Apologeta Chin próbuje na nowo zdefiniować chińską technokrację jako „humanokrację”
Autor przyznaje, że technokracja jest etykietą przypiętą do Chin przez Zachód, ale sugeruje, że odwrotny termin, „humanokracja”, byłby bardziej odpowiedni z kulturowego punktu widzenia. Następnie podsumowuje, że „świat potrzebuje zalet chińskiego systemu zarządzania, które mają być zastosowane do globalnego zarządzania”. Zachodni apologeci pokroju Albrowa powinni doświadczyć na własnej skórze represji w Chinach, zanim powiedzą nam, jakie to cudowne.