Dzieci uwielbiają swoje nowe rodzeństwo robotów.
Miliony amerykańskich rodzin kupują robotycznych asystentów głosowych do wyłączania światła, zamawiania pizzy i pobierania filmów, dzieci chętnie współpracują z gadżetami, aby rozstrzygać spory przy stole, odpowiadać na zadania domowe i zabawiać przyjaciół na imprezach nocnych.
Wielu rodziców było zaskoczonych i zaintrygowanych sposobem, w jaki te bezcielesne, znane wszystkim głosy - Alexa Amazon, Google Home, Cortana Microsoftu - wpływają na zachowanie ich dzieci, czyniąc je bardziej ciekawymi, ale czasami o wiele mniej grzecznymi.
W ciągu zaledwie dwóch lat obietnica tej technologii przekroczyła już możliwości marketingowe. Niepełnosprawni używają asystentów głosowych do kontrolowania swoich domów, zamawiania artykułów spożywczych i słuchania książek. Opiekunowie osób starszych twierdzą, że urządzenia pomagają w demencji, przypominając użytkownikom, jaki jest dzień i kiedy przyjmować leki.
W przypadku dzieci potencjał interakcji transformacyjnych jest równie dramatyczny - w domu i w klasach. Ale psychologowie, technolodzy i językoznawcy dopiero zaczynają zastanawiać się nad możliwymi zagrożeniami otaczających dzieci ze sztuczną inteligencją, szczególnie gdy przemierzają ważne etapy rozwoju społecznego i językowego.
„To, jak reagują i traktują tę nieludzką istotę, jest dla mnie największym pytaniem” - powiedziała Sandra Calvert, psycholog z Georgetown University i dyrektor Centrum cyfrowe dla dzieci. „A jak to później wpływa na dynamikę rodziny i interakcje społeczne z innymi ludźmi?”
Z oszacowaniem 25 milionów asystentów głosowych, które będą sprzedawane w tym roku od 40 do 180 dolarów - wzrost z 1.7 miliona w 2015 roku - ma to nawet konsekwencje dla tłumu pieluch.
Gigant zabawek Mattel ogłosił niedawno narodziny Aristotle, domowej nianie, która wprowadza na rynek tego lata, która „pociesza, uczy i bawi” za pomocą sztucznej inteligencji firmy Microsoft. W miarę starzenia się dzieci mogą zadawać pytania lub odpowiadać na nie. Firma mówi: „Arystoteles został specjalnie zaprojektowany, aby dorastać z dzieckiem”.
Osoby wspierające tę technologię twierdzą, że dzieci zwykle uczą się pozyskiwać informacje przy użyciu obecnie panującej technologii - od katalogu kart bibliotecznych, przez Google, po krótkie rozmowy z przyjaznymi, wszechwiedzącymi głosami. Ale co, jeśli te gadżety prowadzą dzieci, których twarze są już przyklejone do ekranów, dalej od sytuacji, w których uczą się ważnych umiejętności interpersonalnych?