W erze Internetu przedmiotów czuliśmy się (przynajmniej nieco) swobodnie dzięki naszym lodówkom, które wiedzą o nas więcej niż wiemy o nas samych i naszych zegarkach Apple przekazujących każdy nasz ruch. Internet rzeczy wszedł nawet na salę sądową w takich przypadkach, jak saga o jacuzzi Alexy Echo z Amazon Echo w Stan przeciwko Bates i Fitbit nieszczęśliwej żony Stan przeciwko Dabate.
Ale Internet Ciał?
Tak to prawda. Wykracza to poza zwykłe węszenie inteligentnego telewizora. Odkrywanie danych wkroczyło w nowe królestwo, a nasze ciała są platformą.
Styczniowy program 5 na dorocznym spotkaniu Association of American Law Schools (AALS) w Nowym Orleanie, zatytułowany, Internet organów: cyborgi i prawo, omówił wpływ prawny, regulacyjny i społeczny nowej platformy życia i oddychania na odkrywanie danych.
Internet organów?
Po pierwsze: czym jest Internet Ciał?
„Internet organów odnosi się do prawnych i politycznych implikacji wykorzystywania ciała ludzkiego jako platformy technologicznej” - powiedziała profesor prawa Uniwersytetu Północno-Wschodniego Andrea Matwyshyn, która pracuje również jako dyrektor dyrektora Centrum Prawa, Innowacji i Kreatywności Northeastern (CLIC ).
„W skrócie, Internet przedmiotów (IoT) przenosi się na ciało ludzkie i staje się nim, stając się Internetem ciał (IoB)”, dodał Matwyshyn.
Do zespołu Matwyshyn w panelu AALS dołączyła moderatorka Christina Mulligan, profesor prawa i prodziekan w Brooklyn Law School; Nancy Kim, profesor w California Western School of Law; oraz Robert Heverly, profesor nadzwyczajny w Albany Law School. Elizabeth Rowe, profesor prawa i dyrektor programu prawa własności intelektualnej na University of Florida Levin College of Law, pomagała w opracowaniu programu.
Internet ciał to nie tylko teoretyczna dyskusja o tym, co może się wydarzyć w przyszłości. To się już dzieje.
Były wiceprezydent USA Dick Cheney ujawnił w 2013, że jego lekarze nakazali wyłączenie możliwości bezprzewodowych implantu serca z obawy o potencjalnych hakerów zabójców, aw 2017 amerykańska administracja ds. Żywności i leków przypomniała prawie pół miliona rozruszników serca z powodu problemów bezpieczeństwa wymagających Aktualizacja firmware.
To nie tylko byli wiceprezydenci i pacjenci serca stają się częścią Internetu Ciał. Matwyshyn z Northeastern zauważa, że tak zwane „inteligentne pigułki” z czujnikami mogą przesyłać dane zdrowotne z żołądka do smartfonów, a samozastrajający się implant mózgu jest testowany w leczeniu choroby Alzheimera i Parkinsona.
Czego więc nie lubić?
Lepiej z boczkiem?
„Podłączamy wszystko do Internetu, czy jest to konieczne, czy nie”, powiedział Matwyshyn, nazywając to problemem „Lepiej z boczkiem”, zauważając, że - ponieważ boczek stał się popularną przyprawą w restauracjach - szefowie kuchni nakładają go na wszystko od napojów do babeczek.
„To wspaniałe, jeśli kochasz bekon, ale nie, jeśli jesteś wegetarianinem lub po prostu nie lubisz bekonu. To nie jest bonus ”- dodał Matwyshyn.
Analogia boczku Matwyshyna rodzi interesujące pytania: czy naprawdę musimy połączyć wszystko z Internetem? Czy ryzyko związane z prywatnością i ochroną danych przewyższa korzyści?
Profesor prawa północno-wschodniego dzieli te urządzenia IoB na trzy generacje: 1) urządzenia „zewnętrzne”, takie jak Fitbits i zegarki Apple, 2) urządzenia „wewnętrzne”, w tym rozruszniki serca, implanty ślimakowe i pigułki cyfrowe oraz 3 ) Urządzenia „osadzone w ciele”, technologia przewodowa, w której ludzki mózg i urządzenia zewnętrzne stapiają się, gdzie ciało ludzkie ma połączenie w czasie rzeczywistym ze zdalną maszyną z aktualizacjami na żywo.
Chip Party dla rozdrobnionych pracowników
Firma z Wisconsin, Three Square Market, pojawiła się na pierwszych stronach 2017 - w tym także w The Today Show - kiedy firma zrobiła mikroczipy swoim pracownikom, podobnie jak weterynarze robią to z rodzinnym zwierzakiem. Nic dziwnego, że firma reklamowała zalety wszczepiania mikroczipów pod skórę pracowników, w tym możliwość machania ręką przy drzwiach zamiast noszenia plakietki lub hasła.
CNBC poinformowało, że 50 z 80 pracowników Three Square Market zgłosiło się na ochotnika do wszczepienia mikroczipów pod skórę, a nawet zorganizowali tak zwaną imprezę chipową, podczas której mikroczipy do identyfikacji częstotliwości radiowych (RFID) - wielkości ziarenka ryżu - zostały wstrzyknięte pracownikom.
Gdzie jednak pracownicy naprawdę „wolontariusze”?
Kim z Western Western z Kalifornii zauważył, że zgoda jest ważną kwestią dla Internetu organów i że jest to szczególnie trudna kwestia, gdy IoB angażuje pracowników, którzy są zależni od swoich pracodawców za wypłatę.
Ponadto uważa, że przyjęcie na chipie było naprawdę złym pomysłem.
„Myślę, że utrudnia to warunek zgody na dobrowolność. Nie powinni byli urządzać imprezy chipowej w swoich lokalach. To nie powinno być na miejscu, gdzie wszyscy wiedzą, kto został rozdrobniony, a kto nie. Ma charakter przymusu, nawet jeśli nie jest to wymóg obowiązkowy - powiedziała Kim.