Połączenia Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) i jej długoletni założyciel i prezes wykonawczy, profesor Klaus Schwab, są obiektami wielu szalonych teorii spiskowych. Ta organizacja pozarządowa, która ponownie w styczniu tego roku zgromadzi w Davos polityków, liderów biznesu, dziennikarzy, naukowców i różne osobistości, została oskarżona między innymi o bycie tajną kabałą pedofilów, którzy wykorzystali pandemię Covid-19 do zbierania danych dzieci krwi, aby przyspieszyć Szatański Nowy Porządek Świata.
Nie jest jednak szaleństwem uważać WEF za niebezpieczną siłę w globalnej polityce. WEF jest niebezpieczną siłą w globalnej polityce. Adaptacja Josepha Hellera tylko dlatego, że masz paranoję, nie oznacza, że WEF cię nie ściga. Wspólna nieufność wobec WEF łączy antykapitalistów z lewicy i kulturowych wojowników z prawej. Ale ta nieufność opiera się na niezrozumieniu, o co tak naprawdę chodzi w WEF w dzisiejszych czasach.
Dla wielu krytyków WEF nikczemność organizacji można ująć w jednym słowie: „neoliberalizm”. To termin, który przywołuje obrazy plutokratów i nieskrępowanych rynków pustoszących planetę i wykorzystujących robotników w imię zysku. Co zabawne, przewodniczący Schwab zgadza się z tą oceną światowych bolączek. Dawno, dawno temu WEF priorytetowo traktował konieczność i korzyści płynące z globalizacji gospodarczej. Tak jednak nie było od wielu lat. W październiku 2020 Schwab stwierdził, że:
[S]hibboleths naszego globalnego systemu gospodarczego będzie musiał zostać ponownie oceniony z otwartym umysłem. Najważniejszą z nich jest ideologia neoliberalna. Wolnorynkowy fundamentalizm osłabił prawa pracownicze i bezpieczeństwo ekonomiczne, wywołał deregulacyjny wyścig w dół i rujnującą konkurencję podatkową.
Jak i gdzie „wolnorynkowy fundamentalizm” wpadł w amok, pozostaje tajemnicą. W końcu żyjemy w świecie, w którym większość rządów w krajach rozwiniętych rutynowo kontroluje 40 procent lub więcej PKB swoich krajów.
Nieustanny wzrost państwa regulacyjnego i opiekuńczego w, powiedzmy, Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i Ameryce nie sugeruje, że wolnorynkowi radykałowie rządzą od dziesięcioleci w Brukseli, Londynie czy Waszyngtonie. Jeśli chodzi o Chiny, to od 2008 r. kierownictwo partii komunistycznej konsekwentnie umacnia kontrolę państwa nad gospodarką, która była tylko częściowo zliberalizowana.
Ignorując te niewygodne fakty, Schwab uważa, że świat potrzebuje „Wielkiego Resetu”. Covid, według strony internetowej WEF, wyjaśniającej globalny restart czekający świat, ujawnił wszystkie „niespójności, niedoskonałości i sprzeczności wielu systemów – od zdrowia i finansów po energię i edukację”. Cała planeta potrzebuje nowej „umowy społecznej”, aby zmienić „przyszły stan stosunków globalnych, kierunek gospodarek narodowych, priorytety społeczeństw, naturę modeli biznesowych i zarządzanie globalnym dobrem wspólnym”.
To całkiem spora lista. Ale jakich przymiotników, pytam, należy użyć do opisania zespołu, który proponuje koordynację reorganizacji 8 miliardów dusz, 195 krajów, stosunków międzynarodowych, polityki społecznej na dużą skalę i globalnej gospodarki o wartości 104 bilionów dolarów? Przychodzą mi na myśl słowa takie jak „urojenia” i „megalomaniacy”.
Kluczową koncepcją wizji Schwaba dotyczącej zresetowanego świata jest „kapitalizm interesariuszy”. W swojej książce z 2021 r Kapitalizm interesariuszy: globalna gospodarka, która działa na rzecz postępu, ludzi i planety, Schwab definiuje go jako „formę kapitalizmu, w której firmy nie tylko optymalizują krótkoterminowe zyski dla akcjonariuszy, ale dążą do tworzenia długoterminowej wartości, biorąc pod uwagę potrzeby wszystkich swoich interesariuszy i ogółu społeczeństwa”.
Tworząc wartość, Schwab częściowo ma na myśli dobrobyt gospodarczy. Ale wzywa także do promowania trzech innych wartości: „Ludzie”, „Planeta” i „Pokój”. Te dość szerokie koncepcje ilustrują, jak wszechogarniający jest kapitalizm interesariuszy Schwaba.
Kim więc są interesariusze, którzy będą współpracować, aby wprowadzić cztery P? Dla Schwaba są to „rządy”, „przedsiębiorstwa” i „społeczeństwo obywatelskie” (organizacje pozarządowe, związki zawodowe itp.). W tym momencie dochodzimy do sedna wielkiego przeprojektowania Schwaba. Pomimo wszystkich jego odwołań do przewidywalnych obudzonych pobożności, głównym zaangażowaniem Schwaba są układy polityczne i gospodarcze, które kiedyś były znane jako korporacjonizm.
Schwab mówi o tym dość wyraźnie. W jednym z artykułów opisujących genezę jego obecnego światopoglądu, on pisze,:
Takie podejście było powszechne w powojennych dziesięcioleciach na Zachodzie, kiedy stało się jasne, że jedna osoba lub jednostka może dobrze funkcjonować tylko wtedy, gdy funkcjonuje cała społeczność i gospodarka. Istniał silny związek między firmami i ich społecznością. Na przykład w Niemczech, gdzie się urodziłem, doprowadziło to do reprezentacji pracowników w zarządzie, co jest tradycją, która trwa do dziś.
Korporacjonizm to szerokie pojęcie. Może obejmować całą gamę, od hiperautorytarnych wersji przyjętych przez Włochy Mussoliniego do struktur robotniczo-szefowych typu opisanego przez Schwaba w powojennej Europie Zachodniej. Wszystkie formy korporacjonizmu mają jednak wspólne motywy.
[…] Przeczytaj oryginalny artykuł […]
„Fundamentalizm wolnorynkowy osłabił prawa pracownicze i bezpieczeństwo ekonomiczne, wywołał deregulacyjny wyścig do dna i rujnującą konkurencję podatkową”.
Zabawne, jak wszyscy ludzie walczący o prawa pracownicze nigdy w życiu nie przepracowali prawdziwej pracy.
[…] „Człowiek z Davos” nadchodzi i jest technokratą […]