Trzy dni po dramatycznym przerwaniu startu rakieta SpaceX Falcon 9 uległa przedwczesnemu wyłączeniu silnika podczas wspinaczki w kosmos w środę, ale nadal była w stanie umieścić kolejną partię 60 Satelity internetowe Starlink na planowaną orbitę. Pierwszy etap nie był jednak w stanie wykonać tego, co byłoby jego piątym lądowaniem, zamiast tego zaliczając drugie nieudane odzyskiwanie SpaceX w ciągu ostatnich trzech lotów.
Wystrzelenie z historycznego pola 39A w Centrum Kosmicznym im. Kennedy'ego nastąpiło zaledwie kilka godzin po tym, jak NASA nadała swoim centrom terenowym status „poziomu 3” koronawirusa, wymagając od urzędników służby cywilnej pracy z domu i zamykania baz dla wszystkich pracowników poza „niezbędnymi”, aby zwolnić rozprzestrzenianie się wirusa COVID-19.
Ale ograniczenia nie wpłynęły na pracowników SpaceX ani personelu sił powietrznych, którzy zapewniają wsparcie w zakresie śledzenia i telemetrii, a Falcon 9 grzmiał do życia o 8:16 rano EDT, uciekając przed lądowaniem 39A w Kennedy Space Center wzdłuż północno-wschodniej trajektorii nad Atlantykiem Ocean.
Próba startu w niedzielę została przerwana, ponieważ dziewięć silników Merlin 1D wzmacniacza zapalało się, gdy podczas ostatniej kontroli komputera wykryto dane „spoza rodziny”. Nie podano żadnych szczegółów, ale firma była w stanie poddać recyklingowi drugą próbę uruchomienia w środę i tym razem odliczanie do startu przebiegło gładko.
Pierwszy etap, po wzmocnieniu drugiego etapu i jego ładunku 60 satelitów Starlink z grubej dolnej atmosfery, próbował latać z powrotem na piąte lądowanie morskiego dronowego statku kosmicznego, odpalając trzy silniki, aby zwolnić, gdy spadł z powrotem w kierunku Ziemi.