Ponad milion nowojorczyków może wkrótce zgodzić się na noszenie urządzenia śledzącego wydanego przez rząd, niezależnie od tego, czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie.
To jest wniosek od burmistrza Billa de Blasio, który niedawno powrócił ze ścieżki kampanii z polami kukurydzy w Iowa, stara się przekształcić Nowy Jork w coś z dystopijnej powieści science-fiction. Ale niektórzy krytycy są wzywając do ostrożności o przeprowadzce.
Problemem jest maleńki układ RFID, który burmistrz chce umieścić w każdej miejskiej karcie identyfikacyjnej mieszkańców Nowego Jorku w ramach programu „IDNYC”.
Najnowsza propozycja może wydawać się skromna, ale w rzeczywistości potencjalnie naraża setki tysięcy ludzi na większe ryzyko kradzieży tożsamości, prześladowania i (w przypadku nieudokumentowanych nowojorczyków) deportacji. I niestety jest to część globalnego trendu w kierunku tak zwanych „inteligentnych miast” - serii zaawansowanych technologicznie przedsięwzięć, które twierdzą, że poprawiają wydajność gminy za niewielką cenę, pozbawiając nas prywatności i autonomii.
Byłoby wątpliwym kompromisem, gdyby dostarczono technologię, ale coraz częściej widzimy, że systemy te zabierają więcej, niż się obawialiśmy, dostarczając znacznie mniej, niż nam obiecano.
Zwolennicy inteligentnych miast twierdzą, że dzięki integracji Internetu rzeczy, sztucznej inteligencji i sieci czujników możemy sprawić, że nasze dzieci będą mądrzejsze, nasze dojazdy szybciej, a nawet ratować życia. Dziwaczne twierdzenia na tym się nie kończą. Inteligentne miasta są uważane za rozwiązanie wszystkiego kryzys opioidowy do de facto segregacja szkolna. Być może najbardziej dziwacznym jak dotąd twierdzeniem jest to, że podróbka nawet RoboCops zapobiegać przestępstwom, zanim się one zdarzą.
Ruch jest dopiero w powijakach, ale programy inteligentnych miast obejmują już wszystkie usługi miejskie szkoły, do szpitale, do urządzenia sanitarne, do egzekwowanie prawa. I te poza głównymi miastami również nie są zwolnione. Coraz bardziej, miasta duże i małe są przyjmowane przez obietnicę społeczeństwa opartego na danych.
WIĘCEJ DANYCH, WIĘCEJ PROBLEMÓW
Ryzyko związane z prywatnością jest trudne do przecenienia. Agencje rządowe będą miały coraz więcej niezwykle wrażliwych danych na temat naszego zdrowia, wyników w szkole naszych dzieci i tego, gdzie spędzamy wolny czas. Idziesz do baru? Inteligentne miasto wie. Iść na protest? Prawdopodobnie też to wie. Tak samo każdy, kto się włamie.
Hakowanie nie jest jakimś teoretycznym ryzykiem, już się stało. Już w 2014 badacze bezpieczeństwa zaczynają podnosić alarm że krytyczne systemy miejskie były niezaszyfrowane i całkowicie podatne na ataki. W tym samym roku Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego przyznał, że hakerzy tak zrobili rozbity na użyteczność publiczną po prostu zgadując hasło.
Ostatnio widzieliśmy całe miasta zakładników hakerów. Obie Baltimore i Atlanta zobaczyli, jak duże połacie ich rządów zatrzymują się, gdy atakujący używają oprogramowania ransomware do szyfrowania rządowych systemów komputerowych, żądając dużej zapłaty w zamian za klucz. Mieszkańcy stracili dostęp do wszystkiego, od płatności rachunków przez Internet, po przelewy dokumentów, a nawet terminy sądowe. W przypadku Baltimore miasto nie tylko przez tydzień było nieaktywne z powodu ataku, ale kluczowe dane były trwale zagubiony.
Niepokojące dla tych, których dane zdrowotne i finansowe są przechowywane w tych systemach, hakerzy mogą równie łatwo opublikować to, co znajdą publicznie. Tak jak The Wall Street Journal ostatnio zauważył: „Im bardziej miasto jest połączone, tym bardziej narażone jest na ataki cybernetyczne”. Nawet przy najlepszej ochronie bezpieczeństwa miasta nie są w stanie wyeliminować zagrożenia - o ile będziemy nadal gromadzić dane.
Niestety w przypadku wielu inteligentnych projektów miejskich ochrona prywatności to nie tylko niepożądany wydatek, ale zagrożenie egzystencjalne. W końcu, mimo że systemy te są sprzedawane z obietnicą promowania wydajności rządu, prawdziwym produktem często jest sama opinia publiczna i wszystkie nasze dane. Przedsięwzięcia takie jak Robaczek świętojański i LinkNYC wykorzystuj publiczne dane lokalizacji, aby robić to, co zrobiło tak wiele przedsięwzięć technologicznych: lepiej kieruj reklamy. Inteligentne miasta tworzą uwięzioną, wysoce podzieloną grupę odbiorców gotową powiedzieć, co muszą kupić.