Przez wiele miesięcy, odkąd Adrian Pugh został zastrzelony w swoim domu na Saint Albans Drive, policji w Raleigh udało się zebrać kilka ważnych szczegółów z jego ostatnich chwil.
We wczesnych godzinach porannych w czerwcu 1, 2015, świadkowie wysłuchali kłótni Pugh. Usłyszeli wiele wystrzałów. I zobaczyli postać oświetlającą ziemię latarką na telefon komórkowy, zanim uciekła z miejsca, gdy słońce wzeszło nad północnym Raleigh.
Półtora roku później w mieście taksówkarz o imieniu Nwabu Efobi został zastrzelony przed Universal Cab Company. Wideo z kamery bezpieczeństwa złapało Efobi w jakiejś konfrontacji ze strzelcem, zanim nieznany mężczyzna otworzył ogień. Dzień wcześniej kamery kilkakrotnie złapały tego samego faceta spacerującego po budynku z czymś, co wyglądało na telefon komórkowy przy jego uchu.
Policja w Raleigh twierdzi, że sprawy nie są ze sobą powiązane. Ale w marcu 2017, kilka miesięcy po rozpoczęciu dochodzeń w sprawie obu strzelań, osobni detektywi w każdej sprawie, w odstępie jednego dnia, zastosowali innowacyjną strategię w dochodzeniach kryminalnych.
[the_ad id = "11018 ″]Na zdjęciu satelitarnym narysowali kształty wokół miejsc zbrodni, zaznaczając współrzędne na mapie. Następnie przekonali sędziego hrabstwa Wake, że mają wystarczająco prawdopodobny powód, aby nakazać Google przekazanie identyfikatorów kont na każdym telefonie komórkowym, który przekroczył kordon cyfrowy w określonych godzinach.
W co najmniej czterech śledztwach w zeszłym roku - przypadki morderstwa, seksualne pobicie, a nawet możliwe podpalenie podczas wielkiego pożaru w centrum miasta w marcu 2017 - policja Raleigh wykorzystała nakazy przeszukania, aby zażądać kont Google nie od konkretnych podejrzanych, ale od urządzeń mobilnych, które skręciły zbyt blisko miejsca przestępstwa, zgodnie z przeglądem akt sądowych WRAL News. Te nakazy często uniemożliwiają gigantowi technologicznemu od miesięcy ujawnianie informacji o wyszukiwaniu nie tylko potencjalnym podejrzanym, ale każdemu użytkownikowi, który wziął udział w wyszukiwaniu.
Adwokaci i obrońcy prywatności, zarówno lokalni, jak i krajowi, nie są tego tacy pewni.
Są mieszani co do tego, jak organy ścigania zwracają się do ogromnej pamięci podręcznej danych użytkowników Google, zwłaszcza bez wyraźnego celu. Są zaniepokojeni możliwością zaczepienia niewinnych użytkowników, z których wielu może nie wiedzieć, jak dokładnie firma śledzi każdy ich ruch.
„Chętnie dzielimy z Google ogromną część naszego życia” - powiedział Jonathan Jones, były prokurator Durham, który kieruje koalicją North Carolina Open Government Coalition na Elon University. „Ale czy ludzie rozumieją, że udostępniając te informacje Google, potencjalnie udostępniają je również organom ścigania?”
Nie powinno to dziwić użytkowników aplikacji takich jak Mapy Google, Yelp i inne oprogramowanie, które staje się bardziej pomocne dzięki dodaniu dokładnych danych o lokalizacji.
Te dane są niezwykle cenne dla Google, jednym z powodów, dla których firma gromadzi i przechowuje informacje o użytkownikach zarówno systemu operacyjnego Android, jak i, w niektórych przypadkach, aplikacji mobilnych, takich jak Gmail.
„Z punktu widzenia przeciętnego użytkownika smartfona jest to trochę zaskakujące, gdy zaczniesz poznawać pełen zakres informacji o naszych lokalizacjach, miejscu pobytu i działalności prowadzonej przez firmy takie jak Google” - powiedział Nathan Freed Wessler, prawnik w przemówieniu American Civil Liberties Union's Speech , Projekt dotyczący prywatności i technologii.