Wszyscy tego doświadczyliśmy: w jednej sekundzie oglądasz recenzję produktu na YouTube, a w następnej na swoim kanale Instagramu widzisz reklamę dokładnie tego produktu.
Chociaż nadal wydaje się, że działa tam jakaś mroczna magia, już prawie przyzwyczailiśmy się do tego typu rzeczy - nawet jeśli zdarzają się sytuacje, w których nadal wydaje się to trochę straszne, zwłaszcza gdy jesteś pewien rozmawiałem tylko o produkcie lub wspomniałem o nim w osobistej wiadomości.
Prawda jest taka, jak zauważa Felix Richter firmy Statista, aplikacje i strony internetowe, z których korzystamy, zbierają ogromne ilości danych o nas, aw wielu przypadkach dane te są nawet przekazywane stronom trzecim. Oczywiście nie powinno się to zdarzyć bez pozwolenia, dlatego zwykle przed użyciem aplikacji musimy zgodzić się na długą listę warunków. (I szczerze, kiedy ostatnio czytałeś je przed kliknięciem Tak?)
W zeszłym roku Apple ułatwiło konsumentom zrozumienie, jakie aplikacje gromadzą dane i jak te dane są wykorzystywane. Firma wprowadziła etykiety prywatności do aplikacji w swoim App Store, dzieląc dane osobowe na 14 kategorii, od lokalizacji użytkownika po historię zakupów, historię wyszukiwania i przeglądania oraz informacje kontaktowe.