Wirusowe wideo opublikowane w lutym pokazało nowego dwunożnego robota Boston Dynamics, Atlas, wykonującego zadania podobne do ludzkich: otwieranie drzwi, chodzenie po śniegu, podnoszenie i układanie pudełek. Geekowie technologii wiwatowali, a inwestorzy z Doliny Krzemowej ślinili się z powodu potencjalnego zakończenia ludzkiej pracy fizycznej.
Niedługo potem ekonomiści Białego Domu opublikowali prognozę, która bardziej precyzyjnie obliczyła, kogo Atlas i inne formy automatyzacji zamierzają zwolnić z pracy. Według raportu, większość zawodów, które płacą mniej niż 20 za godzinę, będzie „zautomatyzowana w starzenie się”.
Tak zwana czwarta rewolucja przemysłowa znalazła swoje pierwsze ofiary: robotników fizycznych i biednych.
Innymi słowy, tak zwana czwarta rewolucja przemysłowa znalazła swoje pierwsze ofiary: robotników fizycznych i biednych.
Ogólną reakcją w pracującej Ameryce jest niedowierzanie lub jawne zaprzeczanie. Niedawne badanie Pew Research Center wykazało, że 80% Amerykanów uważa, że ich praca będzie nadal istniała za 50 lat, a tylko 11% dzisiejszych pracowników obawia się utraty pracy z powodu automatyzacji. Niektórzy - jak moi byli koledzy z CIA - twierdzą, że ich specjalistycznych umiejętności i wiedzy nie można zastąpić sztuczną inteligencją. To znaczy, dopóki nie zobaczą planów autonomicznych dronów, które nie wymagają ludzkiej ręki i zautomatyzowanej analizy obrazów, która przewyższa ludzkie oczy.
Ludzcy pracownicy wszelkiego rodzaju walczą w stół, twierdząc rozpaczliwie, że są niezastąpieni. Kierowcy autobusów. Barmani. Doradcy finansowi. Speechwriters. Strażacy. Sędziowie. Nawet lekarze i chirurdzy. W międzyczasie korporacje i inwestorzy wydają miliardy - co najmniej 8.5 miliarda dolarów w zeszłym roku na sztuczną inteligencję i 1.8 miliarda dolarów na roboty - w celu umożliwienia zastąpienia wszystkich tych miejsc pracy. Czemu? Mówiąc najprościej, roboty i komputery nie potrzebują opieki zdrowotnej, emerytur, urlopów czy nawet pensji.
Potężne firmy konsultingowe, takie jak McKinsey & Co., prognozują, że 45% dzisiejszych działań w miejscu pracy może być wykonywanych przez roboty, sztuczną inteligencję lub inną już zademonstrowaną technologię. Niektórzy profesorowie twierdzą, że w ciągu 50 lat możemy zaobserwować 30% bezrobocia.
Zaprzeczając zakresowi i skali tego zbliżającego się gospodarczego wstrząsu, miejmy nadzieję, że przekwalifikują programy i twierdzą, że zawsze będzie potrzeba budowania i serwisowania tych maszyn przez ludzi (nawet gdy inżynierowie koncentrują się na opracowywaniu robotów, które naprawiają siebie lub siebie nawzajem) . Uważają, że takie zmiany są odległe o wiele dziesięcioleci, nawet jak zauważył futurysta Ray Kurzweil, który jest również dyrektorem technicznym Google, mówi, że sztuczna inteligencja zrówna się z ludzką inteligencją do 2029 roku. Rewolucja przemysłowa. Niestety, raport Światowego Forum Ekonomicznego w 2016 r. Obliczył, że zachodzące zmiany technologiczne prawdopodobnie zniszczą 7.1 mln miejsc pracy na całym świecie do 2020 r., A jedynie 2.1 mln zostanie zastąpionych.
Co do przyszłej wartości ludzkiej pracy (czytaj: nasze dochody), co robimy?
Jednym ze sposobów złagodzenia ekonomicznego ciosu jest odzyskanie czegoś z dziedziny technologii, którą rozdawaliśmy za darmo: naszych danych osobowych.
Czy roboty, które będą kierować Rezerwą Federalną i różnymi departamentami rządu federalnego, będą co miesiąc dystrybuować „pieniądze” z helikoptera do (ludzi) konsumentów (wybranych), tak aby roboty w produkcji, dystrybucji i sprzedaży detalicznej mogły mieć (ludzkich) klientów komu sprzedawać swoje towary i usługi? W końcu usługi energetyczne i konserwacyjne będą jedynymi rzeczami, które roboty będą miały do kupienia od innych robotów.
Cały ten tok myślenia idzie w miejsce, które staje się naprawdę brzydkie w naprawdę dużym pośpiechu.