Pierwszy okręt wojenny, który przemierzał otwarte wody bez jednego członka załogi, niedawno dołączył do floty US Navy po ośmiu latach prac rozwojowych i testów.
A teraz prawie każdy element pojazdu, znany jako Sea Hunter, został sklasyfikowany.
„Wszystko, co mogę wam powiedzieć, to to, że przeszedł z [Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych Obrony] do Marynarki Wojennej i to jest sukces w świecie nauki i technologii” - powiedział admirał Nevin Carr. „I to dobrze, bo to oznacza, że tam jest”.
Carr rozmawiał z CNBC o zmianie statusu statku podczas konferencji Sea-Air-Space, największej morskiej wystawy w Stanach Zjednoczonych. Jest wyjątkowo zaznajomiony z Sea Hunter, ponieważ nadzorował jego testy jako szef Biura Badań Marynarki Wojennej i bieżący rozwój jako wiceprezes Leidos i dyrektor ds. Strategicznych kont marynarki wojennej.
Leidos jest jedynym wykonawcą w dziedzinie obrony, który pomaga w inżynierii statku.
Produkt „szalonej nauki”
Koncepcja bezzałogowego statku narodziła się w 2010 roku w tak zwanym skrzydle szalonych naukowców Pentagonu, Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obronie (DARPA).
Prośba Pentagonu ze strony DARPA była kolosalna: opracuj okręt wojenny dronów zdolny do polowania na okręty podwodne, wykrywania torped i unikania obiektów na morzu, podróżując z maksymalną prędkością 27 węzłów lub 31 mil na godzinę.
Sześć lat później bezzałogowy robot 140-ton o długości 132 został ochrzczony jako Sea Hunter na rzece Willamette w Portland w stanie Oregon.
„Projekt jest klasycznym DARPA, nie tylko zmieniającym zasady gry, ale także naginającym paradygmat” - pisze Paul Scharre w „Army of None: Autonomous Weapons and the Future of War”.
„Elegancki i kanciasty, wygląda jak coś wypaczonego w czasie z przyszłości” - dodaje Scharre, były strażnik armii amerykańskiej i starszy pracownik Center for a New American Security. „Z długim, wąskim kadłubem i dwoma wysięgnikami, Sea Hunter tnie oceany jak trójramienny sztylet, śledząc okręty podwodne wroga”.
Podczas chrztu statku w 2016 roku był ówczesny zastępca sekretarza obrony Robert Work, który nazwał wąski dziób statku „Klingońskim ptakiem drapieżnym” z serii „Star Trek”.
„To będzie działać wszędzie tam, gdzie działa Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych” - powiedział dziennikarzom Work po ceremonii. „Może działać na Morzu Południowochińskim. Może działać na Morzu Bałtyckim. Może działać w Zatoce Perskiej. Może działać na środku Atlantyku lub na środku Pacyfiku ”.
„Te będą wszędzie” - dodał.