The Guardian: Czy chińska obserwacja zbliża się na Zachód?

Udostępnij tę historię!
Coraz więcej dziennikarzy głównego nurtu pisze o głównym dystopijnym eksporcie Chin: wszechwidzącym nadzorze. Chociaż nie są postrzegani jako technokracja per se, łączą punkty, obserwując wiele narodów podążających śladami Chin. ⁃ Edytor TN

W 2005 byłem ścigany samochodem z Szanghaju do Hangzhou przez chińską tajną policję. Moja zbrodnia? Organizowanie spotkań z chińskimi pisarzami.

Pracowałem tam nad raportem dla PEN International dotyczącym organizacji zajmujących się pisarzami literackimi. Jakie kwestie były dla pisarzy ważne? W jakie działania się zaangażowali?

Samochód, który nas ogoniał, podskakiwał na drodze, by nadążyć, a potem zwolnił, kiedy wyglądał, jakby nas wyprzedził. Było to przerażające doświadczenie, chociaż mój towarzysz z PEN i ja nie zostaliśmy aresztowani i nie ponieśliśmy żadnych konsekwencji nadzoru i pościgu.

Z drugiej strony chińscy pisarze, z którymi mieliśmy się spotkać poprzedniej nocy w restauracji w Szanghaju, zostali zatrzymani i przesłuchani. Jeden został zabrany na herbatę. Druga kolacja w KFC. Wszystko, co uniemożliwi im spotkanie z nami.

Mogliśmy mieć tylko nadzieję, że nasze wysiłki, aby dowiedzieć się więcej o tych pisarzach i wspierać ich w ich pracy, nie przyniosą im żadnej prawdziwej szkody. I to doświadczenie pozostawiło mnie niezachwianym podziwem dla ich odwagi, by w ogóle zgodzić się na spotkanie z nami.

Ale to było 15 lata temu.

Gdybyśmy mieli wrócić do Chiny zrobić dzisiaj podobny raport, kto wie, czy wiemy, że jesteśmy obserwowani?

W bardzo krótkim czasie chińska zdolność inwigilacji stała się niezwykle wyrafinowana i obecnie wykracza poza pilnowanie dysydentów politycznych, a także opracowanie systemu monitorowania zachowania całej populacji.

Można faktycznie argumentować, że technologie, które kiedyś obiecywały siłę wyzwoleniową, są teraz równie łatwo wdrażane w celu stłumienia sprzeciwu, umocnienia autorytaryzmu i wstydu oraz ścigania tych, których rząd orwellowski prezydenta Xi Jinping uważa za niezgodny z prawem.

Od czasu masakry, która zakończyła protesty demokratyczne na placu Tiananmen w 1989, technologia cyfrowa dała chińskiemu rządowi nowe, bardziej ukryte sposoby wyciszania, uciskania i znikania dysydentów oraz tłumienia dyskursu historycznego.

Obejmuje to cenzurowanie w Internecie nawet wzmianek o 4 June oraz ciągle zmieniający się katalog słów i zwrotów, które w zależności od okoliczności są uważane za groźne, w tym „feminizm”, „1984”, „nie zgadzam się” i na pewno wszystko, co mogłoby zwrócić uwagę prawom ujgurskim, tybetańskim lub niepodległości Tajwanu.

Twitter - i wiele platform mediów społecznościowych, z których ludzie swobodnie korzystają w innych miejscach - jest w Chinach zakazany, a wiele osób, które znalazły sposoby obejścia jego cenzury, zostało zatrzymanych jeszcze w tym roku.

Według Amnesty International Chiny „mają największą liczbę uwięzionych dziennikarzy i cyberdysydentów na świecie”, co oczywiście wiąże się z tym, że ma „najbardziej wyrafinowany system kontroli i ankietowania sieci”, jak donosi CNN .

Chociaż kiedyś mieliśmy nadzieję, że internet zapewni nam swobodę wypowiedzi, możliwość swobodnej komunikacji ponad granicami, a nawet być kanałem dla odmiennych poglądów, teraz widzimy, że dzieje się zupełnie odwrotnie.

Co gorsza, chiński model jest teraz eksportowany. Magazyn Wired doniósł, że Chiny „eksportują swój model techno-dystopijny do innych hrabstw… Od stycznia 2017 Freedom House zlicza kraje 38, w których chińskie firmy zbudowały infrastrukturę internetową, oraz kraje 18 korzystające z nadzoru AI opracowanego przez Chińczyków”.

Przeczytaj całą historię tutaj…

Zapisz się!
Powiadamiaj o
gość

0 Komentarze
Informacje zwrotne w linii
Wyświetl wszystkie komentarze