Czwarta rewolucja przemysłowa pochłonęła pierwsze ofiary: robotnicy i biedni

(Franck Robichon / EPA)
Udostępnij tę historię!

Uwaga TN: Jest to pierwsza sugestia dotycząca środka zaradczego w przypadku hurtowej kradzieży danych osobowych, a mianowicie utworzenia funduszu Data Mining Royalty Fund, który zmusza górników do płacenia za ich wykorzystanie. To skromne, ale może początek. Technokraci uważają, że mają organiczne prawo do bezpłatnych danych, jeśli mogą dowiedzieć się, jak je zebrać; w końcu to oni konstruują społeczeństwo dla większego dobra, więc dlaczego mieliby też płacić?

Wirusowe wideo opublikowane w lutym pokazało nowego dwunożnego robota Boston Dynamics, Atlas, wykonującego zadania podobne do ludzkich: otwieranie drzwi, chodzenie po śniegu, podnoszenie i układanie pudełek. Geekowie technologii wiwatowali, a inwestorzy z Doliny Krzemowej ślinili się z powodu potencjalnego zakończenia ludzkiej pracy fizycznej.

Niedługo potem ekonomiści Białego Domu opublikowali prognozę, która bardziej precyzyjnie obliczyła, kogo Atlas i inne formy automatyzacji zamierzają zwolnić z pracy. Według raportu, większość zawodów, które płacą mniej niż 20 za godzinę, będzie „zautomatyzowana w starzenie się”.

Tak zwana czwarta rewolucja przemysłowa znalazła swoje pierwsze ofiary: robotników fizycznych i biednych.

Innymi słowy, tak zwana czwarta rewolucja przemysłowa znalazła swoje pierwsze ofiary: robotników fizycznych i biednych.

Ogólną reakcją w pracującej Ameryce jest niedowierzanie lub jawne zaprzeczanie. Niedawne badanie Pew Research Center wykazało, że 80% Amerykanów uważa, że ​​ich praca będzie nadal istniała za 50 lat, a tylko 11% dzisiejszych pracowników obawia się utraty pracy z powodu automatyzacji. Niektórzy - jak moi byli koledzy z CIA - twierdzą, że ich specjalistycznych umiejętności i wiedzy nie można zastąpić sztuczną inteligencją. To znaczy, dopóki nie zobaczą planów autonomicznych dronów, które nie wymagają ludzkiej ręki i zautomatyzowanej analizy obrazów, która przewyższa ludzkie oczy.

Ludzcy pracownicy wszelkiego rodzaju walczą w stół, twierdząc rozpaczliwie, że są niezastąpieni. Kierowcy autobusów. Barmani. Doradcy finansowi. Speechwriters. Strażacy. Sędziowie. Nawet lekarze i chirurdzy. W międzyczasie korporacje i inwestorzy wydają miliardy - co najmniej 8.5 miliarda dolarów w zeszłym roku na sztuczną inteligencję i 1.8 miliarda dolarów na roboty - w celu umożliwienia zastąpienia wszystkich tych miejsc pracy. Czemu? Mówiąc najprościej, roboty i komputery nie potrzebują opieki zdrowotnej, emerytur, urlopów czy nawet pensji.

Potężne firmy konsultingowe, takie jak McKinsey & Co., prognozują, że 45% dzisiejszych działań w miejscu pracy może być wykonywanych przez roboty, sztuczną inteligencję lub inną już zademonstrowaną technologię. Niektórzy profesorowie twierdzą, że w ciągu 50 lat możemy zaobserwować 30% bezrobocia.

Zaprzeczając zakresowi i skali tego zbliżającego się gospodarczego wstrząsu, miejmy nadzieję, że przekwalifikują programy i twierdzą, że zawsze będzie potrzeba budowania i serwisowania tych maszyn przez ludzi (nawet gdy inżynierowie koncentrują się na opracowywaniu robotów, które naprawiają siebie lub siebie nawzajem) . Uważają, że takie zmiany są odległe o wiele dziesięcioleci, nawet jak zauważył futurysta Ray Kurzweil, który jest również dyrektorem technicznym Google, mówi, że sztuczna inteligencja zrówna się z ludzką inteligencją do 2029 roku. Rewolucja przemysłowa. Niestety, raport Światowego Forum Ekonomicznego w 2016 r. Obliczył, że zachodzące zmiany technologiczne prawdopodobnie zniszczą 7.1 mln miejsc pracy na całym świecie do 2020 r., A jedynie 2.1 mln zostanie zastąpionych.

Co do przyszłej wartości ludzkiej pracy (czytaj: nasze dochody), co robimy?

Jednym ze sposobów złagodzenia ekonomicznego ciosu jest odzyskanie czegoś z dziedziny technologii, którą rozdawaliśmy za darmo: naszych danych osobowych.

Przeczytaj całą historię tutaj…

Zapisz się!
Powiadamiaj o
gość

1 Komentarz
Starsze
Najnowszy Najczęściej zagłosowano
Informacje zwrotne w linii
Wyświetl wszystkie komentarze
Tomek

Czy roboty, które będą kierować Rezerwą Federalną i różnymi departamentami rządu federalnego, będą co miesiąc dystrybuować „pieniądze” z helikoptera do (ludzi) konsumentów (wybranych), tak aby roboty w produkcji, dystrybucji i sprzedaży detalicznej mogły mieć (ludzkich) klientów komu sprzedawać swoje towary i usługi? W końcu usługi energetyczne i konserwacyjne będą jedynymi rzeczami, które roboty będą miały do ​​kupienia od innych robotów.

Cały ten tok myślenia idzie w miejsce, które staje się naprawdę brzydkie w naprawdę dużym pośpiechu.