W Stanach Zjednoczonych krańcowym prawodawcą w wielu dziedzinach jest niewybrany technokrat, siedzący w sądzie lub agencji administracyjnej. To dlatego, że Kongres USA ma potężne zachęty do delegowania bez ustalania jasnych celów, a Sąd Najwyższy ma motywy, aby pozwolić takim delegacjom stać, jeśli rząd ma działać. Efektem jest pozostawienie sędziów na wszystkich poziomach z wyborem pomiędzy „odroczeniem” polityki agencyjnej lub narzuceniem własnej.
Tymczasem jedna część systemu administracyjnego, bankowość centralna, ma wyłonił jako trzeci filar niewybranej władzy, obok sądownictwa i wojska. W przeciwieństwie do większości agencji, bankowość centralna obejmuje prawie wszystkie funkcje rządu: fiskalne, poprzez ukryte uprawnienia polityki pieniężnej; regulacyjne, poprzez nadzór bankowy; usługi, dokonując przelewów płatności i gromadząc statystyki; oraz zarządzanie kryzysowe stanu kryzysowego, działając jako pożyczkodawca ostatniej szansy.
Nie wystarczy stwierdzić, że państwo administracyjne jest niezgodne z prawem, ponieważ nigdzie to nie doprowadzi. Ale nie zrobi też powrotu do zgody, a nawet świętowania powstania rządu przez technokrację. Jeśli nic innego, pasywna akceptacja prawdopodobnie nie będzie trwała. Jedną z wielu niezwykłych cech demokracji przedstawicielskiej jest to, że oddziela to, co my, obywatele, czujemy wobec ówczesnego rządu od tego, co myślimy o system rządowy. Kiedy nieuchronnie część rządu zawodzi lub osiąga gorsze wyniki - czasem masowo, jak w obliczu kryzysu finansowego - możemy głosować na naszych gubernatorów. Ale nie możemy głosować na naszych niewybranych gubernatorów.
Trudności tej nie da się rozwiązać jedynie poprzez pewien rodzaj liberalizmu, który koncentruje się na kontrolach prawnych dotyczących właściwego akcyzy władzy. Liberał Ograniczenia są konieczne, ale niewystarczające. Jeśli deficyt demokracji dotyka banki centralne i niezależne organy regulacyjne, sądownictwo nie może go naprawić.
Moja niedawno opublikowana książka, Niewybrana moc, próbuje nadać sens tej sytuacji, oferując rozwiązanie sformułowane jako „zasady delegacji” w zdrowych demokracjach konstytucyjnych. Przedstawiam tutaj tylko kilka zasad.
Aby rozwiązać ten problem, ustawodawcy i komentatorzy powinni poważnie potraktować różne stopnie działalności agencji ds. Izolacji w codziennej polityce: izolację od wybranego organu wykonawczego, poprzez bezpieczeństwo pracy i autonomię instrumentalną lub izolację od władzy ustawodawczej, poprzez autonomię budżetową lub z obu. Mimo że książka przedstawia pewne zasady delegowania do agencji wykonawczych i częściowo niezależnych agencji, takich jak US Securities and Exchange Commission (SEC), I ognisko głównie na agencjach odizolowanych od obu wybranych branż - jedynej grupie, która zasługuje na miano „niezależnych agencji”. W Stanach Zjednoczonych istnieje niewiele prawdziwie niezależnych agencji w porównaniu z niektórymi krajami europejskimi.
Argumentem za delegowaniem zadań do niezależnych agencji nie może być ekspertyza. Chociaż niezbędna jest wiedza specjalistyczna, organy eksperckie mogłyby być zobowiązane do publikowania porad dla decydentów politycznych, a nie do samodzielnego podejmowania decyzji. Najbardziej przekonującym uzasadnieniem delegacji z izolacją jest raczej wartość podejmowania wiarygodnych zobowiązań w realizacji celów politycznych, które cieszą się szerokim poparciem w całej społeczności politycznej. Ociepleni technokraci, którzy nie biorą udziału w konkursie o krótkoterminową popularność, mogą lepiej popełnić jeżeli ich reputacja zawodowa i publiczna może zostać wykorzystana do wykonania przekazanego mandatu.
Ale jeśli, jak argumentuję, niezależne agencje są technologią instytucjonalną służącą realizacji celów ludu, ludzie powinni zostać wpuszczeni poprzez debatę publiczną skoncentrowaną na wybranym organie prawodawczym. Mówiąc dokładniej, cel wyznaczony przez ustawodawcę powinien być lepiej jasny i możliwy do monitorowania. W przeciwnym razie, skąd ludzie wiedzieliby, jakie było zobowiązanie polityczne, i w jaki sposób można wykorzystać poczucie własnej wartości technokratów?
To wezwanie do ponadpartyjnego i publicznego konsensusu przed obrażaniem agencji przez codzienną politykę nie jest tak niewinne, jak mogłoby się wydawać. W wielu dziedzinach nie istnieje wystarczający konsensus w sprawie celów politycznych, który uzasadniałby delegację z izolacją. Mówiąc oczywiste, chociaż nie ma poważnych wezwań do wysokiej i niestabilnej inflacji lub do większej liczby kryzysów finansowych, okręg wyborczy dla polityki ochrony środowiska jest, delikatnie mówiąc, rozbity.
Ponadto w demokracjach gospodarki zaawansowanej wielu, być może większość, niezależnych organów regulacyjnych ma wiele równorzędnych celów, z których każdy jest niejasny. Jakakolwiek pozostałość doktryny o braku delegacji w USA, której Kongres nie może dać uprawnienia organów stanowienia prawa dla organów administracyjnych, chyba że statut delegujący ogranicza organy regulacyjne za pomocą „zrozumiałej zasady”, praktyka sądowa zredukowała te słowa do dość specyficznych - a dla obywateli - nieprzejrzystych - warunków sztuki.
Ale nawet jeśli jasne i możliwe do monitorowania cele nagle zejdą z eteru, w tej analizie jest coś niepełnego. Problemy związane z zaangażowaniem przebiegają przez wszystkie części rządu, więc zapewnienie wystarczającego warunku może łatwo stać się receptą na przekazanie prawie wszystkiego niezależnym agencjom, takim jak Rezerwa Federalna, jak kusząco zaproponowano dwie dekady temu w Esej by Alan S. Blinder. Instynktownie, jako obywatele, znamy odpowiedź: w zachodnim systemie reprezentatywnego rządu społeczeństwo nie chce, aby niezależne agencje dokonywały dużych wyborów w kwestiach dotyczących dystrybucji lub podstawowych wartości.
W przeciwieństwie do prezydenta Woodrowa Wilsona ma nadzieję, na przełomie ubiegłego wieku nie istnieje zgrabna dychotomia między polityką a administracją. To, co liczy się jako polityka, można ustalić tylko poprzez samą politykę - kolejny powód, dla którego delegacja z izolacją wymaga starannej debaty publicznej.