Francja zaoferowała Stanom Zjednoczonym kluczowe ustępstwo w przededniu historycznych rozmów klimatycznych w Paryżu, mówiąc, że nowe globalne porozumienie klimatyczne nie będzie nazywane „traktatem” i może nie zawierać prawnie wiążących celów redukcji emisji.
Laurent Fabius, francuski minister spraw zagranicznych, powiedział, że w znacznym spadku, sygnatariusze planowanej umowy będą nadal prawnie zobowiązani do spełnienia wielu jej warunków, ale najprawdopodobniej nie będą to cele ograniczające emisję, które leżą u podstaw porozumienia.
„Porozumienie musi być prawnie wiążące. To nie tylko literatura ”- powiedział Fabius Financial Times. „Ale prawdopodobnie będzie to miało dwoistą naturę. Niektóre z klauzul będą prawnie wiążące ”.
Pan Fabius, który ma przewodniczyć konferencji klimatycznej ONZ, dodał: „Kolejną kwestią jest to, czy porozumienie paryskie jako całość zostanie nazwane traktatem. Jeśli tak jest, to stanowi to duży problem dla prezydenta Baracka Obamy, ponieważ przez Kongres musi przejść traktat ”.
Komentarze są jednymi z pierwszych wysuniętych przez wyższego urzędnika, które sygnalizują chęć przyjęcia drugiego co do wielkości emitenta dwutlenku węgla na świecie w celu zawarcia udanej umowy.
John Kerry, amerykański sekretarz stanu, ostrzegł w wywiadzie dla FT w tym miesiącu, że paryski szczyt klimatyczny nie może zawrzeć traktatu, który zgodnie z prawem wymaga od krajów ograniczenia emisji.
W Paryżu odbywają się największe rozmowy ONZ na temat rozwiązania problemu globalnego ocieplenia i ograniczenia emisji od niefortunnego szczytu w Kopenhadze w 2009. Negocjatorzy z prawie krajów 200 spotkają się, aby spróbować osiągnąć porozumienie w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych powodujących ocieplenie planety od czasu protokołu z Kioto w 1997.
Pan Kerry podkreślił, że „nie będzie prawnie wiążących celów redukcyjnych, takich jak Kioto”, odniesienie do protokołu z Kioto z 1997 r., Traktatu klimatycznego ONZ, który zawierał cele w zakresie redukcji emisji, które kraje ratyfikujące były prawnie zobowiązane do spełnienia. Protokół z Kioto nie został ratyfikowany przez
W tym czasie François Hollande, prezydent Francji, zareagował ze złością na uwagi pana Kerry'ego, mówiąc, że chodziło o to, by umowa była prawnie wiążąca.
Gdyby nie było wiążące, „porozumienia nie byłoby, bo to oznaczałoby, że nie będzie można zweryfikować ani kontrolować podejmowanych przedsięwzięć” - powiedział.
Tak właśnie zrobiła Unia Europejska, z tą różnicą, że przemianowali nieudaną (w referendum krajowym) Konstytucję Europejską na Traktat Lizboński, aby żadne referenda krajowe nie były wymagane, a technokraci na szczycie każdego kraju członkowskiego UE mogli po prostu podpisać nowa, odrzucona Konstytucja do władzy.
Wydaje mi się, że naprawdę żyjemy w mrocznych czasach.