Gdy Twój telefon i telewizja śledzą Cię, kampanie polityczne nasłuchują

Wikimedia Commons
Udostępnij tę historię!
Kto cię obecnie nie śledzi? Technokraci rozwijają się na danych, bez których ich cenne programy AI będą tam siedzieć jak bezwładne skały. Pilnie potrzebne są krajowe przepisy dotyczące prywatności. ⁃ Edytor TN

To było zatłoczone pole główne, a Tony Evers, ubiegający się o gubernatora, chętnie zdobył poparcie urzędników zgromadzonych na zebraniu partii demokratycznej w stanie Wisconsin, więc kandydat zrobił wszystkie zwykłe rzeczy: czytał pokój, uścisnął dłonie, on w sieci.

Cyfrowe ogrodzenie umożliwiło zespołowi Eversa wyświetlanie reklam na iPhone'ach i Androidach wszystkich osób biorących udział w spotkaniu. Mało tego, ponieważ technologia usunęła z telefonów unikatowe numery identyfikacyjne, broker danych mógł wykorzystać podpisy cyfrowe, aby śledzić urządzenia w domu. Tam kampania może wykorzystywać tak zwaną technologię śledzenia na różnych urządzeniach, aby znaleźć powiązane laptopy, komputery stacjonarne i inne urządzenia, aby wyświetlać jeszcze więcej reklam.

Witamy na nowej granicy technologii kampanii - luźno regulowanym świecie, w którym po prostu pobranie aplikacji pogodowej lub gry, połączenie się z Wi-Fi w kawiarni lub włączenie domowego routera może pozwolić brokerowi danych na łatwe monitorowanie twoich ruchów, następnie skompiluj informacje o lokalizacji i sprzedaj je kandydatowi politycznemu, który może wykorzystać je, aby otoczyć Cię wiadomościami.

„Możemy umieścić pinezkę na budynku, a jeśli ty będziesz w tym budynku, my go dorwimy”, powiedział Demokratyczny strateg Dane Strother, który doradzał Eversowi. I mogą cię dopaść, nawet jeśli nie ma cię już w budynku, ale byli tam po prostu w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.

Kampanie nie łączą nazwisk wyborców z zebranymi danymi osobowymi - choć może to być możliwe w wielu przypadkach. Zamiast tego wykorzystują te informacje do mikrokierowania reklam wyświetlanych na telefonach i innych urządzeniach w oparciu o indywidualne profile, które pokazują, gdzie idzie wyborca, czy jest to strzelnica, cała żywność czy debata w ratuszu na temat Medicare.

Spoty pojawiałyby się we wszystkich cyfrowych miejscach, w których zwykle ogląda się reklamy - na Facebooku lub w przeglądarce internetowej, takiej jak Chrome.

W rezultacie, jeśli byłeś na wiecu politycznym, w ratuszu lub po prostu pasowałeś do kampanii demograficznej, istnieje duża szansa, że ​​twoje ruchy są śledzone z niepokojącą dokładnością przez dostawców danych na liście płac kampanii. Gromadzenie informacji może szybko zaatakować nawet najbardziej prywatne momenty.

Na przykład grupy antyaborcyjne wykorzystały tę technologię do śledzenia kobiet, które weszły do ​​poczekalni klinik aborcyjnych w ponad pół tuzina miast. RealOptions, kalifornijska sieć tzw centra kryzysowe w ciąży, wraz z organizacją partnerską, wynajął firmę do śledzenia telefonów komórkowych w holu kliniki i wokół niej oraz wypychania reklam reklamujących alternatywy dla aborcji. Nawet po tym, jak kobiety opuściły kliniki, reklamy trwały przez miesiąc.

Wysiłki te zakończyły się w 2017 pod presją władz stanu Massachusetts, które ostrzegły, że naruszyło stanowe prawo ochrony konsumentów. Ale takie represje są rzadkie.

Brokerzy danych i ich klienci polityczni działają w środowisku, w którym technologia porusza się znacznie szybciej niż kongresowi lub stanowi ustawodawcy, którzy są pod presją Doliny Krzemowej, aby nie wzmacniać przepisów dotyczących prywatności. Sprawa RealOptions okazała się zwiastunem nowej generacji kampanii politycznych opartych na śledzeniu i monitorowaniu nawet najbardziej prywatnych chwil życia ludzi.

Przeczytaj całą historię tutaj…

Zapisz się!
Powiadamiaj o
gość

0 Komentarze
Informacje zwrotne w linii
Wyświetl wszystkie komentarze