Uczony: Pokonać populizm, połączyć demokrację i technokrację

SingapurWikipedia Commons
Udostępnij tę historię!

Parag Khanna wzywa do „bezpośredniej technokracji” w Ameryce, która zastąpiłaby to, co nazywa dysfunkcyjną demokracją. To radykalna i antyamerykańska filozofia, w której wszystkim i wszystkimi rządziliby „eksperci”.  Edytor TN

Choć dla większości świata zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych było szokujące, nie wymagało to ode mnie zmiany więcej niż kilku zdań mojej nowej książki Technocracy In America: Rise Of The Info-State.

O podstawowym stanie systemu politycznego decyduje jakość jego instytucji, a nie siła jego osobowości. Od ponad pokolenia obywatele zachodnich społeczeństw wyrażają stale rosnące niezadowolenie ze swojego systemu rządów, a nawet bezpośrednio kwestionują, czy demokracja jest dla nich odpowiednia. Czterdzieści dziewięć procent Amerykanów uważa obecnie, że eksperci powinni decydować, co jest najlepsze. „Koniec historii” zostaje postawiony na głowie.

Geopolityczna rola Ameryki ulega podobnym zmianom. Raport amerykańskiej National Intelligence Council z 2013 r. Zatytułowany Global Trends 2030 słusznie prognozuje, że Stany Zjednoczone zmieniły się z niewzruszonej kotwicy globalnego systemu w dość niestabilną zmienną w jego obrębie. Trump wyciąga Stany Zjednoczone z negocjacji w sprawie wolnego handlu i grozi zerwaniem sojuszy, co podkreśla tę nową rzeczywistość.

W tak złożonym środowisku globalnym rządy będą oceniane na podstawie ich zdolności do radzenia sobie z turbulencjami przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa i dobrobytu, a nie na podstawie zachodnich wskaźników demokratyzacji. Rzeczywiście, Zachód cierpi teraz z powodu populistycznej improwizacji, co jest mało prawdopodobne, aby doprowadziło do stale poprawiającego się zarządzania, jakiego powinniśmy oczekiwać od społeczeństw, które uczą się na podstawie doświadczeń własnych i innych. A jednak modele rządzenia nieustannie ewoluują, dostosowując się do aktualnych czasów.

W latach czterdziestych uczeni chwalili kierowane przez elity „państwa garnizonowe”, takie jak Ameryka i Japonia, zdolne do rozmieszczenia swojego kompleksu militarno-przemysłowego w celu marszowania społeczeństwa.

Gdy bariery zimnej wojny zniknęły, myślenie geoekonomiczne zyskało na znaczeniu. Uczeni Michael Porter, Richard Rosecrance, Kenichi Ohmae i Philip Bobbitt zaczęli pisać o powstaniu „stanów wirtualnych”, „stanów rynkowych” i „stanów-regionów”, które koncentrują się na koncentracji produkcji, inwestowaniu w kapitał ludzki i agregowaniu miast-państw.

Przeczytaj cały artykuł tutaj…

Zapisz się!
Powiadamiaj o
gość

0 Komentarze
Informacje zwrotne w linii
Wyświetl wszystkie komentarze