Szedłem pod ciasno upakowanymi, identycznymi wieżowcami Zatoka Danga, nowa 20,000 XNUMX-osobowa inwestycja o mieszanym zastosowaniu, zbudowana w całości na ziemi odzyskanej w Johor Bahru na południu Malezji, z moją kamerą. Od wielu lat piszę o nowych miastach i podobnych wydarzeniach w całej Azji, a nieformalne wizyty, w których mogłem poczuć to miejsce, rozmawiając z kupującymi domy i osobami prowadzącymi lokalne firmy, były częścią mojej standardowej procedury operacyjnej.
Ale stało się tutaj coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem: zadzwonił do mnie agent ochrony i surowo powiedziano mi, że nie mogę korzystać z aparatu - że aparaty fotograficzne nie są dozwolone w Zatoce Danga.
Zapytałem go: „Więc w sytuacji, w której powinno mieszkać 20,000 XNUMX ludzi, nikt nie może mieć kamery?”
Powiedział, że to prawda.
Oczywiście nie było to prawdą, ale nie mogłem nic zrobić: byłem w małym mieście, w 100% prywatnym i zarządzanym przez chińskiego dewelopera Country Garden. Słowo firmy było prawem.
Miasta prywatne, zwykle sprzedawane jako „lepsze, tańsze i bardziej swobodne niż istniejące modele państwowe”Stały się nowym trendem w rozwoju miast w XXI wieku. Są to projekty o mieszanym zastosowaniu, w których ludzie mieszkają, pracują i bawią się, którym kieruje dyrektor generalny, a nie burmistrz - firma, a nie rząd. Pod pewnymi względami prywatne miasta są postrzegane jako skrót „win-win”, ponieważ rządy mogą budować dla nich nowe rozwiązania za pośrednictwem kapitału prywatnego, a nie podatków, i nadal obniżać zyski, podczas gdy prywatne firmy mogą czerpać zyski na każdym etapie procesu urbanizacji.
Prywatne miasta, takie jak specjalne strefy ekonomiczne, często mają swoje własne reguły, które często przebiegają prostopadle do praw narodów, w których się znajdują. Zasadniczo są to legalne dzikie karty - pokos ziemi zakupiony przez prywatną firmę, który można uruchomić według uznania tej firmy. Są to dzikie karty, w których nie obowiązują konwencje z całego kraju, w których nowe przepisy prawa pracy, kodeksy podatkowe, przepisy finansowe, systemy rejestracji przedsiębiorstw i nieruchomości oraz modele edukacyjne mogą być wdrażane i testowane. Idee wielu prywatnych miast są zazwyczaj bardzo libertariańskie: usuń rząd z drogi i pozwól ludziom się rozwijać.
Według Mosera na całym świecie istnieje obecnie ponad 15 nowych miast prywatnych i dziesiątki nowych obszarów miejskich w ramach partnerstw publiczno-prywatnych. Songdo, nowe miasto liczące 130,000 XNUMX osób, należące do Gale International i POSCO w Korei Południowej, jest jednym z nich dominujące modele tego ruchu. Forest City, powstające nowe miasto o wartości 100 miliardów dolarów i 700,000 7,000 osób budowane na gruntach odzyskanych tuż przy wybrzeżu od Zatoki Danga przez Chiński Ogród Wiejski, to kolejne. Podobnie jak Springfield w Australii, prywatne miasto, które zostało zbudowane od podstaw na XNUMX XNUMX akrach buszu 39 najbogatszy człowiek w Australii w którym obecnie mieszka 40,000 XNUMX mieszkańców. Google nawet niedawno otrzymał zgodę na budowę prywatne „inteligentne” miasto na przedmieściach Toronto.
„Prywatne miasta są atrakcyjne dla wielu rządów, które chcą natychmiastowego rozwoju miejskiego i gospodarczego i uważają, że outsourcing do sektora prywatnego jest wydajny i intratny”, zauważa Moser. „Firmy deweloperskie i firmy technologiczne przyciągają zyski, które mogą zostać osiągnięte w nowych projektach miejskich, a rządy na całym świecie są skłonne oddać ziemię, usługi komunalne i kontrolę w nadziei na przyciągnięcie Amazonki lub innego giganta technologicznego”.
Prywatne miasta brzmią jak te w filmach o dystopijnej przyszłości. To daje mi dreszcze.
Nie widzę, jak te prywatne „inteligentne miasta” bardzo różnią się od zamkniętych osiedli zamożnych, które istnieją od lat w wielu częściach świata. Jednak z pewnością nie są one, jak zdaje się sugerować autor, poza zasięgiem prawa stanowego lub federalnego, jeśli chodzi o płacenie podatków lub dosłowne uciekanie z morderstwem? Jeśli tak, witaj w świecie zaawansowanych technologicznie miast Dodge.
Przynajmniej istnieje umowa. Coś, co nie jest w przypadku obecnych miast nieprywatnych.