29, trzy tygodnie po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA, następujący wykres pokazujący gwałtowny spadek poparcia dla demokracji na całym świecie stał się popularny pojawia się New York Times:
Pojawiło się wiele publicznych argumentów na temat ważności danych bazowych. Ale eksperci prawie nie rozumieli, dlaczego moralne poparcie dla demokracji może ulegać erozji - po części dlatego, że istnieje dobry powód, by sądzić, że winni są sami eksperci.
Jest to najbardziej oczywiste w przypadku Trumpa, który dużą część swojej kampanii prezydenckiej poświęcił nie tylko atakowaniu norm demokratycznych, ale także atakowaniu technokratycznych ekspertów, którzy przybyli, aby symbolizować demokrację w Stanach Zjednoczonych.
Nie współczuję obrzydliwemu lekceważeniu przez Trumpa faktów, prawdy i uzasadnionej wiedzy specjalistycznej. Jednak był sprytny w identyfikowaniu, w jaki sposób technokratyczny sposób myślenia obu stron - ich podejście do każdego problemu z pięciopunktowym planem opracowanym w celu dostarczenia rezultatów opartych na dowodach - naraził demokrację na zagrożenia. Trump wiedział, że gdyby prowadził wojnę z wartościami demokratycznymi, technokraci, którzy teraz monopolizują elitę polityczną kraju, nie byliby w stanie odeprzeć.
Technokraci zawsze wykazywali niewielkie zainteresowanie walkami o podstawowe wartości. Ich praca opiera się na założeniu, że wszyscy - a przynajmniej wszyscy ludzie, którzy naprawdę mają znaczenie - już teraz dzielą to samo oświecone przywiązanie do wartości demokratycznych. Jedyną dyskusją, o którą się martwią, są dowody dotyczące „tego, co działa” wśród elementów polityki w celu uzyskania pożądanych wymiernych wyników, takich jak wyższe płace i PKB, mniejsze ubóstwo, mniej przestępczości i terroryzmu lub mniej wojen.
Problem pojawia się, gdy niektórzy ludzie okazują się nie podzielać tych oświeconych wartości i nalegają na rzucenie im wyzwania. W takich sytuacjach technokraci nie wiedzą, co powiedzieć, ponieważ nie mogą oprzeć się na dowodach. Kiedy więc technokraci są wszystkim, co musimy bronić demokracji, walki o podstawowe wartości stają się krępująco jednostronne.
Hillary Clinton była tego doskonałym przykładem, politykiem tak technokratycznym, że nawet zawstydziła innych technokratów. Na jej stronie internetowej kampanii wymieniono plany punktorów mające na celu rozwiązanie różnych mierzalnych problemów 41, z których każdy zawiera wiele pod-planów rozwiązania wielu pod-problemów. Był nawet plan ochrony interesów psów, kotów i koni. Prawie osiągnęła poziom tego reductio ad absurdum globalnej technokracji, szeroko wyśmiewane Cele zrównoważonego rozwoju ONZ z ich celami 17 i 169.
Być może strona internetowa Clintona nie powinna mieć większego znaczenia, ale jej wypowiedzi często czytają tę samą długą listę planowanych rozwiązań wielu różnych problemów. Dewiza Mario Cuomo polegała na prowadzeniu kampanii poetyckiej i rządzeniu prozą. Zwycięstwo kampanii Clintona nawet nie osiągnęło prozy.
Więc Clinton nie był najlepszym kandydatem na odpowiedź na przerażający frontalny atak Trumpa na podstawową wartość oświecenia, że wszyscy rodzą się wolni i równi pod względem godności i praw. Trump nazwał Meksykanów gwałcicielami i zażądał zakazu wjazdu muzułmanów do kraju. Clinton przeciwstawił się planom „kompleksowej reformy imigracyjnej prowadzącej do pełnego i równego obywatelstwa”, w tym działaniom „naprawiającym zaległości w wizach rodzinnych”, „kończącym trzyletnie i trzyletnie rokowania” oraz „ukierunkowanej” imigracji egzekwowanie.
Trump chwalił się chwytaniem kobiet za „cipkę”. Clinton planował zająć się „problemami, które wpływają na życie kobiet”, takimi jak „problemy rodzinne, problemy ekonomiczne”, które wpływają na „naszą przyszłą konkurencyjność”, promując „przejrzystość płac w całej gospodarce”, przyznając „Płatny urlop” i zapewnienie „wysokiej jakości niedrogiej opieki nad dziećmi”.
Trump zagroził umieszczeniem większej liczby Czarnych w więzieniu za pomocą „prawa i porządku”. Plan Clinton dotyczący sprawiedliwości rasowej polegał na „[przeformowaniu] naszego złamanego systemu wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych poprzez reformę przepisów i polityk dotyczących wyroków skazujących” - tym samym „wzmacniając więzi zaufania między społecznościami i policji, i nie tylko ”- oraz„ rozwijać bardziej ekologiczną i odporną infrastrukturę ”, a także„ podwoić inwestycje Ameryki we wczesny początek ”.
Jeśli Amerykanie, słuchając rocznej debaty między Trumpem i Clintonem, odczuwają mniej moralne oddanie demokracji, czy moglibyście ich winić? Odpowiedź Clintona na atak Trumpa na wartości demokratyczne miała tyle samo moralnej wielkości, co retoryka lobby etanolowego. Ciągłe ukierunkowane apele Clintona do kobiet, gejów, Murzynów i Latynosów brzmiały bardziej jak sojusz grup interesu, a nie obrona równości dla wszystkich, a zatem były podatne na insygnia Trumpa skierowane do białych odbiorców, że Demokraci nie dbają o nich. Retoryka kampanii Clintona była daleka od „cała kolekcja dzieci Boga, czarnoskórzy i biali, Żydzi i poganie, protestanci i katolicy, będą mogli połączyć ręce i śpiewać ... „Wreszcie wolni!” ”
Technokraci nie mają nawet dobrej odpowiedzi na technokratyczne ataki na demokrację. Obrona demokracji przez technokratów na podstawie „tego, co działa”, była zawsze bezbronna, ponieważ strona antydemokratyczna w żadnym wypadku nie będzie maksymalnie skrupulatna wobec dowodów. Sprawia również, że liberalne wartości są zakładnikami fortuny. Czy to z powodu niekompetencji ekspertów, czy po prostu pecha, demokracje ostatnio nie radziły sobie zbyt dobrze. Eksperci od polityki zagranicznej prowadzili wojny z terroryzmem w Afganistanie i Iraku, które najwyraźniej pogorszyły terroryzm. Krajowi ekonomiści dali nam kryzys finansowy 2008 - a potem odpowiedź, która ratowała banki zbyt duże, by upaść, ale traktowały rodziny tracące domy jako zbyt małe, by się nimi przejmować. Chiny prowadzone przez dyktatorów przejmują coraz większe części światowej gospodarki, podczas gdy płace w USA ulegają stagnacji.
Eksperci często nie mogą zgodzić się co do tego, co działa, a nawet co już się wydarzyło. Niektórzy eksperci wciąż mogą w wiarygodny sposób argumentować, że na dłuższą metę demokracje na świecie przeważają przeciętnie nad dyktaturami, ale istnieje spór, a niewielu ma cierpliwość, aby poczekać, aż średnie światowe z długofalowego świata się potwierdzą. Dlatego główną obroną wartości demokratycznych musi być to, że same w sobie są pożądane jako wartości - coś, czego technokraci nie są szkoleni.