Jeśli jesteś wystarczająco dorosły, by pamiętać zimną wojnę, być może myślisz o demokracji jako o świętości, często zagrożonym ideale, o który warto walczyć. Ale jeśli mur berliński był przed twoimi czasami, możesz nie wziąć pod uwagę wartości demokracji. Jest to jeden wniosek, który można wyciągnąć z ostatnich badań, które sugerują, że młodzi ludzie nie są tak sprzedawani, jak ich rodzice i dziadkowie na tym najbardziej podstawowym amerykańskim ideale.
Według opublikowanego badania w październiku 2017 autorstwa Pew Research w wielu krajach istnieje dziś opinia na temat tego, czy stanami bardziej skutecznie rządzą „eksperci” czy wybrani urzędnicy. W rozwiniętych gospodarkach młodzi dorośli częściej niż starsi ludzie wolą technokrację od demokracji. Badanie wykazało, że w USA 46 procent osób w wieku od 18 do 29 wolałby być zarządzany przez ekspertów w porównaniu z procentem 36 respondentów w wieku 50 i starszych.
Badanie od Yascha Mounk z Harvardu i Roberto Stefan Foa z Melbourne University opublikowane w Journal of Democracy w styczniu 2017 dały jeszcze bardziej uderzający wynik. Zaledwie 19 procent milenialsów w USA zgodził się ze stwierdzeniem, że „przejęcie wojsk nie jest uzasadnione w demokracji”. Wśród starszych obywateli suma ta wciąż była zaskakującym procentem 43. (W Europie natomiast odpowiednie liczby to 36 procent dla młodszych ludzi i 53 procent dla osób starszych). Być może najbardziej niepokojące było odkrycie, że jedna czwarta tysiąclecia zgodziła się, że „wybór liderów w wolnych wyborach jest nieistotny”. Tylko 14 procent Baby Boomers i 10 procent starszych Amerykanów zgodziło się.
[the_ad id = "11018 ″]Ci z nas ponad 40 zastanawiają się, co się dzieje. Może to dlatego, że młodzi Amerykanie - i ogólnie ludzie z Zachodu - dorastali bez faszystowskiego lub komunistycznego wroga, by stanowić egzystencjalne zagrożenie. Mur berliński upadł dłużej niż był i nikt pod 35 nie pamięta czasów, w których nieautoryzowane przejście ze Wschodu do Berlina Zachodniego nie doprowadziłoby do strzału. W świecie, w którym nawet komuniści nie są już komunistami (kapitalizm państwowy Chin jest oczywiście daleki od Marksa), nie ma konkurencyjnej ideologii zmuszającej tych, którzy żyją w demokracjach, do zastanowienia się, jakie mogłoby być życie bez niej.
A może wydaje się, że demokracja w Ameryce już nie działa. Podczas 1930 depresja ekonomiczna skłoniła wielu do szukania za granicą alternatyw dla demokracji i kapitalizmu wolnorynkowego. Amerykańskie pokolenie milenijne nigdy nie stanęło na pierwszym planie, ale doświadczyło najcięższego kryzysu finansowego od czasów 30-ów, dramatycznego poszerzenia przepaści między najbogatszymi i najbiedniejszymi, zagęszczenia klasy średniej i klasy robotniczej oraz poziomu dysfunkcji i drobna wrogość stronnicza w Waszyngtonie, która wydaje się pogarszać z każdym tygodniem.
Myślałem, że Ameryka jest dokładniej Republiką Konstytucyjną, a nie Demokracją?
Dlaczego więc ten artykuł kilkakrotnie zestawiał Amerykę z terminem Demokracja?
Jesteśmy Republiką Konstytucyjną, ale globalna elita zawsze nazywa nas demokracją. Faktem jest, że zachowujemy się jak jeden. Smutny.
Dzięki!
Kliknij link „Przeczytaj całą historię tutaj” i zwróć uwagę, że jest to publikacja NBC… jedna z głównych instytucji ignorująca konstytucję
Dzięki!
PEW „RESEARCH” - kolejna organizacja finansowana przez Sorosa.