Uwaga TN: Głównym założeniem Zrównoważonego Rozwoju i Agendy 21 jest prywatyzacja majątku rządowego. Może to być instalacja wodna, budynki biurowe, przedsiębiorstwo użyteczności publicznej lub usługa, taka jak prywatne prowadzenie więzienia. Doświadczenie na całym świecie jest takie, że prywatyzacja niezmienna podnosi koszty dla obywatela-konsumenta, zapewniając jednocześnie znaczące zyski operatorowi komercyjnemu. W wielu krajach prywatyzacja została zakazana po wielokrotnych nadużyciach.
Cztery lata temu hrabstwo Lee zaczęło zlecać część prac związanych z kształtowaniem krajobrazu i konserwacją prywatnym firmom. Został reklamowany jako środek oszczędnościowy, podobnie jak wszystkie prywatyzacje usług rządowych.
Ale prywatyzacja nisko wykwalifikowanych i nisko płatnych miejsc pracy wiąże się ze znacznymi kosztami pieniężnymi i społecznymi i nie przynosi korzyści podatnikom. I rzeczywiście, kosztuje podatników więcej pieniędzy niż oszczędza.
W ostatniej kolumnie „Tell Mel” Melanie Payne, rzecznik Lee County powiedział, że w ciągu ostatnich dwóch lat podatkowych podatnicy hrabstwa zaoszczędzili milion dolarów 1.5, umożliwiając prywatnym kontrahentom wykonanie pracy, którą hrabstwo kiedyś opłacało swoim pracownikom za korzystanie z hrabstwa sprzęt własny.
Twierdzimy, że pieniądze nie wróciły do kieszeni podatników. Zamiast tego „oszczędności” związane z prywatyzacją będą stanowić stały koszt dla podatników, ponieważ pracownicy, których miejsca pracy zostały zlecone na zewnątrz, są zmuszeni uzyskać dostęp do rządowych programów i usług, aby przeżyć za wynagrodzenie niższe niż utrzymanie.
Przed prywatyzacją pracownicy, którzy utrzymywali roślinność na drogach powiatowych, otrzymywali pensję na utrzymanie. Otrzymali płatne dni wolne z powodu choroby i wakacji. Zapłacili za wakacje. Mieli ubezpieczenie zdrowotne. I oszczędzili na emeryturę.
Wykonawcy, którzy składali oferty na pracę w hrabstwie, nie mogliby zaoferować swoim pracownikom takiego samego poziomu wynagrodzenia i świadczeń jak hrabstwo Lee. Zamiast tego, jak twierdzą pracownicy w kolumnie Tell Mel, płacono im nieco powyżej płacy minimalnej i często w gotówce. Nie było żadnych korzyści. A jeśli nie pojawili się z jakiegoś uzasadnionego powodu - na przykład byli chorzy - nie otrzymywali zapłaty.
Kto więc uzupełnia różnicę w wynagrodzeniach pracowników, którzy koszą trawę dla hrabstwa, a którzy koszą trawę dla firmy, która ma kontrakt hrabstwa? Odpowiedź: podatnicy.
Jako przykład zacznijmy od ubezpieczenia zdrowotnego. Załóżmy, że jeden z pracowników wykonawcy zachoruje na grypę. Czuje, że nadchodzi, ale nie chce przegapić pracy, ponieważ nie ma płatnych dni chorobowych. Wciąga więc do pracy, kiepsko się wykonuje i zaraża swoich współpracowników. Po dniu spędzonym w gorącym słońcu jest odwodniony i udaje się na pogotowie w Lee Memorial, gdzie dostaje płyny dożylne, poprawia się i wychodzi z rachunkiem na 1,500 dolarów.
Gdyby był pracownikiem hrabstwa, chorobę można leczyć za kilka dolarów i kilka dni w łóżku. Pewnie, my, podatnicy, płacilibyśmy 150 $ dziennie, żeby leżał w domu. Ale czy nie jest to lepsze niż szpital wspierany przez podatników, który utknął z rachunkiem, który nigdy nie zostanie zapłacony?
Niestety pracownik wykonawcy nie jest jedynym bez ubezpieczenia zdrowotnego. Jego dzieci też tego nie mają, tak jak by to zrobiły, gdyby praca ich ojca na trawie była pracą rządową.