W miarę narastania histerii związanej z globalnym ociepleniem, podatki węglowe stały się „fajną” opcją. Ekolodzy je kochają. Tak samo jak politycy, którzy są bardziej niż szczęśliwi, podnosząc podatki, jednocześnie zdobywając punkty polityczne.
Podatki węglowe lub inne analogiczne schematy cenowe są obecnie powszechne w Europie Zachodniej i osiągają postęp w Ameryce Północnej. Na przykład, Kalifornia ostatnio połączyła siły wraz z kanadyjskimi prowincjami Ontario i Quebec w celu stworzenia zintegrowanego rynku emisji dwutlenku węgla.
Ponadto wielu znanych ekonomistów popiera podatki od emisji dwutlenku węgla, uważając, że są one najlepszym sposobem na ograniczenie wpływu człowieka na zmiany klimatyczne. ZA nowy raport napisane przez trzynastu wiodących ekonomistów pod kierunkiem profesorów Nicholasa Sterna i Josepha Stiglitza - którzy zdobyli Nagrodę Nobla w 2001 - zaleca przyjęcie globalnego podatku od emisji dwutlenku węgla.
Podatek wyceniłby emisję dwutlenku węgla na poziomie od 50 do 100 USD za tonę do 2030 r. I kosztowałby ponad 4 biliony USD. Teoretycznie podatek podniósłby koszty korzystania z wysokoemisyjnych źródeł energii, co skłoniłoby producentów do przejścia z paliw kopalnych na źródła „zielonej energii”, takie jak energia wiatrowa i słoneczna. Zwiększyłoby to również koszt energii elektrycznej, tworząc w ten sposób zachętę do bardziej efektywnego wykorzystania energii.
W teorii ma to sens. Jest tylko jeden problem. To nie zadziała.
[the_ad id = "11018 ″]
W rzeczywistości podatki od emisji dwutlenku węgla to tylko podatki. Są łupem pieniędzy ukrytym w dobrych intencjach. Co gorsza, podatki węglowe nie będzie zmniejszyć naszą emisję gazów cieplarnianych.
Zamiast tego faktycznie przyjmie podatki od emisji dwutlenku węgla na Zachodzie podnieść globalne emisje dwutlenku węgla poprzez przenoszenie działalności gospodarczej z miejsc stosunkowo przyjaznych dla środowiska, takich jak USA i Niemcy, do miejsc o luźnych przepisach środowiskowych, takich jak Chiny:
Otwarte rynki i offshoring, czyli jak podatki węglowe zwiększają globalną emisję CO2
Bogactwo jest jak woda: płynie do najniższego możliwego punktu i trwa do momentu wyrównania poziomu. Dlatego konsumenci gonią za tańszymi towarami, inwestorzy szukają niedowartościowanych firm, a międzynarodowe koncerny kierują się na tańsze rynki. Ten ostatni punkt…offshoring- dlatego zachodnie podatki od emisji dwutlenku węgla faktycznie zwiększą globalne emisje.
Podstawowa logika jest dość prosta. Udawaj, że na świecie są tylko dwa kraje: Niemcy i Chiny. Koszt prowadzenia w nich biznesu jest identyczny, jednak gospodarka Chin jest dwukrotnie bardziej emisyjna niż niemiecka. Innymi słowy, zbudowanie widżetu w dowolnym kraju kosztuje 1 dolara, ale ślad węglowy tego widżetu w Niemczech wynosi tylko 1 kilogram węgla, w porównaniu z 2 kilogramami w Chinach.
Najwyraźniej lepiej jest dla środowiska, jeśli widżety są wytwarzane w Niemczech.
Ale Niemcy nie są usatysfakcjonowani: chcą dalej redukować emisje dwutlenku węgla. Dlatego nakładają podatek węglowy w wysokości 10 procent za widżet. Zwiększa to koszt tworzenia widżetów w Niemczech do 1.10 USD. Idealnie byłoby, gdyby niemieccy producenci widżetów zainwestowali w energooszczędne maszyny, a rząd może wykorzystać wpływy z podatków na zasadzenie większej liczby drzew.
Niestety niemieccy politycy o czymś zapomnieli: Niemcy to otwarty rynek. Oznacza to, że niemieccy konsumenci mogą po prostu kupić chińskie widżety, których wykonanie nadal kosztuje tylko 1 dolara.
W tym momencie niemieccy twórcy widżetów mają dwie możliwości: (1) mogą wykluczyć dostęp, ponieważ nie są w stanie konkurować ze sztucznie tańszymi chińskimi widżetami, lub (2) mogą przenieść swoje fabryki do Chin i zaimportować widżety z powrotem do Niemiec . Tak czy inaczej, Chiny w końcu stworzą wystarczającą liczbę widżetów zarówno dla Chin, jak i Niemiec, a Niemcy podwajają swoją emisję dwutlenku węgla.
Teraz wyobraź sobie, jak wyglądałby nasz przykład, gdyby Chiny budowały widżety za 0.1 dolara zamiast 1 dolara i generowały trzy razy więcej emisji na widżet w Niemczech, ponieważ to lepiej odzwierciedla rzeczywistość. Czy podatek węglowy w Niemczech miałby nadzieję na zmniejszenie globalnej emisji? Nie.
Dowody empiryczne sugerują, że podatki od emisji dwutlenku węgla zwiększą globalną emisję CO2
Logika nie tylko pokazuje, że podatki od emisji dwutlenku węgla na Zachodzie niezmiennie zwiększają globalną emisję CO2, ale również dowody empiryczne.
Na początek dane z Bank Światowy ujawnia, że Chiny i inne kraje rozwijające się wytwarzają znacznie więcej dwutlenku węgla na dolara produkcji gospodarczej (według parytetu siły nabywczej) niż kraje zachodnie. Na przykład Chiny wyprodukowały 0.6 kg dwutlenku węgla na dolara produkcji gospodarczej w 2014 roku, podczas gdy Ameryka wyprodukowała 0.3 kg CO2, a Niemcy zaledwie 0.2 kg.
Ponadto Chiny nie wykazują w najbliższym czasie oznak zmniejszenia emisji: Chiny budują obecnie setki nowych elektrowni węglowych, co zapewni wzrost emisji CO2 przez kolejne dziesięciolecia.
Podsumowując, fakty te sugerują, że każda fabryka wypchnięta z Zachodu z powodu podatków od emisji dwutlenku węgla faktycznie dramatycznie zwiększa globalne emisje, i tak będzie nadal przez dziesięciolecia.
Wiele innych badań doszło do tego samego wniosku.
Jeden ważny artykuł opublikowany w Proceedings of National Academy of Sciences, ustalili, że redukcja emisji dwutlenku węgla rzekoma w protokole z Kioto została z nadwyżką zrównoważona przez wzrost emisji z produktów importowanych. Glen Peters z Centrum Międzynarodowych Badań nad Klimatem i Środowiskiem powiedział to z badań:
Nasze badanie pokazuje po raz pierwszy, że emisje ze zwiększonej produkcji produktów będących przedmiotem handlu międzynarodowego z nawiązką zrównoważyły redukcje emisji osiągnięte w ramach protokołu z Kioto… sugeruje to, że obecne skupienie się na emisjach terytorialnych w podgrupie krajów może być nieskuteczne w ograniczaniu globalnych emisji bez pewnych mechanizmów monitorowania i zgłaszania emisji z produkcji importowanych towarów i usług.
Zasadniczo lokalne podatki węglowe nie są użytecznym narzędziem zmniejszania śladu węglowego danego kraju. Jeśli już, to faktycznie zwiększają globalne emisje. W artykule odnotowano również, że Chiny odpowiadają za około 75 procent emisji morskich na świecie rozwiniętym.
Kolejne badanie opublikowane w The Guardian, odkrył, że „50 procent wzrostu chińskich emisji jest wynikiem towarów na rynki zagraniczne”. Zostało to powtórzone w innym badaniu z czasopisma naukowego Listy badań geofizycznych, w którym stwierdzono, że redukcje emisji dwutlenku węgla przez kraje rozwinięte zostały „wielokrotnie anulowane” przez wzrost importowanych towarów z krajów rozwijających się - zwłaszcza Chin.
Inne „The Puzzle of Monogamous Marriage” stwierdził, że wszystkie redukcje emisji dwutlenku węgla w miejscach takich jak Niemcy rozpadają się pod ściślejszą kontrolą:
Według standardowej daty kraje rozwinięte mogą twierdzić, że zmniejszyły swoje wspólne emisje o prawie 2% między 1990 i 2008. Ale po dodaniu kosztu emisji dwutlenku węgla do każdego kraju i odjęciu eksportu, prawdziwą zmianą był wzrost o 7%. Jeśli Rosja i Ukraina - które gwałtownie ograniczają emisję CO2 w 1990 z powodu załamania gospodarczego - zostaną wykluczone, wzrost wyniesie 12%.
W tym samym okresie emisje w Wielkiej Brytanii spadły o miliony 28 ton, ale jeśli weźmie się pod uwagę import i eksport, ślad krajowy wzrósł o ponad 100 milionów ton. Europa osiągnęła 6% redukcji emisji CO2, ale gdy rozważa się outsourcing, zmniejsza się do 1%.
Wszystkie te badania jednoznacznie pokazują, że przeniesienie zachodniego przemysłu do Chin faktycznie zwiększyło globalną emisję dwutlenku węgla. Nierozsądne jest zakładanie, że podatek od emisji dwutlenku węgla, który jeszcze bardziej zwiększy motywację właścicieli firm do przemieszczania się na morzu, w magiczny sposób zmniejszy globalne emisje dwutlenku węgla. Nie ma srebrnej kuli. Podatki węglowe to mrzonka.
Podatki węglowe nie zmniejszą globalnych emisji CO2 - co teraz?
Podatki węglowe nie zmniejszą globalnej emisji dwutlenku węgla - tylko pogorszą sytuację. Więc co powinniśmy zrobić?
Po pierwsze, myślę, że powinniśmy zatrzymać się i spojrzeć na sprawy z odpowiedniej perspektywy. Bez względu na Twoją opinię na temat szans klimatycznych, powinniśmy zacząć od stwierdzenia, że dwutlenek węgla nie jest szkodliwą substancją chemiczną w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. W rzeczywistości jest niezbędna dla wszelkiego życia na ziemi - rośliny jej potrzebują do życia.
Obsesja na punkcie emisji dwutlenku węgla pozwala wielu prawdziwym trucicielom latać pod radarem. Na przykład tworzą się nawozy i pestycydy spływające z naszych farm gigantyczne „martwe strefy” w dole rzeki. Zakwity glonów zagłuszają życie w ujściach głównych rzek na całym świecie. Również, wylesianie (często niepotrzebnie) pozbawia świat jego najcenniejszych siedlisk.
To są prawdziwe problemy środowiskowe, na które nie zwraca się uwagi, ponieważ dwutlenek węgla jest tak żarliwie demonizowany. Czas spojrzeć na to z odpowiedniej perspektywy, przeanalizować sytuację i zacząć smażyć największą rybę.