnienia bliskich historycznych powiązań między koncepcją technokracji a praktyką autorytaryzmu.

Gdy tylko ideał prawdziwie reprezentatywnej demokracji przeniósł się do centrum życia europejskiego i amerykańskiego pod koniec XIX wieku, ci, którzy mieli stracić władzę w ramach tego nowego porządku społecznego, zaczęli głosić nadejście najwyższej nowoczesnej mądrości, transcendentnej od sporów. , to oszczędziłoby nam całego nieodłącznego bałaganu i nieefektywności rządu przez i dla ludzi.

Co ciekawe, Hiszpania odegrała kluczową rolę w rozwoju tego nurtu ideologicznego.

W latach dwudziestych i trzydziestych przybrał formę znaną jako „antyparlamentaryzm”, która utrzymywała, że ​​tylko jasnowidząca klasa patriotów wojskowych, nieobciążona ideologią, może uratować kraj przed immobilizmem i korupcją wywołaną przez politykę partyjną.

Kiedy po II wojnie światowej idea zbawienia społecznego przez mężczyzn w mundurach straciła wiele ze swego wcześniejszego blasku, wysiłki zmierzające do ocalenia ludzi przed sobą przeniosły się z szeroko rozumianej armii na ludzi nauki. Termin technokrat po raz pierwszy znalazł szerokie zastosowanie pod koniec lat 1950. XX wieku, kiedy hiszpański dyktator Francisco Franco powierzył zarządzanie gospodarką swojego kraju grupie myślicieli z ultra-prawicowej organizacji katolickiej Opus Dei.

Ci ludzie, którzy inżynierowie zmieniliby politykę natywistycznego protekcjonizmu na bardziej skoncentrowane na inwestycjach zagranicznych, to wiele rzeczy. Ale ludzie bez ideologii nie byli. Ale to nie przeszkodziło reżimowi i wielu jego nowym bankierskim przyjaciołom na całym świecie przedstawiać ich właśnie w ten sposób. I niestety wielu zewnętrznych obserwatorów uwierzyło w to.

Główną ideą myśli technokratycznej było i jest to, że w wiedzy naukowej opartej na danych istnieje jasność, która, jeśli jest odpowiednio butelkowana i dystrybuowana, uwolni nas od wszelkiego rodzaju hałaśliwych i nieproduktywnych debat.

Jednak zarówno dawni, jak i obecni zwolennicy tego cudownie pociągającego konstruktu zwykle zapominają o bardzo ważnej rzeczy: że ci, którzy gromadzą dane i interpretują je, są istotami społecznymi, dlatego też są istotami politycznymi, a zatem z definicji nieobiektywnymi w wyborze i wdrażaniu „faktów”.

To sprawia, że ​​ich postawa „ponad polityką” jest zgubnie niebezpieczna dla społeczeństwa. Czemu? Ponieważ stawia nas wszystkich w sytuacji, w której musimy bezwarunkowo akceptować ich mądrość jako neutralną i nie do riposty, nawet jeśli aktywnie wpisują ją w różnego rodzaju epistemologiczne i ideologiczne uprzedzenia.

Nie ma chyba bardziej wyraźnego przykładu tego niż niedawne kampanie na rzecz uwolnienia Internetu od tak zwanych „fałszywych wiadomości” i rzekomych starań o „podżeganie do przemocy”.

W odniesieniu do pierwszego wspomnianego tutaj celu należy pamiętać, że prawda, zwłaszcza prawda w aktach zagnieżdżonych w społeczeństwie i pozycjach politycznych, istnieje zawsze tylko w przybliżeniu. Mówiąc prościej, poza światem podstawowych twierdzeń o bardzo konkretnych realiach materialnych, nie ma czegoś takiego jak „prawdziwa wiadomość” w 100%. Istnieją raczej możliwości interpretacyjne spektrum dotyczące prawdziwości twierdzeń różnych podmiotów na temat tego lub innego zjawiska. Innymi słowy, poważne dotarcie do sedna sprawy jest zawsze stosunkowo nieuporządkowanym i niepewnym biznesem, który rzadko prowadzi do niepodważalnych wniosków.

A mimo to mamy teraz firmy powiązane pępowinowo z osią sił zbrojnych i biznesu USA-UE-Izrael, które mówią nam, że mają algorytmy, które mogą uwolnić nas od tego nieodłącznego bałaganu poprzez wyeliminowanie „fałszywych wiadomości” z naszych ekranów.

Czy naprawdę uważasz, że nie mają oni żadnego ukrytego motywu, by oferować nam tę „usługę”? Czy naprawdę sądzisz, że operacyjna koncepcja „fałszywości” w ich algorytmach w jakiś sposób, być może nawet w dużej mierze, nie zostanie połączona z pomysłami osób z tego poglądu konfiguracji mocy, które mogą podważyć ich konkretne cele strategiczne?

Przeczytaj całą historię tutaj…

Zapisz się!
Powiadamiaj o
gość

2 Komentarze
Starsze
Najnowszy Najczęściej zagłosowano
Informacje zwrotne w linii
Wyświetl wszystkie komentarze
Vonu

Jak demokracja może być lepsza od demokracji totalitarnej, skoro technokracja jest totalitarna? Rayo mówił o tym w Vonulife, zanim większość o tym pomyślała.