Deficyt demokratyczny Unii Europejskiej osiągnął nowy wymiar w następstwie kryzysu politycznego i finansowego 2008. Natychmiastowe poleganie przez państwa członkowskie na metodach międzyrządowych w zarządzaniu kryzysowym, zmniejszanie solidarności między rządami, a także częściowo między narodami krajów wierzycieli i dłużników, oraz brak znaczącej roli Parlamentu Europejskiego i parlamentów narodowych w zarządzaniu gospodarką a unia walutowa wspólnie przyczyniła się do fundamentalnego braku zaufania obywateli do europejskiego systemu gospodarczego i politycznego. Obywatele coraz bardziej polegają na mechanizmach poza konwencjonalnym systemem politycznym, aby wyrazić swoją nieufność, co znajduje odzwierciedlenie w rosnącym aktywizmie hashtagowym i rozwoju protestującej kultury.
Deficyt demokratyczny Unii był przedmiotem wielu dyskusji przed kryzysem. Jako nietypowy system polityczny, który stoi gdzieś pomiędzy organizacją międzynarodową a państwem federalnym, Unia nie spełnia kryteriów liberalnej demokracji. Krótko mówiąc, dzieje się tak dlatego, że przy braku instytucji wybieranej bezpośrednio i posiadającej najwyższą władzę ustawodawczą (jak parlamenty narodowe) i organu wykonawczego pociągniętego do odpowiedzialności przez to ustawodawstwo (jak rządy krajowe), obywatelom europejskim niezwykle trudno jest wywrzeć wpływ w sprawie decyzji podjętych w Brukseli za pomocą urny wyborczej.
Unia nie spełnia też modelu demokracji republikańskiej, który postrzega demokrację jako kolektywny proces decyzyjny realizowany przez dema (gęsta, harmonijna społeczność) w celu osiągnięcia dobra wspólnego. Niektórzy twierdzą, że Europa ma wiele demo, a nie jedną. W każdym razie zróżnicowane obywatelstwo Unii utrudnia obywatelom komunikowanie się ze sobą we wspólnej sferze politycznej.
Błąd podziału między wynikami a efektywnością demokracji dzieli
Przed kryzysem problemy demokracji w Unii zostały częściowo usunięte w świetle modelu legalności nakładów i wyników. Zwolennicy tego modelu nie zaprzeczali, że Unia Europejska cierpiała z powodu „niskiego wkładu” obywateli w proces tworzenia polityki. Twierdzili oni jednak, że częściowo dzięki technokratycznemu i opartemu na wiedzy eksperckiej procesowi tworzenia polityki Unia stworzyła jednolity rynek i polityki regulacyjne, które leżą w interesie obywateli. Zgodnie z tą perspektywą przypisano to zasadności „wyjściowej” rządom Unii. Zrozumienie demokracji oparte na wynikach było w dużej mierze inspirowane przez nowe zarządzanie publiczne oraz teorie europejskiego państwa regulacyjnego, które postrzegają demokratyczne cechy procesu tworzenia polityki i skuteczność polityk jako całkowicie odrębne.
Wydarzenia polityczne po kryzysie finansowym i coraz głośniejsze stanowisko obywateli wobec systemu gospodarczego i politycznego wymagają zasadniczej zmiany w naszym postrzeganiu i mówieniu o deficycie demokratycznym Unii. Po pierwsze, biorąc pod uwagę rosnącą lukę w zakresie dobrobytu i nierówności między różnymi krajami europejskimi i różnymi klasami obywateli, niewystarczającego udziału obywateli w tworzeniu polityki nie można usprawiedliwić obietnicą dobrobytu gospodarczego. Innymi słowy, unijnego „deficytu legalności wejściowej” nie można już uzasadniać obietnicą „legalności wyjściowej”. Jak stanowczo argumentował Beetham, nigdy nie jest dobrym pomysłem, aby system polityczny budował swoje relacje z obywatelami wyłącznie na podstawie obietnicy wyników, ponieważ naraziłoby to relację na kryzys, gdy obiecane wyniki nie mogłyby zostać zrealizowane.